1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

281009 EU-Gipfel Auftakt

29 października 2009

Właściwie zamierzano rozstrzygnąć na brukselskim szczycie ostatnie kwestie dotyczące reformy UE. Ponieważ nadal brak podpisu Czech pod Traktatem Lizbońskim, zdominuje go debata na temat obsadzenia najwyższych stanowisk.

Bój o najwyższe stanowiska w Unii nabiera rumieńców
Bój o najwyższe stanowiska w Unii nabiera rumieńcówZdjęcie: AP

Rozpoczynający się dziś (29.10.) szczyt szefów państw i rządów w Brukseli znów będzie spotkaniem o rozmazanych konturach, bo ciągle jeszcze nie wiadomo, czy traktat reformujący i usprawniający działanie Unii Europejskiej w ogóle wejdzie w życie. Do ostatniej chwili pokładano nadzieję w czeskim Trybunale Konstytucyjnym, że jeszcze przed szczytem wyda orzeczenie w tej sprawie, a tym samym umożliwi prezydentowi Czech Vaclavovi Klausowi złożenie podpisu pod dokumentem.

Czekanie na Czechy

Czechy są ostatnim krajem, który musi ratyfikować Traktat . Pozostałe już go podpisały. Kilku czeskich senatorów złożyło skargę konstytucyjną. Uważają, że traktat zagraża suwerenności ich kraju.

Zatem wszystko jest nadal niejasne - stwierdza szwedzka minister ds. europejskiech Cecilia Malmström. Szwecja sprawuje obecnie półroczną prezydencje w Radzie UE: "Po wydaniu orzeczenia przez czeski Trybunal Konstytucyjny, musimy przeprowadzić rozmowy z prezydentem Klausem i czeskim rządem. Chodzi o znalezienie takiego rozwiązania, które by zadowoliło i pozostałych członków UE."

Czego boi się Vaclav Klaus?

Prezydent Czech Vaclav Klaus zwleka z ratyfikacją Traktatu LizbońskiegoZdjęcie: AP

Prezydent Czech obawia się, że jeśli ratyfikuje Traktat, niemieccy wypędzeni, którzy musieli opuścić terytorium Czech po II wojnie świartowej, zechcą na mocy Karty Praw Podstawowych Traktatu Lizbońskiego przeforsować roszczenia odszkodowawcze wobec jego kraju. Specjaliści prawni bezskutecznie powtarzają, że Traktat Lizboński nie ma z tym nic wspólnego. Szwedzki minister spraw zagranicznych Carl Bildt pośrednio zarzucił Klausowi, że za bardzo żyje przeszłością. Bildt przyznał, że historia pojednania po II wojnie światowej jest wyjątkowo trudna, niemniej na tym trudnym pojednaniu budowano podwaliny Unii Europejskiej, która zwrócona jest ku przyszłości.

Co dalej?

Dopóki Vaclav Klaus nie ratyfikuje Traktatu, szefowie państw i rządów nie będą mogą podjąć żadnych ważnych decyzji personalnych, wynikających z traktatu reformującego Unię. Chodzi o obsadę funkcji stałego Przewodniczącego (prezydenta) Rady Europejskiej i Wysokiego Przedstawiciela ds. Polityki Zagranicznej. Nieformalnie poszukiwania odpowiednich kandydatów trwają.

Szef szwedzkiego MSZ Carl Bildt nie odkrywa kartZdjęcie: AP

Pytając na przykład Carla Bildta, czy jego kandydatura wchodziłaby w grę, otrzymuje się jedynie zdawkowe odpowiedzi, które podobno wcale nie znaczą, że nie ma ochoty na nową funkcję.

Mniej lub bardziej oficjalnymi kandydatami na Przewodniczącego Rady Europejskiej są były premier Wielkiej Brytanii Tony Blair i premier Luksemburga Jean-Claude Juncker. W przekonaniu niemieckiego eurodeputowanego z ramienia CDU Wernera Langena obaj z różnych względów nie nadają się na to stanowisko: "Kandydat musi pochodzić z obszaru euro. Nie może być ani za słaby ani za mocny ani też zbyt samodzielny. Musi być postacią integrującą, bo to jest najważniejsze. Dlatego pan Blair nie wchodzi w grę, a pan Junker reprezentuje inne pozycje."

Unia skupiona na sobie

Szwedzki minister finansów Anders Borg martwi się o klimatZdjęcie: AP

Panuje przekonanie, że Unia dalej zajmuje się samą sobą i nie ma czasu na tak ważne tematy jak na przykład ochrona klimatu. Na kilka tygodni przed szczytem klimatycznym w Kopenhadze ciągle jeszcze nie wie, w jaki sposób pomóc biedniejszym krajom w ochronie klimatu, nad czym ubolewa szwedzki minister finansów Anders Borg.

"Jak dotąd nie doszliśmy do porozumienia w sprawie finansowania ochrony klimatu. To nas niepokoi. Ponieważ Europa odgrywa w tej dziedzinie wiodącą rolą uważam, że powinniśmy w następnych dniach i tygodniach osiągnąć postęp."

Teraz tą sprawą muszą się zająć szefowie państw i rządów. A czas ucieka im między palacami. Do 1 stycznia 2010 roku Traktat Lizboński powinien wejść w życie. Do tego czasu jeszcze wiele problemów wymaga wyjaśniania.

Christoph Hasselbach /Iwona Metzner