1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Udana operacja wojskowa czy masakra?

8 września 2009

Informacje o ataku lotniczym na cysterny z paliwem w Kunduzie dokonanym z rozkazu niemieckiego dowództwa są rozbieżne. Kanclerz Merkel wystąpi dziś z expose rządowym, a w Bundestagu odbędzie się debata.

Miejsce ataku powietrznego na dwie cysterny z paliwem porwane przez talibów, 04.09.09
Miejsce ataku powietrznego na dwie cysterny z paliwem porwane przez talibów, 04.09.09Zdjęcie: AP

Liczbę ofiar nalotu określa się różnie: od 50 talibów (minister obrony Jung) do 135 osób, w tym ludność cywilna i dzieci (gubernator okręgu Char Garah).

Pomimo rozlegającej się zewsząd za granicą krytyki i faktu, że nawet wewnątrz NATO kursują rozbieżne informacje o przebiegu i następstwach akcji, niemiecki minister obrony utrzymuje w dalszym ciągu, że na skutek ataku powietrznego zginęło 50 talibów, przyznając jednak także, że możliwe jest, iż były także ofiary wśród ludności cywilnej.

Kanclerz Merkel zapowiedziała szybkie wyjaśnienie wszystkich okoliczności incydentu. Niemcy dostarczą wszelkich istotnych informacji komisji śledczej NATO - zapewniła szefowa niemieckiego rządu przy okazji spotkania z premierem Wielkiej Brytanii Gordonem Brownem w Berlinie. "Należy szybko stwierdzić, czy były także ofiary cywilne. Jeżeli tak – to jest to bardzo godne ubolewania."- powiedziała Merkel.

Krytyka pod adresem niemieckiego dowództwa

Pułkownik Georg KleinZdjęcie: AP

Uprzednio amerykański dziennik "Washington Post" powołując się na kręgi NATO podał, że liczba ofiar śmiertelnych wynosi 125, w tym co najmniej 25 osób cywilnych.

Rozkaz przeprowadzenia nalotu - obok zdjęć ze zwiadów powietrznych - opierał się tylko na jednym źródle informacji: afgańskim wywiadowcy. Niemiecki dowódca, pułkownik Georg Klein - jak sam twierdzi - chciał powstrzymać amerykańskiego głównodowodzącego Stanleya McChrystala i jego 7-osobowy sztab od udania się na miejsce akcji i do szpitali, gdzie przewieziono ofiary.

"To byłoby zbyt niebezpieczne" - twierdził. Podczas inspekcji w Kundzie McChrystal zapytać miał ponoć pułkownika Kleina, dlaczego sztab dowodzenia regionalnego nie przybył tam wcześniej, na co pułkownik przyznał się, że była to błędna decyzja - jak doniósł dziennikarz agencji AP będący świadkiem rozmowy oficerów.

Zagrożenie dla obozu

Minister Jung wziął w obronę pułkownika Kleina i zanegował to, jak amerykański dziennik przedstawił fakty. Raport gubernatora w Kunduzie wymienia 56 zabitych i 12 rannych i stwierdza, że byli to talibowie" - jak minister Jung powiedział w niedzielę (06.09.09) agencji DPA. "Szkoda jest każdej ofiary cywilnej, która została ranna, czy ewentualnie poniosła śmierć" - powiedział Franz-Josef Jung. „Nie można jednak pomijać zagrożenia, w jakim znajdował się nasz obóz. Było to bezpośrednie zagrożenie ze strony talibów" - powiedział minister.

Także sami Afgańczycy oceniają różnorako sytuację. Mieszkańcy wsi twierdzili, że talibowie grożąc im bronią zmusili ich do pójścia z pomocą cysternom, które utkwiły na piaskowej łasze w korycie rzeki. 10-letni chłopak trafiony w nogę odłamkiem bomby, a przebywający obecnie w szpital, powiedział, że z ciekawości pojechał na miejsce incydentu na osiołku.

Część Afgańczyków wyraża zadowolenia z przebiegu akcji, twierdząc, że NATO jak dotychczas nie zwalcza talibów dość radykalnie.

Krytyka zza granicy

Zbiorowy pogrzeb ofiar atakuZdjęcie: AP

Krytycznie do nalotu ustosunkowana jest natomiast zagranica. Unia Europejska określiła nalot mianem "tragedii". Minister spraw zagranicznych Szwecji Carl Bildt w ramach turnusowej prezydencji Szwecji w UE stwierdził, że "Nie wygramy tej wojny, kiedy będziemy zabijać".

Szef dyplomacji francuskiej Bernard Kouchner stwierdził, że było to "wielki błąd". "Musimy współpracować z Afgańczykami a nie ich bombardować"- zaznaczył. Premier Hiszpanii Jose Luis Rodríguez Zapatero określił atak jako "nie do przyjęcia". Rząd afgański obiecał ofiarom nalotu wsparcie; także rodzinom talibów.

W samych Niemczech zdania co do akcji są podzielone. Opozycja domaga się dymisji ministra obrony. Presja na rząd wzrasta. Zieloni domagali się od kanclerz Merkel expose w tej sprawie "Szefowej niemieckiego rządu nie może być obojętne, kiedy Niemcy w Unii Europejskiej popadają w izolację”- powiedział szef klubu parlamentarnego Zielonych, Juergen Trittin. Expose kanclerz Merkel zaanonsowane zostało na wtorek na forum Bundestagu.

Szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier (SPD) domagał się w wywiadzie dla tabloidu "Bild am Sonntag" pełnego wyjaśnienia sytuacji. "Należy bezwarunkowo zwalczać terrorystycznych przestępców. Jednocześnie trzeba zrobić wszystko dla uniknięcia ofiar cywilnych" - powiedział. Partia Lewicy domaga się zwołania nadzwyczajnej debaty w Bundestagu – ta także odbyć ma się we wtorek. Szef klubu Lewicy Gregor Gysi krytykował niemiecką politykę informacji: „Podczas gdy w Afganistanie opłakuje się ofiary śmiertelne i rannych, dowódcy Bundeswehry i ministerstwo obrony starają się wszystko zatuszować."

Plany Konferencji Afgańskiej

Na wspólnej konferencji prasowej z premierem Wielkiej Brytanii Gordonem Brownem kanclerz Merkel zapowiedziała wczoraj zabiegi o zwołanie nowej konferencji w sprawie Afganistanu. Powinno zostać na niej wyjaśnione, ilu żołnierzy będzie w przyszłości potrzebnych do celów misji afgańskiej i ilu policjantów trzeba będzie kształcić. „Rząd w Kabulu powinien przejmować coraz więcej odpowiedzialności” - zaznaczyła Angela Merkel.

Małgorzata Matzke /dpa/afp/rtr/ap

red.odp.: Andrzej Krause