Uchodźca klasy VIP. Gruewski otrzymał azyl na Węgrzech
21 listopada 2018Od kliku miesięcy w zasadzie niemożliwe jest uzyskanie azylu na Węgrzech, chyba że jest się osobistym "uchodźcą klasy VIP" premiera Orbana. Tak węgierska opozycja nazwała byłego premiera Macedonii Nikolę Gruewskiego, który w ubiegłym tygodniu przedostał się na Węgry przez Albanię, Czarnogórę i Serbię, żeby uniknąć w ten sposób kary dwóch lat więzienia, na które został skazany w swoim kraju za korupcję i malwersacje. Gruewski uzyskał na Węgrzech w prawdziwie ekspresowym tempie status uchodźcy politycznego.
We wtorek 20 listopada węgierski urząd ds. migrantów i uchodźców BMH w ciągu zaledwie sześciu dni, od złożenia przez Gruewskiego prośby o azyl, odpowiedział na nią pozytywnie. Gruewski pochwalił się tym na swojej stronie na Facebooku, a wiadomość o przyznaniu mu azylu potwiedził prorządowy dziennik węgierski "Magyar Idök". Cała operacja przebiegła błyskawicznie. Normalnie uchodźcy muszą wyczekiwać tygodniami w strefie tranzytowej między Węgrami i Serbią na możliwość złożenia wniosku azylowego, a jego rozpatrzenie ślimaczy się w nieskończoność.
Czy Gruewski wkrótce opuści Węgry?
Nie ma jeszcze oficjalnego potwierdzenia tej informacji. Rząd w Budapeszcie nie odpowiedział także na zapytanie Deutsche Welle w tej sprawie. Na Węgrzech nie jest jednak żadną tajemnicą, że dziennik "Magyar Idök" często służy węgierskiemu rządowi jako półoficjalny biuletyn informacyjny. Pośrednim potwierdzeniem wiadomości, że Gruewskiemu udzielono na Węgrzech azylu jest wypowiedź ministra sprawiedliwość Laszlo Trócsányi'ego, który we wtorek późnym wieczorem powiedział zbliżonej do kół rządowych stacji telewizyjnej "Echo TV", że od tej chwili Gruewski "może się swobodnie poruszać", a Węgry nie wydalą go do Macedonii. Trócsányi zasugerował ponadto, że być może Gruewski "szybko opuści Węgry".
Jeśli jest prawdą to, o czym napisał Gruewski na Facebooku i to, co w praktycznie tej samej formie podał dziennik "Magyar Idök", to wyjaśnienia wymaga jeszcze podstawa prawna udzielonego mu azylu. Sam Gruewski twierdzi, że otrzymał wiadomość, że jego życie jest zagrożone i że zostanie zamordowany w więzieniu. Jego zdaniem wytoczony mu proces odbył się z celowym pogwałceniem obowiązującego prawa i miał czysto polityczny charakter. W Macedonii stał się ofiarą "nagonki", która trwa nadal i nie ma w swoim kraju żadnej szansy na udowodnienie, że jest niewinny.
Przedstawiciele węgierskich partii opozycyjnych zareagowali z oburzeniem na jego sprawę i nie szczędzą krytyki pod adresem rządu za sposób, w jaki go potraktowano. Márta Demeter, posłanka do parlamentu z ramienia opozycyjnej partii Polityka Może Być Inna (LMP) nazwała premiera Orbana "politycznym ojcem chrzestnym" Gruewskiego i zarzuciła mu na Facebooku, że tak on, jak i jego rząd, stali się pomocnikami zorganozowanej przestępczości międzynarodowej. Inny polityk opozycyjny, zajmujący się głównie problematyką gospodarczą, Lajos Bokros powiedział, że "węgierski rząd mafijny" stał się "kryjówką dla przestępców". Rzecznik klubu poselskiego partii Fidesz premiera Orbana, János Halász, odrzucił krytykę ze strony opozycji jako "polityczny cyrk". Jego zdaniem Gruewski nie jest żadnym terrorystą, tylko ofiarą politycznych prześladowań i ma prawo do ochrony, a "prawdziwym zagrożeniem dla Węgier są uchodźcy i migranci".
Z dokumentem "laissez-passer" w kieszeni
Wiadomo już dokładnie, w jaki sposób Gruewski przyjechał na Węgry. Wspomniany wcześniej dziennik "Magyar Idök" podał, że po ucieczce z Macedonii i po przejechaniu przez Albanię i Czarnogórę, Grujewski pojawił się 12 listopada o 5 rano na przejściu granicznym w Horgos na granicy serbsko-węgierskiej. Grujewski podróżował samochodem osobowym. Jak powiedział prezydent Serbii Alexandar Vucic, co potwierdził także dziennik "Magyar Idök", Gruewski wylegitymiwał się jednorazowym dokumentem podróży, tak zwanym "laissez-passer", wystawionym przez władze węgierskie.
Niezależni węgierscy eksperci w zakresie prawa są zdania, że zarówno przybycie Gruewskiego na Węgry, jak i błyskawiczny przebieg jego postępowania azylowego, przebiegły na granicy legalności. Po pierwsze nie wiadomo, czy skazany w Macedonii prawomocnym wyrokiem Gruewski miał prawo uzyskać wspomniany wyżej dokument "laissez-passer". Taką wątpliwość wyraziła współprzewodnicząca węgierskiego Komitetu Helsińskiego Marta Pardavi. Po drugie jego postępowanie azylowe odbyło się w tempie, jakiego do tej pory Węgry nie widziały. Po trzecie zaś, zgodnie z obowiązującymi przepisami Gruewski powinien zostać odesłany do Serbii, ponieważ jest ona tzw. bezpiecznym krajem trzecim i to w Serbii, a nie nie na Węgrzech, Gruewski powinien był wystąpić o azyl polityczny. Zdaniem Marty Padrawi wszystko w tej sprawie wskazuje na to, że ma ona jednoznacznie polityczny charakter z pozytywną decyzją na jego podanie o azyl włącznie.
Poza Macedonią i Węgrami reakcje na sprawę Gruewskiego są rzadsze i nie budzą tyle emocji. Rzecznik Komisji Europejskiej ostrzegł wielokrotnie w ubiegłych dniach przed próbami wykorzystania jej do celów politycznych. Poseł do Bundestagu z ramienia partii Zielonych Manuel Sarrazin, specjalizujący sią w polityce wschodniej, powiedział w wywiadzie dla Deutsche Welle, że nie można pogodzić się z tym, żeby któreś z państw unijnych, jak w tym przypadku Węgry, "stało się wspólnikiem byłego autorytarnego szefa rządu", i że oczekuje on od premiera Orbana, że "będzie wzmacniał praworządność i demokrację w Macedonii, a nie ją osłabiał"