KL Kunst nach dem Feierabend
31 stycznia 2008Rzędy cyfr od rana do wieczora – po takim dniu w biurze wielu ludziom jedynie perspektywa wygodnej kanapy i telewizora może dodać otuchy. Ale nie wszystkim. Panie Birgit Hille i Nicole Janssen od niedawna znalazły lepszy sposób na relaks po pracy w księgowości.
- Malowanie nie podlega ścisłym regułom. Tutaj możesz próbować wszystkiego i nie musisz trzymać się określonych procedur. To świetna zabawa. Dla mnie to możliwość oderwania się od rzeczywistości - mówi Nicole Janssen.
- Uwielbiam malować. Kładzenie farb na płótno jest takie … uwalniające - dodaje jej koleżanka, Birgit Hille. Obie panie przynajmniej raz w tygodniu prosto z biura jadą do galerii-klubu "Jam Art Gallery".
Galeria mieści się w starej fabryce w modnej hamburskiej dzielnicy Ottensen. Ludzie przychodzą tu po pracy, by uwolnić swoją kreatywność. W sprzyjającej atmosferze amatorzy mogą popróbować swoich sił w malowaniu. Pomysł pochodzi z Hong Kongu, gdzie taki sposób tworzenia sztuki jest modny w klubach, w których ludzie spotykają się po pracy. Frank Bade prowadzi galerię od ponad dwóch lat. W Hamburgu to już prawdziwy przebój.
- Trudno dokładnie przetłumaczyć angielskie słowo „jamming”. W zasadzie pochodzi ono od tzw. jam session, czyli muzycznych spotkań jazzowych. Muzycy spotykają się tam, by dowolnie improwizować i każdy gra to, co akurat przyjdzie mu do głowy, bez konkretnego pomysłu, zgodnie z aktualnym samopoczuciem. Stwierdziliśmy, że to właśnie chcemy robić ze sztuką. Po prostu spotykasz się i malujesz, bez koncepcji czy modelu, malujesz na płótnie, jak i co chcesz. Tutaj każdy może tego spróbować - wyjaśnia Frank Bade.
Każdy umie malować
Do „Jam Art Galery” można przyjść z ulicy, chwycić za pędzel i rozpocząć malowanie. Za 39 euro dostaje się tu akrylową, szybkoschnącą farbę, płótno i studio. Wszystko, czego potrzeba, to akceptacja samego siebie i pragnienie kreatywności - potwierdzają uczestnicy.
- Robię małą abstrakcję: żółte tło, czerwone serce, a potem ta kombinacja liter, układająca się w słowo „miłość” - mówi starszy pan przy sztaludze.
- To kompletnie mnie relaksuje. Nie sądzę, bym potrafiła to zrobić w domu, z dzieckiem i domową atmosferą w tle. Raczej nie mogłabym się skoncentrować. Ale tutaj mogę - dodaje młoda kobieta, w skupieniu malując punkty na płótnie.
Pod fachowym okiem
Profesjonaliści tacy jak Annika Trosin – studentka na Akademii Sztuk Pięknych - pomagają tym, którzy nie bardzo wiedzą, jak przenieść swoje pomysły na płótno.
- Radzę im, co zrobić, jeśli utkną w którymś momencie, i wskazuję, jak ruszyć z miejsca. Wychodzę jednak z założenia, że w przypadku malowania nie ma rozwiązań dobrych albo złych. Wszystko tutaj jest bardzo subiektywne i zależy od konkretnych odczuć. To sprawia, że ludzie wychodzą stąd zupełnie zrelaksowani i szczęśliwi - mówi instruktorka.
Goście „Jam Art Galery” namalowali dotąd ponad 700 obrazów. Większość artystów bierze swoje prace do domu, by ozdobić nimi ściany.
Nicole Janssen za pomocą czerwonych kwiatów pozbyła się swoich zmartwień. Na warsztaty przychodzi regularnie i tworzy średnio jeden obraz w tygodniu.
- Kolory tego obrazu harmonizują z naszym korytarzem. To kolejny, który powieszę u siebie, i którego bym nie oddała - mówi.
„Jam Art Galery” w Hamburgu zbliża ludzi po godzinach pracy. Także za pomocą rozmowy, bo tutaj zawsze znajdzie się temat do dyskusji. Nicole Janssen i Birgit Hille cieszą się kreatywnym odpoczynkiem i odrobiną koloru, którą dodały do szarego świata ciągów cyfr.