1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

UE coraz bliżej powiązania budżetu z praworządnością

5 listopada 2020

Negocjatorzy Parlamentu Europejskiego oraz krajów UE uzgodnili dziś (5.11.2020) wstępny kompromis co do reguły „pieniędzy za praworządność”. Europosłowie nieco ją zaostrzyli, ale co zrobią Polska i Węgry?

Parlament Europejski porozumiał się co do reguły „pieniądze za praworządność”
Parlament Europejski porozumiał się co do reguły „pieniądze za praworządność”Zdjęcie: picture-alliance/dpa/O. Matthys

Powiązanie wypłat ze wspólnej kasy (od 2021 r.), w tym z Funduszu Odbudowy, z respektowaniem praworządności zostało bardzo ogólnie – i wyłącznie na poziomie politycznym – ustalone na lipcowym szczycie UE. A teraz w Brukseli trwają prace nad przełożeniem tej zasady na rozporządzenie, które musi zostać zatwierdzone zarówno przez Parlament Europejski, jak i przez unijnych ministrów w Radzie UE. Teoretycznie wystarczy większość kwalifikowana 15 z 27 krajów, ale w praktyce trzeba będzie jednomyślności 27 krajów Unii. „Pieniądze za praworządność” to bowiem pod względem politycznym część unijnego pakietu budżetowego, który Polska i Węgry mogą zawetować – co oba kraje sugerowały od września - w razie kompletnego niezadowolenie z rozporządzenia praworządnościowego.

Kompromisowy tekst, które we wrześniu przedłożyła niemiecka prezydencja w Radzie UE, był bardzo mocno krytykowany przez europosłów za zredukowanie całej zasady „pieniądze za praworządność” do „kolejnego narzędzia antykorupcyjnego” pozwalającego na zawieszenie wypłat tylko w razie poważnych przypadków złamania zasad praworządności przy zarządzaniu pieniędzmi unijnymi. Ale dziś (5.11.2020) podczas rokowań z niemiecką prezydencją w Radzie UE europosłom udało się nieco zaostrzyć te zapisy. Otóż, przesłanką dla wniosku Komisji o zawieszanie bądź zredukowanie wypłat mogłoby być również „poważne ryzyko” naruszeń w warunkach łamania praworządności m.in. poprzez – ten przykład ma być zapisany wprost w rozporządzeniu - „zagrożenia dla niezawisłości wymiaru sprawiedliwości”.

– Chodzi zatem nie tylko pojedyncze naruszenia. Lecz także o naruszenia systemowe, co dziś udało nam się uzyskać – tłumaczył Fin Petr Sarvamaa, jeden z negocjatorów Parlamentu Europejskiego. Ponadto europosłowie uzyskali zapisy o rozszerzeniu pojęcia naruszeń praworządności o kontekst wartości podstawowych z art. 2 Traktatu o UE. – Jeśli jakaś organizacja pozarządowa nie dostaje funduszów z powodów ideowych, np. pomocy uchodźcom, i nie może dobić się sprawiedliwości przed krajowym wymiarem sprawiedliwości, to zamienia się to w problemem praworządnościowy. I podlegającym temu rozporządzeniu – tłumaczy nam jeden z ekspertów zaangażowanych w dzisiejsze negocjacje.

Mechanizm nadal ułomny

Jednak traktatową podstawą dla rozporządzenia „pieniądze za praworządność” ma pozostać wymóg ochrony budżetu UE przed przekrętami, więc ostatecznie Komisja Europejska będzie mogła wnioskować o zawieszenia wypłat w wypadku naruszeń wpływających „wystarczająco bezpośrednio” na „należyte zarządzanie” funduszami UE i na ochronę interesów finansowych Unii. – Ten mechanizm nie będzie tak silny, jak chciałby tego Parlament Europejski. I to będzie dla nas wyzwanie, ale możemy sprawić, by działał. Będziemy nadal wywierać presję na obronę praworządności – powiedziała niemiecka polityk Zielonych Terry Reintke. Natomiast Manfred Weber, szef frakcji Europejskiej Partii Ludowej, chwalił to „historyczne porozumienie”.

Milczący protest w Warszawie w obronie sądów w Polsce, 11.01.2020 Zdjęcie: Getty Images/AFP/J. Skarzynski

Europosłom nie udało się wywalczyć zmiany systemu głosowania Rady UE nad ewentualnymi wnioskami o zawieszenie lub obcięcie wypłat. Zgodnie z ustaleniami szczytu UE (i propozycją niemieckiej prezydencji) trzeba będzie głosów 15 z 27 krajów Unii (reprezentujących 65 proc. ludności Unii), ale negocjatorom Parlamentu Europejskiego udało się skrócić terminy. O ile niemiecka propozycja pozwoliłaby na upłynięcie nawet roku pomiędzy wnioskiem Komisji i ostateczną decyzją Rady UE, by je zawiesić lub obciąć, to wynegocjowany dziś tekst skraca ten czas do pięciu-siedmiu miesięcy (łącznie z trzymiesięcznym „hamulcem” na ewentualną dyskusję na szczycie UE).

Polsko-węgierski ból głowy

– To ból głowy Viktora Orbana i Jarosława Kaczyńskiego. My przy tym stole negocjacyjnym tym się nie zajmowaliśmy – powiedział dziś europoseł Sarvamaa pytany o groźbę weta ze strony Polski i Węgier. Ale niemiecka prezydencja – jak wynika z naszych informacji – na bieżąco konsultowała się z wszystkimi graczami podczas pond trzech tygodni rokowań z Parlamentem Europejskim.

Warszawie w dzisiejszym kompromisie nie podoba się przywrócenie szerokiego kontekstu art. 2 (wartości podstawowe Unii) oraz bezpośrednie wskazanie na przesłankę „zagrożenia dla niezawisłości wymiaru sprawiedliwości”. Ale z drugiej strony to jest zrównoważone przez pozostawienie – podobających się rządowi Mateusza Morawieckiego – zapisów, że całe rozporządzenie dotyczy naruszeń w kontekście wykonywania budżetu UE czy też ścigania nadużyć zagrażających interesom finansowym Unii. To przy „odpowiedniej” interpretacji może uczynić rozporządzenie niedotkliwym dla Polski, gdzie z punktu widzenia Brukseli nie dzieje się nic nadzwyczajnego przy zarządzaniu funduszami UE.

Dzisiejszy kompromis zostanie przełożony na tekst prawny do przyszłego tygodnia, kiedy przez niemiecką prezydencją stanie zadanie uzyskania zgody od Polski i Węgier (być może za pomocą jakichś dodatkowych deklaracji pisemnych, pisemnych doprecyzowań i targów politycznych). Niemiecki tekst nie podobał się też m.in. Holendrom, Finom, Szwedom jako zbyt łagodny, ale temu zapewne zaradzą dzisiejsze ustępstawa na rzecz Parlamentu Europejskiego.

 

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej