1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Sztuka a nazizm

26 stycznia 2011

Powiązania niejednego niemieckiego muzeum z narodowym socjalizmem jeszcze nie zostały do końca wyjaśnione. Frankfurcki Städel ujawnia swą rolę w okresie Trzeciej Rzeszy. W jego ślady idą i inne muzea.

Coraz częściej zagrabione mienie wraca do spadkobiercówZdjęcie: DW-TV

W wielu niemieckich muzeach wre praca nad poszukiwaniem zagrabionych przez nazistów dzieł sztuki. Raz po raz muzea zwracają spadkobiercom obiekty, będące niegdyś własnością żydowską. Tak zwane badania proweniencyjne (badanie pochodzenia dzieł sztuki) zostały w Niemczech rozbudowane. Inaczej jednak przedstawia się badanie roli samych muzeów w okresie dyktatury hitlerowskiej.

Pionierską pracę w tej dziedzinie wykonało frankfurckie muzeum Städel, które wydało też książkę na temat swej pełnej sprzeczności roli w okresie nazizmu.

Städel wzorem

Städel wzorem dla innych muzeówZdjęcie: Tourismus+Congress GmbH Frankfurt a. Main

Jak wynika z sondażu dpa inne hale sztuki chcą się na frankfurckim muzeum wzorować: "Sprawa konfiskaty dóbr w ramach akcji "sztuka wynaturzona", została co prawda w muzeach nieźle zbadana" - mówi hamburski profesor historii sztuki Uwe Fleckner, który wydał wspomnianą publikację razem z szefem muzeum Städel, Maxem Holleinem. "Natomiast podczas rozpracowywania "drugiej strony historii" stwierdziliśmy, że jest bardzo źle".

"Okrojona" nagroda

W muzeum Von Heydt-Museum w Wuppertalu, ze swymi znaczącymi zbiorami malarstwa impresjonistycznego, na zlecenie miasta naukowcy przyjrzeli się bliżej roli mecenasa sztuki Eduarda von der Heydt. Zmarły w 1964 roku baron, żył od 1926 roku w Szwajcarii, w 1933 roku wstąpił do NSDAP i podobno wspierał nazistów przy transakcjach finansowych. Pochodzącą od jego nazwiska nagrodę miasta Wuppertal, od 2008 roku przyznaje się tylko jako "Von der Heydt-Preis". Imię Eduard zostało skreślone.

Von der Heydt-Museum w Wuppertalu. Historycy sztuki ujawnili kompromitujące imiennika muzeum informacjeZdjęcie: DW

Muzea oczyszczają swe sumienia

Rozrachunkiem z nazistowską przeszłością zajmuje się również hamburskie Muzeum Sztuki i Rzemiosła (MKG). Wnikliwym badaniom poddano składający się z 1500 obiektów majątek żydowskiej mecenas sztuki Emmy Budge. W imieniu jej spadkobierców berliński adwokat domaga się "adekwatnego" odszkodowania.

Od dziesięciu lat badania proweniencyjne prowadzi też hamburska Hala Sztuki Kunsthalle. Na ten temat wydano już wiele znaczących publikacji, które dostarczają ważnych informacji na temat 'Muzea i sztuka w okresie Trzeciej Rzeszy'.

Badania proweniencyjne prowadzi też hamburska KunsthalleZdjęcie: picture-alliance/dpa

"W minionych latach wiele muzeów zajmowało się sprawą rozrachunku z przeszłością" mówi historyk sztuki Andrea Bambi z Monachium. Uczona zajmuje się między innymi rolą dyrektora Staatsgemäldesammlung (Państwowe Zbiory Malarstwa), Ernsta Buchnera, w latach 1933-1945. Wygląda na to, że jego powiązania z nazistami były ściślejsze, niż później sam się do tego przyznawał. Bambi wie zarówno o jego siedmiu spotkaniach z Hitlerem jak i o tym, że podsuwał gestapo informacje na temat majętnych Żydów.

W stuttgarckiej Staatsgalerie od ponad roku bada się zakupione w okresie nazizmu dzieła sztuki pod kątem ich pochodzenia, w Hanowerze od 2009 roku pochodzenie 10 tysięcy dzieł sztuki, o które muzeum się w tamtych czasach wzbogaciło. "Landesmuseum w Hanowerze otwarcie podchodzi do swej nazistowskiej przeszłości" - mówi rzecznik Dennis von Wildenradt.

Muzeum Folkwang w Essen. Również tu prowadzi się badania nad nazistowską przeszłością tej placówkiZdjęcie: picture alliance/dpa

W 2010 roku, w projekcie "Najpiękniejsze muzeum świata", esseńskie Folkwang-Museum, z którego wywieziono i sprzedano 1400 dzieł sztuki, uznanej przez nazistów jako "wynaturzoną", z faktem tym zapoznało publiczność. Przy czym nie przemilczano również sławetnej roli ówczesnego dyrektora muzeum Klausa hrabiego von Baudissina. Od przejęcia przezeń stanowiska szefa muzeum w 1934 roku polemizował zwłaszcza przeciwko sztuce ekspresjonizmu i sztuce niefiguratywnej.

Dla hamburskiego profesora historii sztuki Uwe Flecknera jedno jest jasne: "Wszystko trzeba bardzo wnikliwie zbadać(...). Nie możemy sobie pozwolić na ogólnikowe oceny".

dpa / Iwona D. Metzner

Red. odp.: Alexandra Jarecka