1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Terapia przez sztukę dla dzieci uchodźców

Cornelia Wegerhoff / Iwona D. Metzner6 kwietnia 2015

Koloński artysta Hasan Deveci dzieli swoją pracownię z dziećmi syryjskich uchodźców. Malują, co chcą. Ten prywatny projekt próbuje przynajmniej w minimalnym stopniu wpłynąć na uleczenie zranionych dziecięcych dusz.

Syrische Flüchtlingskinder in Frankfurt/Oder 2013
Dzieci syryjskich uchodźców we Frankfurcie nad Odrą, 2013Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Malarz dał dzieciom do dyspozycji płótna a nawet kilka sztalug. Teraz rozdaje farby akrylowe. Dzieci, z którymi pracuje, już chodzą do szkoły w Kolonii. „Jeszcze trochę czarnego”, prosi 9-letni Akram. Hasan Deveci cierpliwie wyciska z wielkich tub coraz to nowe kolorowe kleksy. Za palety służą młodym artystom tekturowe talerzyki.

„Tu jest wojna”

Dziewczynki i chłopcy są w wieku od 8-14 lat. Swoją pracownię Hasan dzieli z dziećmi regularnie od sześciu miesięcy. Dziś przyszło dwanaścioro dzieci. Szybko zakładają stare męskie koszule i zabierają się do malowania. O tym, co malują, decydują zwykle ich wspomnienia. „Ten helikopter zrzuca bomby na dom”, mówi dziewczynka. „Tak, tu jest wojna”, mówi chłopiec. „Tu jest bardzo dużo złych ludzi”.

Projekt w Jordanii. Szkoła katolicka w Al-Husn przyjmuje w ramach projektu dzieci syryjskich uchodźcówZdjęcie: DW/C. Strack

Akram podzielił swoje płótno grubą czarną kreską na dwie części. Na jednej połowie namalował helikopter bojowy. Na drugiej, „ładnej stronie”, kreskowe ludziki grają w piłkę. „Gdzie grają? W Syrii”. A zaraz potem: „Tu wszystko jest zepsute”, mówi, naśladując strzelającego snajpera.

Hasan artterapeutą

„Tak niestety jest. Niby są tutaj, w Niemczech, ale myślami są ciągle jeszcze u siebie, w kraju. Dlatego zawsze malują bomby i helikoptery. Wszystkie dzieci w tym projekcie malują takie symbole. Tydzień w tydzień spotykamy się i analizujemy gotowe obrazy. Dzieci nie nazywają rzeczy po imieniu 1:1. Ale często przedstawiają sceny z ucieczki z ojczyzny; obrazy wojny. Wtedy mam możliwość pracowania z nimi, jako artterapeuta”.

„Wiele nas łączy”

Aktywista Lezgin Akan opiekuje się dziećmi syryjskich uchodźców w StambuleZdjęcie: DW/S. Sokollu

Panuje tu luźna, rodzinna atmosfera. Być może dlatego, że artysta i dzieci, mają za sobą podobne przeżycia, mówi Hasan Deveci. Również on, Kurd, musiał uciekać z ojczyzny, tak jak te dzieci z Syrii.

„Wiele nas łączy: wygląd zewnętrzny, mentalność, sposób bycia. Myślę, że dlatego dzieci się tu dobrze czują. Gdy zacząłem trzy lata temu realizować projekt „Wojna w Syrii” i namalowałem szereg wielkoformatowych obrazów, pomyślałem, że jeszcze lepiej i sensowniej byłoby wyjść z taką ofertą do uchodźców”.

Marzą o pokoju w Syrii

42-letni Hasan pracuje między innymi jako pedagog sztuki i artterapeuta. Dziećmi uchodźców opiekuje się jednak społecznie.

„Dziś naszym tematem są marzenia. O czym marzycie?”

Dzieci zastanawiają się. Mały Syryjczyk mówi: „Maluję jak dobra jest Syria”. Inny dorzuca: „Ja też”. Deveci uściśla: „To znaczy marzycie o pokoju w Syrii”.

Dziewczynka: „Marzę, by mieć coś dobrego w Niemczech, że paszport tak szybko weźmiemy”. Deveci: „Rozumiem. Marzysz o tym, żebyście jak najszybciej dostali pozwolenie na pobyt w Niemczech”.

Pozwolenie na pobyt w Niemczech, pokój w Syrii. Również w marzeniach Akram i Zein, Fatima, Nour i inne dzieci są uchodźcami wojennymi.

Jak na to wygląda, malowanie ma pozytywny wpływ na te dzieci: pracują w skupieniu, ale też często się śmieją.

Dziewczynki i chłopcy przelewają swoje marzenia na płótno. Prace Sarah, Zein i Fatimy zupełnie przypadkowo stały się opowiadaniem. Sarah: „To ja, lekarka”. Zein: „Mamy tu małe pomieszczenie, gdzie robią operacje”. Hasan Deveci poprawia: „Mamy tu małe pomieszczenie, gdzie przeprowadza się operacje. Na początku powiedziałaś, że marzysz o pokoju w Syrii. A wy, że chcielibyście zostać lekarzami i pomagać innym ludziom. Tak powstała ta historia składająca się z kilku namalowanych przez was obrazów. Spisaliście się na medal. Zasłużyliście na oklaski”.

Cornelia Wegerhoff / Iwona D. Metzner

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej