Tagesspiegel: „Niemcy powinni potraktować poważnie lęki Polaków”
8 grudnia 2014 „Niemcy ostrzegają przed wojną. Polacy ostrzegają przed Władimirem Putinem”, pod takim tytułem berlińska „Tagesspiegel” zamieszcza w poniedziałkowym wydaniu komentarz, w którym krytycznie rozprawia się z treścią otwartego listu z apelem polityków i intelektualistów z RFN ostrzegających przed wojną i domagających się dialogu z Rosją. List został opublikowany w piątek (5.12.14) w internetowym wydaniu tygodnika „Die Zeit” i ukazał się pod tytułem: „Znów wojna w Europie? Nie z nami”. Pod apelem podpisali się, jak zauważa autorka komentarza, „znaczący kiedyś” politycy (m.in. Gerhard Schöder, Otto Schilly, Roman Herzog, Eberhard Diepgen, Hans-Jochen Vogel) i znane osobistości świata biznesu i kultury, łącznie 60 osób.
Juliane Schäuble zwraca uwagę na to, że apel, którego sygnatariusze ostrzegają przed zaostrzeniem sankcji wobec Rosji, jest w tych dniach „najgłośniej i najbardziej gorąco dyskutowanym” listem. Jego pomysłodawcami są Horst Teltschik, dawny doradca ds. zagranicznych Helmuta Kohla, Walter Stütze, dawny sekretarz stanu w niemieckim MON oraz Antje Vollmer, dawna polityk partii Zielonych.
Czy to, że sygnatariusze apelu są „dawnymi, byłymi i znaczący” osobistościami, jest rzeczywiście istotne? - pyta autorka komentarza i stwierdza: „Bynajmniej”.
"Wojna na Ukrainie już dawno trwa"
Sygnatariusze piszą w apelu, że Zachód przez swoje zachowanie zmierza razem z Rosją w kierunku wojny a błędna polityka USA i UE, która jest ukierunkowana na przesuwanie przez Zachód swych granic na Wschód bez pogłębiania współpracy z Moskwą, odbierana jest przez Rosję jako zagrożenie.
Ostrzegającym przed wojną z Rosją sygnatariuszom listu Juliane Schäuble zwraca uwagę, że wojna na Ukrainie już od dawno się toczy, że prawie codziennie giną tam ludzie, niszczona jest infrastruktura, przez co kraj ten staje się niezdolny do rządzenia. i „To zdaje się nie dotarło jeszcze do świadomości sygnatariuszy apelu", zaznacza. Komentatorka zwraca też uwagę na ich krytykę pod adresem niemieckich mass mediów. W apelu zarzuca się mediom, że „demonizują całe narody, nie posiadając dostatecznej wiedzy o ich historii. (..) I nie doceniają dostatecznie historycznej przeszłości”.
Te słowa, pisze komentatorka, brzmią „osobliwie”, bo wygląda na to, jakby autorzy apelu, bez uwzględniania historycznych faktów, nie brali w ogóle względu na "historycznie uwarunkowane lęki i potrzebę ochrony odczuwaną przez wielu sąsiadów Rosji”.
„Apel miesza przyczyny ze skutkami”
Niemiecki apel, pisze „Tagesspiegel”, był poprzedzony apelem polskich intelektualistów opublikowanym kilka tygodni temu. Nie przyciągnął on dużej uwagi, pisze „Tagesspiegel”, a przecież polscy intelektualiści w swoim liście „Gdańsk 1939 – Donieck 2014” posiłkują się "dosadnymi stwierdzeniami", porównując na przykład Putina z Hitlerem. Zwracają się przy tym bezpośrednio do Niemców przypominając im o „traumatycznych przeżyciach Polaków pozostawionych samych sobie”, o „decyzjach podejmowanych ponad ich głowami” i o „oczekiwaniach na obiecaną pomoc, której im nie udzielono”.
„Polacy obawiają się, że tym razem za późno dostrzeżona zostanie groźba nadciągającej katastrofy, że i tym razem interesy Rosji będą stawiane ponad polskie, pomimo, że zawsze się tak podkreśla, iż Polska leży w sercu Europy. ", tłumaczy autorka. Stwierdza ona też, że „Putin testuje, jak daleko może się posunąć, aby w końcu doprowadzić do chaosu. Bo chaos jest mu na rękę. Wręcz zachęca się go, aby dalej igrał z ogniem, bo nikt mu w tym nie przeszkadza”.
"A właśnie Niemcy - zaznacza Juliane Schäuble – powinni potraktować poważnie lęki Polaków”. Apel przeciwko wojnie nie w naszym imieniu” niestety działa przeciwnie, zauważa. „Myli się przyczyny ze skutkami”, obciąża Zachód winą za postępowanie Putina i przypisuje Zachodowi terytorialną ekspansję, a tym samym traktuje Zachód na równi z Putinem. „To fatalne. I zgoła niebezpieczne, ponieważ w ten sposób bagatelizuje się postępowanie Putina”, zwraca uwagę Juliane Schäuble.
"Należy utrzymać presją na Putina"
„Ten apel wyprowadza z równowagi naszych sąsiadów”, podkreśla komentatorka i pisze: „strach przed wojną jest uzasadniony” i odczuwa go wielu ludzi, jednakże tylko ze strachu nie należy przymykać oczu na to, kto je wywołuje”. W konkluzji autorka stwierdza, że należy utrzymać presją na Putina, aby odczuł, że jego postępowanie nie pozostanie bez następstw. "A dla Europy to szansa na spełnienie nadziei na to, żeby wojny ostatecznie wyszły z mody", pisze.
Opr.: Barbara Cöllen