1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
SportNiemcy

Thomas Morgenstern: Nadal chętnie bym skakał WYWIAD

Dominik Owczarek
27 grudnia 2020

„Starałem się dążyć do limitu, ale z czasem podjąłem decyzję o zakończeniu kariery. Skoki narciarskie to nie wszystko, po co warto żyć” – mówi Thomas Morgenstern.*

Thomas Morgenstern
Thomas MorgensternZdjęcie: Imago

DW: Wkrótce (początek w poniedziałek, 28.12.2020) odbędzie się 69. edycja Turnieju Czterech Skoczni. Co nadaje wyjątkowości tej rywalizacji?

Thomas Morgenstern: Tradycja turnieju liczy sobie niespełna 70 lat, to mówi samo za siebie. Wszystko odbywa się bardzo dynamicznie. W ciągu dziesięciu dni oddaje się osiem skoków na czterech skoczniach. Mawia się też, że na pierwszej skoczni w Oberstdorfie nie można jeszcze wygrać, ale można już całą rywalizację przegrać. Ciężko później nadrobić falstart. Dla mnie jako Austriaka smaczku dodaje niewątpliwie rywalizacja z Niemcami, w końcu to nasz wspólny turniej. Ogromną rolę odgrywają też czynniki, na które nie mamy wpływu – pogoda, wiatr. W tym roku dochodzi do tego kolejny – koronawirus.

Na ile pandemia może doprowadzić do odwrócenia biegu wydarzeń o 180 stopni?

Wyobraźmy sobie, że tuż przed ostatnim, czwartym konkursem, skoczek znajduje się na czele klasyfikacji i niespodziewanie uzyskuje pozytywny test na koronawirusa. Ciężko mi opisać emocje, jakie towarzyszyłyby mi na miejscu takiego zawodnika.

Zarówno w Niemczech, jak i w Austrii skoczkowie będą dalej skakać bez obecności kibiców. Jak wpłynie to na atmosferę wydarzenia?

Na zawody w ramach TCS przychodzi od 25 do 30 tysięcy widzów. W tym roku nie pojawi się ani jeden, co na pewno będzie słyszalne. Jeszcze jako skoczek, tak jak wielu, jednak brałem udział w zawodach, na które przychodziła garstka osób. Myślę, że do obecnej sytuacji wszyscy już się przyzwyczaili. Najważniejsze, że zarówno turniej, jak i sam Puchar Świata po prostu się odbywają.

Kogo można zaliczyć do faworytów turnieju?

Karl Geiger niedawno uzyskał pozytywny test na koronawirusa, ale na pewno pokaże klasę po przebytej kwarantannie. Liczę naturalnie na Austriaków, szczególnie na Stefana Krafta, gdy już będzie w pełni sił. Nie można lekceważyć też Kamila Stocha, który zawsze dobrze spisuje się na turnieju w Niemczech i Austrii.

Thomas Morgenstern w ciągu dwunastu lat wygrał wszystkie najważniejsze turniejeZdjęcie: RedBull

Na podium turnieju stawał Pan pięciokrotnie, raz go przy tym wygrywając. Jak wyjątkowe było złoto Turnieju Czterech Skoczni w porównaniu z innymi sukcesami?

Teoretycznie nie widać różnicy, ale wygranie tego turnieju było dla mnie zawsze najtrudniejsze. Delikatnie rzecz ujmując, skocznia w Garmisch-Partenkirchen nie należy do moich ulubionych. To na drugiej ze wszystkich czterech traciłem wypracowaną wcześniej przewagę. Najczęściej kończyłem rywalizację na podium jako drugi. Gdy ostatecznie udało mi się wygrać w sezonie 2010/11, nie posiadałem się ze szczęścia.

W ciągu dwunastu lat wygrał Pan właściwie wszystko, co się tylko dało. Pana kariera oprócz sukcesów to jednak też powroty po groźnych upadkach. Odczuł Pan ekstremalność skoków narciarskich już jako nastolatek w fińskim Kuusamo.

Zawsze byłem bardzo odważny, co widać również po historii moich upadków. Ten pierwszy w Kuusamo był solidną lekcją w perspektywie dalszej kariery.

Najgroźniejszy upadek przeżył Pan w 2014 roku na mamuciej skoczni w Bad Mitterndorf. Lekarze podawali, że Pana stan jest krytyczny, ale wkrótce Pana życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo. W tym samym roku zakończył Pan karierę.

Miałem wówczas mnóstwo czasu na przemyślenia i analizy. Od czasu upadku w Bad Mitterndorf nie opuszczał mnie też strach, który stawał się coraz większy.

Udało się Panu jeszcze wystartować w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Soczi. Jak ciężko było pokonać zarówno fizyczne, jak i psychiczne bariery?

Kosztowało to zarówno mnie, jak i lekarzy mnóstwo sił. Do tego dochodził też trening mentalny. Przed igrzyskami zaplanowałem, że po wydarzeniu pozwolę sobie nabrać trochę dystansu. Starałem się dążyć do limitu, ale z czasem podjąłem po prostu decyzję o zakończeniu kariery. Skoki narciarskie to nie wszystko, po co warto żyć.

Uczynił to Pan, mając 27 lat. Na ile zgodziłby się Pan, że nastąpiło to zbyt wcześnie?

Zdecydowanie się z tym zgadzam. Gdyby to było możliwe, nadal chętnie bym skakał. Mam obecnie 34 lata, a skoczkowie zwykle kończą karierę niedługo po osiągnięciu tego pułapu wiekowego.

Thomas Morgenstern nadal w górze, ale już jako pilot śmigłowcaZdjęcie: RedBull

Na ile miewał Pan momenty, w których można było żałować podjętej decyzji?

Nigdy nie żałowałem, ponieważ byłem absolutnie do niej przekonany. Z pewnością pojawiało się jednak poczucie tęsknoty. To naturalne uczucie; szczególnie, gdy się odwiedza różne skocznie, widzi się dawnych kolegów. Stojąc na szczycie, nieraz chciałem mieć znowu wpięte narty.

Najdłuższy lot wykonał Pan na mamuciej skoczni w Planicy, lądując na 232 metrze. Jeszcze niedawno takie rezultaty szokowały, by obecnie skoczkowie osiągali odległości dłuższe nawet o 20 metrów. Gdzie tkwi limit?

Trudno przewidywać, z każdym rokiem okazuje się coraz większy. Gdy przypominamy sobie, że jeszcze pół wieku temu zaczęto dopiero skakać powyżej stu metrów, działa to na wyobraźnię. Uważam, że możliwym jest skakać nawet powyżej 300 metrów, jeśli tylko skocznie zostaną dostosowane do takich lotów. Tu oczywiście pojawia się pytanie, gdzie limit napotkają fizyczne możliwości zawodników.

Po zakończeniu kariery nadal lata Pan wysoko, tym razem jako pilot helikoptera. Latając w kokpicie, dostrzegł Pan więcej górskich widoków niż jako skoczek?

Podziwianie uroków natury sprawia ogromną frajdę nie tylko moim pasażerom, ale także i mnie samemu. W porównaniu do skoków mam też okazję być dużo dłużej w powietrzu. Perspektywa pilota jest też z pewnością dużo szersza niż zawodnika.

Na ile zmieniło się Pana życie po odstawieniu nart?

Na pewno mam więcej czasu, nie jestem już w ciągłych rozjazdach. Wszystko to wygląda odrobinę jak powrót do mojego sielankowego dzieciństwa. Mam okazję odetchnąć pełną piersią, nie tylko jako pilot, ale też znowu poznając rodzime okolice. Patrząc na moją obecną sytuację, jestem w stanie stwierdzić, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>

*Thomas Morgenstern – urodzony w 1986 roku były austriacki skoczek narciarski, trzykrotny mistrz olimpijski, dwukrotny zwycięzca Pucharu Świata oraz ośmiokrotny mistrz świata.