1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Tsunami w Indonezji. Zawiódł niemiecki system ostrzegania?

1 października 2018

Po katastrofalnym trzęsieniu ziemi i tsunami, jakie trzy dni temu nawiedziły Indonezję, podejrzliwie patrzy się na system wczesnego ostrzegania, wymyślony przez Niemców.

Liczby ofiar i rozmiaru zniszczeń nie można jeszcze ocenić Palu
Liczby ofiar i rozmiaru zniszczeń nie można jeszcze ocenić. Miejscowość Palu na wybrzeżuZdjęcie: Reuters/Antara Foto/D. Fatir

Po trzęsieniu ziemi i tsunami na indonezyjskiej wyspie Celebes wciąż jeszcze nie można stwierdzić rzeczywistych rozmiarów katastrofy. Do tej pory ustalono śmierć 844 osób, lecz władze obawiają się, że pod gruzami znajdować się mogą jeszcze tysiące ludzi. W związku z tym, że liczba ofiar jest tak wysoka, pojawiła się krytyka pod adresem władz. Zarzucono im, że nie ostrzegły przed tsunami. Rzecznik  Narodowej Agencji ds. Katastrof przyznał, że system wczesnego ostrzegania nie funkcjonuje w pełni ze względu na brak pieniędzy.

Za wcześnie odwołano alarm

Tym samym w ogniu krytyki znalazły się także Niemcy, ponieważ system ostrzegania przed tsunami jest pomysłem Centrum Badań Geologicznych w Poczdamie.

Co prawda Narodowe Centrum Meteorologii i Geofizyki wydało ostrzeżenie przed tsunami, ale po 34 minutach znów je odwołało. Zdaniem poczdamskich specjalistów ostrzeżenie takie można odwołać najwcześniej 2 godziny po alarmie. Indonezyjskie ministerstwo komunikacji wyjaśniło, że chciano ostrzegać ludzi sms-ami, lecz na skutek trzęsienia ziemi zniszczone zostały sieci energetyczne i telefoniczne. Jak przyznano, na wybrzeżu nie zainstalowano też syren.

Mapa regionu dotkniętego trzęsieniem ziemi

System działał prawidłowo

Niemcy ze swej strony odrzucili zarzuty. Rzeczniczka Centrum Badań Geologicznych w Poczdamie potwierdziła, że system ostrzegawczy 5 minut po trzęsieniu ziemi prawidłowo ostrzegał przed katastrofą i nadchodzącymi masami wody.
System ostrzegania powstał po tragicznym w skutkach trzęsieniu ziemi i tsunami na Oceanie Indyjskim pod koniec 2004 roku, kiedy to zginęło ponad 230 tys. osób. Wkrótce po katastrofie powołano do życia projekt GITEWS (niemiecko-indonezyjski system wczesnego ostrzegania przed tsunami). Pracami nad nim kierowało Centrum Badań Geologicznych w Poczdamie.

W roku 2011 system został w całości przekazany w ręce Indonezyjczyków. Dalszy 3-letni projekt miał zapewnić, że system ten może być dalej samodzielnie stosowany przez Indonezję.

Zaskoczeni ludzie na wybrzeżu

Od strony technicznej w systemie wczesnego ostrzegania konieczne jest zgromadzenie danych na miejscu na temat głębokości i magnitudy trzęsienia ziemi. Na drugim etapie przy pomocy punktów pomiarowych na powierzchni ziemi i systemu GPS stwierdza się, do jakiego przesunięcia płyt doszło. Poza tym w punktach pomiarowych na wybrzeżu dokładnie mierzy się poziom wody. Informacje te przetwarzane są przez system komputerowy, który na podstawie modeli w czasie krótszym niż 5 minut tworzy obraz sytuacji. O ogłoszeniu alarmu decyduje potem centrum kryzysowe. Centralnym elementem systemu wczesnego ostrzegania jest także kształcenie ekspertów i włączenie do niego politycznych decydentów oraz ludności.

Jak teraz potwierdziło poczdamskie centrum, system w ciągu 5 minut wysłał ostrzeżenie przed tsunami z falami wysokości od 0,5 m do 3 m. Ostrzeżenie to wysłane było potem także do zagrożonych regionów. Według informacji podanych przez Dżakartę, tsunami dotarło do wybrzeża 20 minut po trzęsieniu ziemi. Dlaczego tak wielu ludzi na wybrzeżu mimo tego było zaskoczonych przez masy wody, tego poczdamscy naukowcy nie są w stanie wytłumaczyć.

(dpa/ma)