1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

271010 Bestattungskultur D

31 października 2010

Przez ostatnie 20 lat obserwuje się wiele nowych trendów w kulturze pochówków w Niemczech: pogrzeby ekologiczne, anonimowe czy wyjątkowo oszczędne.

Alter Nordfriedhof w MonachiumZdjęcie: AP

Także przedsiębiorcy pogrzebowi mają marzenia. Zamiast czarnej ziemi i surowych kamiennych nagrobków jawią się im kolorowe łąki i źródlana woda. Takie właśnie marzenie zrealizował Fritz Roth z Bergisch Gladbach koło Kolonii. Przed czterema laty stworzył pierwszy prywatny cmentarz urn: z zakątkami do medytacji, źródłem i ścianą płaczu. To nie on decyduje o tym, jak wyglądać ma miejsce pochówku i urna z prochami, tylko rodziny zmarłych, częstokroć wedle woli tych, którzy odeszli.

Chodzi nie o zmarłych tylko o żywych

Śladami Fritza Rotha poszło wiele firm pogrzebowychZdjęcie: Roth

Jest tam miejsce na realizację wszystkich osobistych życzeń i potrzeb. "Decydujące jest, że w centrum uwagi znajduje się nie zmarła osoba, lecz ci, którzy muszą pogodzić się z utratą najbliższych. Inspiracją stały się słowa niemiecko-żydowskiej poetki Maschy Kaleko, która powiedziała, że "Własną śmierć się tylko umiera. Inni muszą żyć z tą śmiercią".

„Ludzie mają sami decydować, jak chcą przeżywać tę śmierć, trzeba dodać im odwagi, by wzięli śmierć w swoje ręce" - zaznacza Roth, którego idee znalazły duży poklask. Sukces przyznał mu rację.

W jego zakładzie pogrzebowym ciało jest tak długo wystawione w specjalnej hali pogrzebowej, jak życzą sobie tego bliscy zmarłego. Trumny i urny mają indywidualną formę: niektóre są malowane, uroczystościom pogrzebowym towarzyszy indywidualnie dobrana muzyka, taniec, przemowy, recytacje.


Inni poszli za nim

Fritz Roth - pionier indywidualnej kultury pochówkówZdjęcie: DW

Przez długie lata Fritza Rotha uznawano za "enfant terrible" w środowisku grabarzy. Dziś wiele zakładów pogrzebowych podchwyciło jego idee i baczniej przysłuchuje się życzeniom ludzi, którzy chcą odejść od tradycyjnych chrześcijańskich pochówków.

Taką zmianę nastawienia obserwuje także Alexander Helbach z konsumenckiej inicjatywy na rzecz kultury pochówków, Aeternitas. "Zmiany będą postępowały jeszcze dalej. Iść będą w kierunku fuzji różnych zwyczajów i wpływów. Nie będą przebiegać wedle sztywnego rytuału dyktowanego przez tradycję chrześcijańską. Nie będzie pieśni kościelnych tylko muzyka pop i rockowa. Często już teraz po pogrzebie w niebo wypuszcza się kolorowe baloniki."

Pogrzeby stają się więc bardziej indywidualne, barwne i skromne - taki jest obserwowany trend. Skromniejsze, nie znaczy jednak tańsze. Ludzie gotowi są wyłożyć pokaźne sumy, aby pochówek odbył się wedle ich wyobrażeń.

Zmieniło się społeczeństwo

"Ogrody pochówków" w lesie w Bergisch GladbachZdjęcie: picture-alliance / dpa/dpaweb

Zgoła odmienny jest trend do pogrzebów "light": anonimowych i jak najtańszych. Do tego trendu pasuje grzebanie skremowanych zwłok w urnach - jest to połowa odbywających się w Niemczech rokrocznie pochówków (ogólnie 840 tysięcy).

Alexander Helbach uważa, że te sepulkralne trendy odzwierciedlają zmiany zachodzące w niemieckim społeczeństwie. To, co dzieje się na cmentarzu jest odbiciem tego, co dzieje się w społeczeństwie, w którym topnieje warstwa średnia. Trend ku jak najtańszym, najprostszym pogrzebom odzwierciedla ubożenie warstw niższych.

Coraz więcej jest też pogrzebów pełnych przepychu, bardzo indywidualnych, wystawnych.

Wiele osób zrywa też chętnie ze społecznymi i kulturalnymi konwencjami - jakby nie było, powoli odchodzi pokolenie rewolty 68 roku.

Urny wypierają trumny

Dla starszego pokolenia cmentarz jest miejscem pamięci o zmarłych...Zdjęcie: picture-alliance / Design Pics

Firmom pogrzebowym - jest ich w Niemczech prawie 5 tysięcy - dzieje się więc wciąż jeszcze dobrze. Gorsza jest natomiast sytuacja właścicieli i zarządców cmentarzy. Coraz mniejszy jest popyt na groby, bo coraz więcej ludzi chce być po śmierci skremowanych i pochowanych w urnie.

W Niemczech nie ma zwyczaju zabierania urn do domu, jak we Francji czy Stanach Zjednoczonych. Urny grzebane są w płytkich grobach ziemnych, na przykład na specjalnie wytyczonych parcelach w lesie czy na łąkach lub w kolumbariach czy galeriach cmentarnych.

Obserwuje się także, że dla młodszego pokolenia cmentarze przestają być miejscami, gdzie przeżywa się żałobę i pielęgnuje pamięć o zmarłych.

Na wieki wieków w sieci

... młodsze pokolenie tworzy swoje miejsca w internecieZdjęcie: picture-alliance/ dpa

Coraz popularniejsza staje się żałoba wirtualna. "Dziś prawie każdy ma swoje konto w internecie, na jakimś socjalnym portalu." - zaznacza Alexander Helbach. "Kiedy ktoś umiera, jego strona czy konto stają się miejscem pamięci o nim. Są też specjalne strony, które pozwalają wyrazić żałobę."

W internecie ma swoje miejsce także prekursor indywidualnych pochówków, Fritz Roth. Od dwóch lat w jego wirtualnym kolumbarium można wpisywać teksty będące pomostem między żywymi i zmarłymi. "Miłość jest twórcza. Twórcza może być także śmierć i nie musi być otchłanią ciemności i smutku. Zamiast celebrować śmierć, można celebrować życie" .

Sabine Damaschke / Małgorzata Matzke

Red.odp.: Bartosz Dudek