1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Uchodźcy: niemieckie miasta na granicy wytrzymałości

23 września 2022

Wielu Ukraińców ucieka przed wojną do Niemiec. Ponownie uaktywnił się także szlak bałkański, którym do RFN przybywają osoby szukające azylu. Miasta i gminy biją na alarm. Reportaż z Akwizgranu i okolic.

Kwatery tymczasowe są przepełnione na terenie całych Niemiec. Na zdjęciu hala gimnastyczna w mieście Radolfzell am Bodensee
Kwatery tymczasowe są przepełnione na terenie całych Niemiec. Na zdjęciu hala gimnastyczna w mieście Radolfzell am BodenseeZdjęcie: Sabine Kinkartz/DW

Ostry wiatr zrywa się nad opustoszałym boiskiem sportowym na obrzeżach Herzogenrath-Merkstein, małej gminy położonej na dalekim zachodzie Niemiec. Kilka brązowych liści wiruje nad jeszcze zieloną trawą boiska piłkarskiego. Czerwonawa nawierzchnia bieżni jest mokra. Na niegdyś białej ścianie sali gimnastycznej ktoś czarną farbą wypisał „SVS Merkstein”, nazwę miejscowego klubu sportowego.

Obecnie w sali nie odbywają się żadne zajęcia. W hali zakwaterowano uchodźców wojennych z Ukrainy. Na początku sierpnia za pomocą ścianek działowych stworzono prowizoryczną przestrzeń dla 80 osób. Hala jest zapełniona. Tak jak wszystkie inne miejsca noclegowe przygotowane dla uchodźców w Herzogenrath.

Sala gimnastyczna w Herzogenrath-MerksteinZdjęcie: Sabine Kinkartz/DW

Rozczarowanie wśród parafian

Dobry kilometr od sali, w ewangelickiej parafii Lydia zebrał się zespół doradczy ds. uchodźców. Pastor Frank Ungerathen poinformował właśnie swoich pracowników, że w tym tygodniu dla potrzebujących zostanie otwarta druga sala gimnastyczna. Poinformowało go o tym miejskie biuro pomocy społecznej, które odpowiada za przyjmowanie i opiekę nad uchodźcami.

Cztery kobiety siedzące przy stole tylko ciężko wzdychają. Miały nadzieję, że nie dojdzie do powtórki z kryzysu uchodźczego 2015/16, kiedy to również trzeba było kwaterować ludzi w salach gimnastycznych, a nawet w namiotach. Ale w małym mieście liczącym około 50 tys. mieszkańców po prostu nie ma wolnych mieszkań.

– Rynek jest przerzedzony – mówi Mahkameh Robatian, która kieruje zespołem doradców. Nawet prywatne oferty przyjmowania uchodźców są już rzadkością. – Przy wysokich cenach gazu i prądu ludzie często rezygnują, bo jest to dla nich za drogie – mówi wolontariuszka Olga Meier.

Przemęczeni pomocnicy

Od kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę i pierwsi szukający schronienia trafili do Niemiec, osoby, które pomagają uchodźcom nie mają chwili wytchnienia: prowadzą rozmowy, dzwonią do urzędów, pomagają wypełniać formularze, organizują kursy językowe, szukają mieszkań, organizują lekcje gotowania i spotkania przy kawie i ciastku. Motywują, doradzają, pocieszają, a jeśli trzeba, opiekują się nawet dziećmi.

To praca, która przez pracowników parafii traktowana jest jako oczywistość, a mimo to stanowi „notoryczne obciążenie” – uważa pastor Ungerathen. On sam ma coraz mniej czasu na posługę duszpasterską. Codziennie na stworzoną dla uchodźców grupę trafia ok. 60 zapytań. – Wszystkie się latem rozchorowałyście – mówi do grupy, a kobiety przytakują. – W pewnym momencie organizm nie daje już rady – mówi Mahkameh Robatian.

Potrzeba integracji na wszystkich poziomach

Miasteczko takie jak Herzogenrath przyjmuje zwykle od 50 do 60 nowych uchodźców rocznie – wylicza pastor. – Teraz w ciągu trzech miesięcy z Ukrainy przybyło 400 uchodźców, a obecnie mamy ich 530. Do tego dochodzi jeszcze 850 osób, które uciekły z 20 innych krajów. – Niektórzy w międzyczasie znaleźli już pracę, ale wielu nie. Końca potrzeb integracyjnych nie widać.

Czy państwo nie radzi sobie w kwestii opieki nad uchodźcami? – Powiedziałabym, że tak – stwierdza Robatian, na co reaguje pastor Ungerathen: – W urzędzie pomocy społecznej też pracuje się na pełnych obrotach, ciągle robią nadgodziny, to wszystko daje się pracownikom mocno we znaki.

W Akwizgranie 8 pełnych sal

W oddalonym o 20 kilometrów Akwizgranie sytuacja wcale nie jest lepsza. Na początku sierpnia burmistrzyni miasta, Sibylle Keupen, zaciągnęła tzw. „hamulec bezpieczeństwa” i ogłosiła, że nowi uchodźcy wojenni i osoby ubiegające się o azyl nie będą tymczasowo przyjmowane. Wszystkie miejsca kwaterunku są bowiem pełne, w tym osiem sal gimnastycznych.

Opis zdjęcia: Sibylle Keupen, burmistrzyni AkwizgranuZdjęcie: Sabine Kinkartz/DW

Większość z ponad 4 tys. Ukraińców, którzy uciekli przed wojną i są zameldowani w Akwizgranie i tam otrzymują wsparcie finansowe, mieszka w kwaterach prywatnych. Wynika to również z faktu, że Akwizgran już przed wojną miał stosunkowo dużą społeczność ukraińską. Z ogólnej liczby około 2,8 tys. osób zakwaterowanych w mieszkaniach komunalnych, schroniskach, obiektach zbiorowego zakwaterowania, a także w salach gimnastycznych, ok. 960 to ukraińscy uchodźcy wojenni. Pozostałe osoby ubiegają się o azyl.

Nieszczelne kontenery

W większości Afrykańczycy, kilku Syryjczyków oraz kilku Ukraińców mieszka w wiosce kontenerowej, która została zbudowana w 2016 r. na terenie dawnego boiska sportowego w południowej części miasta. Te niewielkie pomieszczenia z własną kuchnią, prysznicem i toaletą są rozchwytywane, ponieważ oferują prywatność. W kontenerach znajduje się miejsce dla maksymalnie 120 osób, ale jedna trzecia kontenerów jest nieszczelna i przez to nie nadaje się do zamieszkania. Obecnie podejmowane są próby ich ponownego uszczelnienia.

Urząd Miasta Akwizgran pracuje pełną parą, aby przygotować wolnostojące nieruchomości pod kątem miejsc noclegowych. Zgodnie z planem późną jesienią sale gimnastyczne powinny zostać zwolnione, a uchodźcy przeniesieni.

Gminy pozostawione same sobie

– Obecnie znajdujemy się w sytuacji, w której zdajemy sobie sprawę, że ta wojna pewnie potrwa jeszcze długo, a ludzie tu zostaną i będą potrzebować czegoś innego niż sala gimnastyczna – mówi Sibylle Keupen. – Tam spotykają się rodziny, różne grupy etniczne, różne grupy wiekowe, co tworzy mieszankę wybuchową, którą musimy moderować. Bez mniejszych pomieszczeń, jest to bardzo trudne.

Burmistrzyni Akwizgranu popiera postulat Niemieckiego Związku Miast i Powiatów zorganizowania szczytu uchodźczego. Rząd w Berlinie musi lepiej zarządzać rozlokowaniem ludzi na terenie całego kraju, a także mocniej zaangażować się finansowo. Akwizgran wydało już na ten cel 15 mln euro – mówi Keupen. – Na pewno musimy otrzymać zwrot tych kosztów.

Schronienie to za mało

Dla lokalnej polityk to jednak nie wszystko. – Potrzebujemy uporządkowanego systemu, żeby naprawdę, i to jest dla mnie najważniejsze, dać ludziom nie tylko dach nad głową i łóżko, ale coś więcej. Muszą się znaleźć miejsce w szkole, w świetlicy, opieka psychologiczna, szczególnie jeśli mamy do czynienia z rodzinami i dziećmi z traumami wojennymi.

Kontenery buduje firma z Holandii, która we własnym kraju wynajmuje taką przestrzeń także studentomZdjęcie: Sabine Kinkartz/DW

To są rzeczy, których w Niemczech brakuje tak samo jak mieszkań, o które uchodźcy konkurują z resztą społeczeństwa. Również w Herzogenrath-Merkstein. – Możemy jeszcze raz wystosować apel o poszukiwaniu prywatnych kwater – proponuje Olga Meier podczas spotkania grupy doradczej. – To lepsze niż nie spróbować.

Nawet małe sukcesy motywują

Pozostali przytakują, nawet jeśli nadzieja wydaje się być niewielka. – Większość wynajmujących natychmiast odmawia lub odkłada słuchawkę, gdy słyszą o uchodźcach – mówi Michaela Lee, która w poradni odpowiada za sprawy administracyjne. – Za każdym razem jestem szczęśliwa, kiedy udaje mi się znaleźć mieszkanie dla uchodźców lub kurs szkoleniowy, po tym jak pomogłam napisać setki aplikacji – mówi. Takie momenty są jej motywacją.

W takich chwilach człowiek czuje sprawczość – tłumaczy pastor Ungerathen. To właśnie skłania wiele osób do angażowania się w wolontariat. Ale i tu natrafia się na ograniczenia. – Przydzielono nam 25 lokalnych afgańskich pracowników i oni potrzebują bardzo czasochłonnego wsparcia, którego nie da się udzielić w ramach wolontariatu.

Pastor Ungerathen prowadzi obecnie negocjacje z miastem w sprawie zatrudnienia dodatkowego personelu do doradztwa dla uchodźców. Ale i w tej sprawie problemem są fundusze. Samo funkcjonowanie dwóch sal gimnastycznych pochłania „sześciocyfrową kwotę”. Także Herzogenrath liczy więc na pomoc rządu w Berlinie. – Musi pojawić się więcej pieniędzy i więcej stanowisk pracy – mówi pastor. – Gminy są przyparte do muru.

Niemieckie banki żywności w kryzysie

02:16

This browser does not support the video element.

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej