1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Czy Giorgia Meloni będzie kluczem do resetu relacji UE-USA?

18 kwietnia 2025

Donald Trump spotkał się z Giorgią Meloni. Włoska premierka ma nadzieję stać się łącznikiem między Brukselą a Waszyngtonem. UE może nie mieć innego wyjścia, jak wykorzystać jej relacje z prezydentem USA.

USA Washington 2025 |  Italiens Ministerpräsidentin Giorgia Meloni und US-Präsident Donald Trump
17.03.2025 r., Donald Trump i Giorgia Meloni w WaszyngtonieZdjęcie: Brendan Smialowski/AFP/Getty Images

„Będzie umowa handlowa [z UE], na 100 procent” – powiedział Donald Trump po spotkaniu z Giorgią Meloni. To pierwszy raz, gdy wyraził optymizm co do potencjalnego porozumienia z Unią Europejską. Jeszcze niedawno mówił – wulgarnie – że UE stworzono, by wykorzystać USA.

Waszyngton zepchnął Europę na boczny tor

Od początku drugiej kadencji Trump oskarża UE o „zdzierstwo” w relacjach handlowych i „skąpstwo” w wydatkach na obronę. Nie spotkał się jeszcze z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. Także lutowe spotkanie republikańskiego sekretarza stanu Marco Rubio z szefową unijnej dyplomacji Kają Kallas zostało „nagle odwołane”.

Ale Waszyngton szedł za ciosem. Wiceprezydent J.D. Vance wykorzystał swoją pierwszą wizytę w Europie, by rugać Stary Kontyntent za – jego zdaniem – restrykcyjne prawa regulujące działalność firm technologicznych – w większości amerykańskich. A już po rozchwianiu globalnej gospodarki cłami Trump kpił, że przywódcy różnych krajów doń dzwonią i „całują go w tyłek”.

Nawet na swoim gruncie Trump spotykał się jak dotąd tylko z najwyższymi rangą liderami silnych krajów europejskich – Francji, Wielkiej Brytanii czy Finlandii, pokazując, że to w nich widzi partnerów do rozmowy. Trudno o lepszy sposób na zasianie w Brukseli niepokoju o to, czy poszczególne kraje nie złamią solidarności dla bilateralnych korzyści. Kwaśną wisienką na tym i tak już gorzkim torcie był brak zaproszenia dla Europy do stołu, przy którym Amerykanie próbowali negocjować „pokój” z Rosjanami ponad głowami Ukraińców i UE.

Meloni kluczem do przełomu w relacjach UE-USA?

Wizyta Giorgii Meloni w Waszyngtonie od początku miała nieco inny charakter, niż spotkania Trumpa z francuskim prezydentem Emmanuelem Macronem czy brytyjskim premierem Keirem Starmerem. Wywodząca się ze skrajnej prawicy włoska premierka jako jedna z niewielu w UE jest w rzeczywiście dobrych relacjach z amerykańską administracją, a Donald Trump nie ukrywa sympatii do niej. Równocześnie potrafiła się spozycjonować w Unii jako ktoś, z kim centroprawica – rządząca Unią w koalicji z socjaldemokratami i liberałami – może się dogadać.

Dlatego Bruksela bardzo uważnie patrzyła na to, co działo się w czwartkowy wieczór czasu europejskiego w Waszyngtonie. Gabinet Meloni potwierdził wprawdzie kilka dni temu, że włoska przywódczyni skoordynowała to, co zamierzała powiedzieć Trumpowi, z Ursulą von der Leyen.

Szefowa KE Ursula von der Leyen (z lewej) i premier Włoch Giorgia Meloni we wrześniu 2024 r. na LampedusieZdjęcie: Valeria Ferraro/AA/picture alliance

Jako niebędąca członkinią rządzącej Unią większości – jej partia w Parlamencie Europejskim należy do opozycyjnej frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKiR) – Meloni nie ma żadnego formalnego czy nieformalnego obowiązku, by forsować linię Brukseli w rozmowach z Trumpem.

Ma jednak oczywiście w tym swój interes.

Z jednej strony Meloni wyraźnie podkreśliła w Białym Domu, że nie może się wypowiadać w imieniu całej UE. Ale równocześnie spozycjonowała się dokładnie tak, jak umożliwia jej to sytuacja – jako potencjalny pomost między Waszyngtonem a Brukselą.

Zaproszenie do Rzymu

„Wierzę w jedność Zachodu – nie tylko geograficzną, ale i cywilizacyjną” – mówiła Włoszka, w haśle Trumpa „Uczyńmy Amerykę znowu wielką” podmieniając wymownie „Amerykę” na „Zachód”. W przyjaznej atmosferze rozmawiała z nim m.in. o migracji oraz o polityce różnorodności, równości i inkluzywności (DEI), do której oboje mają podobne – negatywne – podejście. Stanowiska włoskie i amerykańskie są zbliżone również jeśli chodzi o ideologiczne podkreślanie znaczenia zachodniej cywilizacji i kultury.

Włosko-amerykańskie rozmowy dotyczyły także NATO, wojny w Ukrainie i ceł. To właśnie w tej ostatniej kwestii Meloni nie chciała mówić za całą Europę, ale podkreśliła, że rozmowy powinny być otwarte i szczere, a strony – spotkać się pośrodku. Żadne z przywódców nie zadeklarowało jednak, że rozmowy posunęły sprawy znacząco naprzód. Trump, siedząc obok Meloni, stwierdził, że „jeśli ktoś nie będzie chciał zrobić dealu z Ameryką, to Ameryka zrobi go za niego”.

– To my tak naprawdę ustalamy warunki umowy – podsumował.

Co właściwie Meloni ugrała w Waszyngtonie?

Z czym włoska premierka wraca do Europy? W przenośni – z Donaldem Trumpem. Zaprosiła go bowiem do Rzymu, a amerykański prezydent zaproszenie przyjął. Meloni ma nadzieję na to, że rzymska wizyta stanie się okazją do spotkania z władzami UE.

Przychylność Trumpa nie jest jednak za darmo. Meloni pojechała więc do Waszyngtonu z zapowiedziami inwestycji włoskich firm w USA, zwiększenia importu amerykańskiego gazu i wzrostu włoskich inwestycji w obronę do 2 proc. PKB rocznie. Co na to Trump? Jego zdaniem to za mało, liczy, że włoskie wydatki na obronę „pójdą w górę”.

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na facebooku! >> 

Czy i jak uda się rzymskie spotkanie Trump – UE zorganizować, na tę chwilę oczywiście nie wiadomo. Ale Meloni zdaje sobie sprawę, że jej znaczenie w Europie jako jego gospodyni znacznie by wzrosło.

Nieobliczalny sojusznik

Ale Trump już nieraz pokazał, jak potrafi potraktować kogoś, kogo nie lubi. Niedawno przekonał się o tym w Białym Domu Wołodymyr Zełenski. Teraz Trump podczas spotkania z Meloni stwierdził, że „nie jest jego wielkim fanem” i nie sądzi, by prezydent Ukrainy „robił dobrą robotę”.

Meloni podkreślała, że „to Rosja i Putin dokonali inwazji”, chwaliła też wysiłki Trumpa na rzecz pokoju i określiła go jako odpowiedzialnego partnera. Jednak dosłownie kilka godzin później, po rozmowach w Paryżu, sekretarz stanu USA Marco Rubio oświadczył, że jeśli administracja Trumpa nie zobaczy w ciągu kilku dni szans na pokój w ciągu kilku dni, to może porzucić działania na rzecz pokoju i zająć się innymi sprawami, bo w końcu „to nie jest wojna Ameryki”.

Jakie wnioski płyną dla Europy z tego i innych spotkań europejskich liderów z Trumpem? Przede wszystkim takie, że nawet, gdy do Waszyngtonu przyjeżdża osoba uznawana i uważająca się za przyjaciela lub przyjaciółkę obecnej administracji, usłyszy, że Biały Dom słucha przede wszystkim siebie. Ewentualne spotkanie na szczycie w Rzymie, zamiast stać się pokazem jedności Zachodu i transatlantyckich sojuszników – na co z pewnością liczy Giorgia Meloni –  może przerodzić się w festiwal wzajemnych pretensji, żądań i negatywnych emocji.

Czy droga do Waszyngtonu wiedzie przez Rzym?

UE musi też pamiętać, że choć komentarz Trumpa o 100-procentowej pewności co do „dealu” z Europą padł już po tym, jak unijny komisarz ds. handlu Maroš Šefčovič powiedział w Waszyngtonie, że UE może usunąć bariery pozataryfowe w transatlantyckich stosunkach handlowych o wartości 1,6 mld euro, to 25-procentowe amerykańskie cła na aluminium, stal i samochody oraz 10-procentowe cła na wszystko inne wciąż obowiązują. To atut negocjacyjny, z którego USA łatwo nie zrezygnują.

Być może dlatego Unia nie ma zamiaru ugłaskiwać Trumpa ani łagodzeniem regulacji dotyczących produktów rolno-spożywczych i usług cyfrowych, ani wyeliminowaniem stawki VAT w transatlantyckim handlu. A to te kwestie najbardziej bolą Amerykanów.

Nie wiadomo, czy sama sympatia i ideologiczna bliskość Meloni i Trumpa wystarczą, by dobić targu. UE może jednak nie mieć alternatywy, gdy okaże się, że droga do złagodzenia napięć transatlantyckich rzeczywiście wiedzie z Brukseli do Waszyngtonu przez Rzym.

Nowa polityka celna Donalda Trumpa

01:42

This browser does not support the video element.