1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

55 lat temu: "Udzielamy wybaczenia i prosimy o nie"

18 listopada 2020

List polskich duchownych z 18 listopada 1965 dał początek procesowi polsko-niemieckiego pojednania.

Kardynał Stefan Wyszyński i biskup Bolesław Kominek
Kardynał Stefan Wyszyński i biskup Bolesław Kominek Zdjęcie: Filip Lepkowicz

Mija 55 lat od słynnej wymiany listów między polskimi i niemieckimi biskupami, uznawanej za kamień węgielny pojednania między obu krajami. 18 listopada 1965 roku polscy duchowni skierowali do swoich niemieckich odpowiedników list z historycznymi słowami "Udzielamy wybaczenia i prosimy o nie".

W oświadczeniu wydanym z okazji rocznicy przez arcybiskupa Bambergu Ludwiga Schicka i metropolitę katowickiego abp. Wiktora Skworca czytamy, że list sprzed 55 lat zainicjował proces społecznego pojednania między Polakami a Niemcami.

Hierarchowie podkreślają, że „w aktualnej kondycji Europy i świata nadal potrzeba świadectwa chrześcijańskiego pojednania, świadectwa Kościoła, potwierdzającego, że przeproszenie może być przyjęte, przebaczenie udzielone, a pojednanie stać się faktem. To świadectwo nie powinno funkcjonować jedynie w przestrzeni pamięci historycznej” – czytamy.

Niespodziewany gest

List, wystosowany przez polskich biskupów do niemieckich, krótko przed zakończeniem Drugiego Soboru Watykańskiego w 1965 roku, był dużą niespodzianką. Pisząc "udzielamy wybaczenia i prosimy o nie", sygnatariusze, m. in. kardynałowie Karol Wojtyła i Stefan Wyszyński, odnieśli się do niemieckich zbrodni na narodzie polskim, ale również do powojennej fali przymusowych przesiedleń, które dotknęły miliony Niemców.

- Słowa Polaków były przełomem w stosunkach Kościołów katolickich Polski i Niemiec – wspominał w rozmowie z Deutsche Welle Winfried Lipscher, teolog, dyplomata i tłumacz literatury polskiej. Jak mówił, bez listu polskich biskupów w ogóle nie byłoby "tego rodzaju pojednania niemiecko-polskiego, jakiego doświadczyliśmy, a politycy nie mieliby z czym wyjść do swoich społeczeństw, by przekonać do pojednania z sąsiadem. Bez tego listu byliby oni bardzo ubodzy”.

Biskup Bolesław Kominek Zdjęcie: Filip Lepkowicz

Ale wówczas, w 1965 roku, orędzie biskupów spotkało się z bardzo negatywną reakcją władz komunistycznych w Polsce. Na duchownych spadła fala krytyki. - Europa była wtedy podzielona, Niemcy były podzielone. Odbierano to politycznie - przypominał Lipscher.

Chodziło głównie o ten fragment listu, przygotowanego w dużej mierze przez arcybiskupa Bolesława Kominka z Wrocławia: 

„W tym jak najbardziej chrześcijańskim, ale i bardzo ludzkim duchu wyciągamy do Was, siedzących tu na ławach kończącego się Soboru, nasze ręce oraz udzielamy wybaczenia i prosimy o nie. A jeśli Wy - biskupi niemieccy i Ojcowie Soboru - po bratersku wyciągnięte ręce ujmiecie, to wtedy dopiero będziemy mogli ze spokojnym sumieniem obchodzić nasze Millennium w sposób całkowicie chrześcijański”.

Co ciekawe, na odpowiedź biskupów niemieckich polskim autorom listu przyszło poczekać aż do 5 grudnia. Wszystko przez pewne logistyczne zamieszanie. Jak wspominał Lipscher, list polskich biskupów doręczono do mieszkania kardynała Fringsa w Rzymie, gdzie przeleżał kilka dni, zanim został zauważony.

Dopiero wtedy biskupi niemieccy „naprędce, w ciągu kilku dni sformułowali odpowiedź nie bardzo się chyba zastanawiając, jakiej wielkiej wagi jest ten list biskupów polskich, i że z tego może być sprawa wielce historyczna” - zauważa niemiecki teolog.

(kna,dw.com/szym)