1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Terroryzm w sztuce

Barbara Cöllen4 lutego 2005

Organizacja terrorystyczna Frakcja Czerwonej Armii (RAF), popierana swego czasu przez służby specjalne NRD, była największym zagrożeniem bezpieczeństwa wewnętrznego RFN w latach 70-tych i 80-tych. Wystawa na jej temat, którą można oglądać w Berlinie, wywołała ostre kontrowersje.

Zdjęcia terrorystów RAF to jeden z elementów wystawy w berlińskiej galerii Kunst-Werke
Zdjęcia terrorystów RAF to jeden z elementów wystawy w berlińskiej galerii Kunst-WerkeZdjęcie: dpa

Kiedy 29 stycznia otwierano w Berlinie wystawę poświęconą percepcji artystycznej działalności terrorystycznej RAF, sztuka świętowała triumfy nad polityką. W 2003 roku politycy oraz ofiary zamachów lewicowych terrorystów sprzeciwili się planowanej wystawie. Wystawę otwarto z rocznym opóźnieniem i to dzięki zaangażowaniu byłego ministra spraw wewnętrznych Niemiec. Pikanterii tej sprawie dodaje fakt, że jedym z kuratorów wystawy jest Felix Ensslin, syn terrorystki, a patronem aukcji sztuki, z której dochód przeznaczono na sfinansowanie wystawy, jest właśnie Gerhard Baum, były szef niemieckiego MSW w latach 1978-1982. Lewicowi terroryści Frakcji Czerwonej Armii działali w Niemczech od lat 70 po rok 1998. Pokłosiem ich działalności jest śmierć kilkunastu osób i kryzys państwowy w roku 1977. Porwany został wtedy przez RAF przemysłowiec Hanns Martin Schleyer, zaś w geście solidarności z RAF terroryści palestyńscy uprowadzili do Mogadiszu samolot Lufthansy. Wkrótce po tych wydarzeniach założyciele i przywódcy Frakcji Czerwonej Armii popełnili w więzieniu samobójstwa. Od tego czasu organizacja zmieniła metody, a w 1998 roku ogłosiła koniec działalności.

Inicjatorom wystawy od samego początku zarzucano zamiar gloryfikacji terroru. Dlatego pod lupę brany jest każdy z 70 obiektów 50 artystów wystawionych w berlińskiej galerii Kunst-Werke i w sąsiadującym z nią kościele. Tłumacząc się ze swojego zaangażowania na rzecz realizacji wystawy Gerhard Baum mówi, że nikt z jej krytyków nie zainteresował się nawet w najmniejszym stopniu stroną merytoryczną pomysłu, dlatego dyskusja o projekcie nie mogła przybrać rzeczowego charakteru. O otwartej wystawie minister mówi: “Nie ma mowy o idealizacji terroru”. Jeden z dwóch kuratorów wystawy, Felix Ensslin potwierdza to z całym naciskiem: "To jest wystawa o percepcji i wizerunku RAF-u. To nie jest wystawa o dziejach RAF-u. To jest wystawa o percepcji wizerunku RAF w massmediach i w sztuce."

Najwięcej kontrowersji wywołuje na wystawie obiekt Hansa-Petera Feldmanna z Duesseldorfu. Artysta wykorzystał dokumentalne zdjęcia terrorystów i ofiar z dowodów osobistych, z listów gończych i z gazet. Prezentuje je obok siebie bez podpisów, na tle białych ścian bryły, w nieomalże sakralnej atmosferze. Feldmann ustawił swój obiekt na środku sali wytapetowanej gazetami, które na przykładzie 29 dni począwszy od roku 1967 po rok 1998 ilustrują narodziny i upadek RAF. Większość prezentowanych prac była już pokazywana na innych wystawach, ale nigdy w jednym miejscu. Obok mniej znanych artystów, są takie nazwiska jak Joseph Beyus, Joerg Immnedorf; Sigmar Polke czy Gerhard Richter.

Wystawiane obiekty przedstawiają artystyczną refleksję nad aspektami terroryzmu RAF, postaciami terrorystów oraz nad aparatem państwowym zajętym ich ściganiem. Artyści posługują się wszystkim możliwymi środkami artystycznymi od fotografii i collage'u po instalacje świetlne i multimedialne. Instalacja Dary Birnbaum przedstawia na sześciu kanałach zdjęcia z relacji telewizyjnych o uprowadzeniu przemysłowca Hannsa Martina Schleyera. Andree Korpys i Markus Loeffler zrekonstruowali sytuacę lokalową terrorystów. Za fasadą mieszczańskiej kamienicy, widać wysłane materacami mieszkanie, w którym planowano zamachy i mordy. Obiekt Johannesa Wohnseifera, który urodził się w 1967 roku, przypomina szafę, w której więziony był aż do śmierci Martin Schleyer. .

Mało który z artystów, szczególnie młodszych pokoleń, przetwarza w pracach własne wspomnienia związane z konspiracyjną działalnością Frakcji Czerwonej Armii. Większość posługuje się jej wizerunkiem z przekazu medialnego lub listów gończych. Autentycznych wspomnień związanych z RAF-em nie ma nawet Felix Ensslin, syn Gudrun Ensslin, jeden z kuratorów wystawy: "To nie ma ze mą nic wspólnego. Moja matka była terrorystką i współzałożycielką Frakcji Czerwonej Armii, ale ja nigdy nie otarłem się ani o tę organizację ani o tych ludzi. Nie mam żadnych osobistych wspomnień”.

Berlińska wystawa nie zamierza formułować wniosków na temat wpływu lewicowego terroru na dzieje Republiki Federalnej. Jakie przesłanie po niej zostanie, jeszcze nie wiadomo. Gerhard Baum sądzi natomiast, że biorąc pod uwagę prowadzoną obecnie walkę z terroryzmem, wystawa może być pomocna w głębszej refleksji nad sytuacją i zagrożeniami dla społeczeństwa niemieckiego w tamtych czasach.