1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Teczki bezpieki

30 września 2011

Co począć z dziedzictwem komunistycznej bezpieki? Takie pytanie zadawano sobie w latach 1989/90 w całym bloku wschodnim. Niemcy zdecydowali się na szybkie udostępnienie obywatelom ich teczek.

O niepokornych obywatelach NRD Stasi chciała wiedzieć wszystkoZdjęcie: AP

Na Zachodzie wielu polityków podeszło sceptycznie do żądań enerdowskich rzeczników praw obywatelskich, którzy domagali się w trakcie procesu zjednoczeniowego otwarcia teczek bezpieki. W końcu zwolennicy tego kroku zwyciężyli.

Pierwszy wybrany w wolnych wyborach ogólnoniemiecki Bundestag uchwalił ustawę o aktach Stasi, która weszła w życie pod koniec 1991 roku. Od tego czasu każdy obywatel mógł złożyć wniosek o udostępnienie teczek. Do 2011 roku uczyniło to prawie 2,8 mln osób.

Na międzynarodowej konferencji w Berlinie dyskutowano w dniach od 14-15 września 2011 roku o tym, co bezprecedensowe w historii otwarcie teczek bezpieki dało państwom Europy Środkowowschodniej i Południowej oraz byłym republikom sowieckim.

Nowy szef Urzędu ds. Akt Stasi

Roland Jahn był śledzony przez StasiZdjęcie: picture alliance / dpa

Szefem niemieckiego Urzędu ds. Akt Stasi jest od marca 2011 roku Roland Jahn, który przekonał się na własnej skórze, w jak bezduszny sposób bezpieka ingerowała w życie prywatne obywateli. Jahn, dziennikarz pochodzący z Jeny w Turyngii, został na polecenie Stasi wyrzucony w 1977 roku z Uniwersytetu. Potem wylądował w więzieniu, ponieważ najpierw protestował przeciwko pozbawieniu piosenkarza Wolfa Biermanna obywatelstwa a następnie sympatyzował z polską "Solidarnością". W 1983 roku, wbrew swej woli, został wydalony na Zachód.

Jahn przyznaje, że wiele wiedział o enerdowskiej bezpiece i wielu rzeczy się domyślał, ale zaniemówił, gdy w swoich teczkach znalazł dokładny szkic swojego mieszkania w zachodnim Berlinie. Zaszokowało go również, gdy natrafił na raport Stasi na temat drogi do szkoły jego ośmioletniej córki.

Kartoteki tajnych współpracowników StasiZdjęcie: picture-alliance/dpa

Dawna bezpieka w Urzędzie ds. Akt Stasi

Jahn zaszokowany jest także innym faktem. W kierowanym przez niego urzędzie do dziś pracuje 45 dawnych współpracowników enerdowskiej bezpieki. Jahnowi bardzo zależy na przeniesieniu ich do innych placówek.

Zatrudnianie ich w Urzędzie ds. Akt Stasi jest "policzkiem dla ofiar bezpieki" oświadczył w uzasadnieniu swej inicjatywy, która jest sporna zarówno pod względem politycznym jak i prawnym.

Więzienie Stasi w Berlinie- Hohenschoenhausen jest dziś muzeum - miejscem pamięciZdjęcie: AP

Zjednoczone Niemcy miały najłatwiej

W Bułgarii nie wolno zatrudniać byłych współpracowników bezpieki w instytucji zajmującej się rozpracowywaniem akt byłej służby bezpieczeństwa. Bułgarsy eksperci obecni na niedawnej konfernecji w Berlinie poświęconej tej tematyce twierdzią jednak, że rozliczanie bezpieki nie stało się przez to bardziej efektywne.

Ale również na Węgrzech rozrachunek z przeszłością służby bezpieczeństwa pozostawia jeszcze wiele do życzenia - twierdzi Kristian Ungvary z budapeszteńskiego Instytutu Historii Rewolucji Węgierskiej 1956 roku.

Również w Polsce ponawiano próby uniemożliwienia otwarcia teczek sporządzonych przez bezpiekę, a tym samym ścigania przestępców z SB. W Polsce jak i w innych krajach częściowo udało się służbie bezpieczeństwa zniszczyć w porę ważne materiały.

Dr Krzysztof Persak z warszawskiego Instytutu Pamięci Narodowej (IPN) zgadza się, że niektórzy ludzie zostali zmuszeni do współpracy z SB i że wielu zgodziło się na to licząc, że wszystko pozostanie w tajemnicy. "To był pakt z diabłem" - mówi Persak. Decyzja nieudostępniania teczek byłaby dla komunistyczej służby bezpieczeństwa spóźnionym zwycięstwem.

Marcel Fürstenau / Iwona D. Metzner

red. odp. Bartosz Dudek

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej