1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Trzy tygodnie po Schengen

Aleksandra Jarecka10 stycznia 2008

W trzy tygodnie po przyłączeniu Polski do Strefy Schengen i zniesieniu granic wewnątrzunijnych nie odnotowano na pograniczu niemiecko-polskim wzrostu przestępczości.

Jedno z otwartych przejść granicznych między Niemcami a Czechami
Jedno z otwartych przejść granicznych między Niemcami a CzechamiZdjęcie: picture-alliance/ dpa

Rozszerzeniu strefy Schengen i likwidacji przejść granicznych towarzyszyły obawy i lęki głównie po stronie niemieckiej. Głośno mówiono o napływie przestępców czy nielegalnych uchodźców z Polski. Tymczasem po udaremnionych w końcu ubiegłego roku próbach przedostania się do Niemiec grup Czeczeńców z Polski na niemiecko-polskim pograniczu zapanował spokój. Potwierdza to rzecznik prasowy Federalnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Matthias Wolf:

- Jedno musimy stwierdzić, że z momentem zniesienia granic nie odnotowano wzrostu liczby osób, które starały się w sposób nielegalny przedostać na terytorium Niemiec. Zjawisko przemieszczania się imigrantów z krajów Europy Wschodniej czy krajów azjatyckich jest wszechobecne. Problemy z uchodźcami, którzy szukają azylu mają również Hiszpania i Włochy. Niemcy mają szczególne doświadczenia z obokrajowcami. W latach dziewięćdziesiątych o azyl polityczny ubiegało się rocznie 400 tysięcy osób. Aktualnie ubiega się o niego tylko około 30 tysięcy. Do aresztowań przez policję federalną dochodzi stale i wszędzie, zarówno na wschodzie, południu jak i na zachodzie Niemiec. Oczywiście, że media donoszą o każdym pojedynczym przypadku i często wyolbrzymiają problem.

Po przystąpieniu Polski do Schengen wcale nie jest łatwiej wyjechać z kraju tym, którzy tego nie powinni robić. Czeczeńcy, którzy mają dokumenty uprawniające ich do pobytu w Polsce nie mają wizy schengenskiej, która pozwalałaby im poruszać się po całym terytorium Unii. Zatrzymywani przez niemiecką policję federalną przekazywani są natychmiast z powrotem do Polski. Stronę polską obowiązuje bowiem od trzech lat rozporządzenie DUBLIN II, wyjaśnia Renathe Leistnerroccker z Federalnego Urzędu do do spraw Migracji i Uchodźców w Norymberdze:

- Rozporządzenie DUBLIN II reguluje przebieg procedury dotyczącej przyznawania azylu w Unii Europejskiej. Każdy ubiegający się o azyl ma do niego prawo. Procedura ta może być jednak przeprowadzona tylko w jednym z krajów Unii. I właśnie rozporządzenie DUBLIN II zapobiega powielania jej w innym kraju kraju unijnym. Jeśli ktoś ubiega się o azyl w Niemczech, ale wcześniej złożył już wniosek w Polsce, musi tam wrócić, bo w myśl rozporządzenia DUBLIN II tylko tam może otrzymać azyl.

Nielegalni imigranci próbujący przedostać się z Francji do Anglii przez tunel pod kanałem La MancheZdjęcie: AP

Nieprzygotowani na imigrantów

Czeczeńcy, którzy ignorują ograniczenia i usiłują przedostać się z Polski do Niemiec robią to, jadą do swoich rodzin i przyjaciół na Zachodzie. Hermann Zülch, przewodniczący Towarzystwa na rzecz zagrożonych grup etnicznych z Getyngi uważa, że mimo pisemnych deklaracji nowe kraje Unii odpowiedzialne za jej granice zewnętrzne nie są wystarczająco przygotowane na przyjęcie uchodźców. Natomiast rozporządzenie DUBLIN II pozwala zepchnąć na nie całą odpowiedzialność za losy imigrantów.

- Do Polski powinno się oddelegować urzędników z Unii, którzy powinni pomóc polskim kolegom. Należy też położyć większy nacisk na naukę języków. To wszystko powinno być finansowane ze specjalnego funduszu europejskiego, ponieważ problem uchodźców jest problemem ogólnoeuropejskim. Ważne jest też zapewnienie odpowiednich standardów przyjmowania emigrantów i proporcjonalne rozdzielenie ich liczby na wszystkie kraje. Dotyczy to także wkładów na fundusz, który pokrywałby wspomniany już fundusz europejski - uważa Hermann Zülich.

Polscy i niemieccy pogranicznicy wspólnie patrolują w strefie przygranicznejZdjęcie: DW

Dobra współpraca


W trzy tygodnie po otwarciu granic współpraca niemieckich i polskich pograniczników odbywa się bez większych zakłóceń. A udane akcje zatrzymania Czeczenów były w dużej mierze zasługą otwartego w grudniu ubiegłego roku polsko-niemieckiego centrum współpracy służb w Swiecku.

- Jesteśmy z tego centrum bardzo dumni. Mamy też wspólną placówkę z Czechami w Schwandorf i Petrowicach, a od kilkunastu lat z Francją w okolicach Strasbourga. Współpraca z Polakami układa się bardzo dobrze. Obie strony były od początku zainteresowane stworzeniem takiej placówki. Pozwala ona porównywać dane,wymieniać się ważnymi informacjami i koordynować szybkie działanie patroli. To oznacza, że jeśli obcokrajowiec usiłuje nielegalnie przemieścić się z Polski do Niemiec, polscy pogranicznicy mogą go ścigać również bez ograniczeń po niemieckiej stronie granicy i odwrotnie. A zatem dysponujemy wieloma instrumentami, które ułatwiają dobrą współpracę - tłumaczy Matthias Wolf z Federalnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

Na razie nie spełniają się też prognozy, że wraz z likwidacją granic do Niemiec nastąpi niekontrolowany napływ polskich i czeskich przestępców. Silna obecność w regionie przygranicznym policji federalnej, polskich pograniczników oraz mieszane niemiecko-polskie patrole utrudniają życie grupom zorganizowanej przestępczości.

Jak twierdzi prezydium policji we Frankfurcie nad Odrą także ruch kołowy odbywa się bez przeszkód i zniknęły z granicznego krajobrazu kilometrowe korki z samochodami ciężarowymi.