1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

UE ma nowy rząd

27 listopada 2024

Druga Komisja Europejska Ursuli von der Leyen zacznie pracę 1 grudnia. Półroczny proces wyłaniania władz Unii Europejskiej dobiegł końca.

Nowa Komisja Europejska
Nowa Komisja EuropejskaZdjęcie: Jean-Francois Badias/AP Photo/picture alliance

Większością 372 głosów za wobec 282 przeciwko Parlament Europejski zatwierdził na następne pięć lat nową Komisję Europejską. Stery UE po raz drugi obejmie aktualna przewodnicząca KE Ursula von der Leyen.

– Jesteśmy gotowi do pracy od zaraz. Będziemy pracować ze wszystkimi demokratycznymi, proeuropejskimi siłami. Zawsze będę zaczynała od centrum – zapowiedziała przed głosowaniem.

To nie były przypadkowe słowa, bo większość, która poparła tę Komisję, wykuwała się bardzo ciężko i nawet dziś na sali widać było, kto głosował z pełnym przekonaniem, a kto z ciężkim sercem.

Płynna większość

Nowy unijny rząd poparła większość europosłów z frakcji Europejskiej Partii Ludowej (EPL), Socjalistów i Demokratów (S&D) i Renew, a także część frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR) oraz Zielonych. Przeciwko zagłosowała zarówno Lewica, jak i część EKR, w tym polscy europosłowie Prawa i Sprawiedliwości, oraz Patrioci dla Europy i Europa Suwerennych Narodów.

Ale o wewnętrznej dyscyplinie nie było mowy. Nawet Iratxe Garcia Perez, liderka S&D, i szefowa frakcji Renew Valérie Hayer, które podpisały z Manfredem Weberem z EPL porozumienie zapewniające poparcie nowej Komisji, wypominały mu flirt z prawicą. Hayer nawiązywała do „wenezuelskiej większości” – chodzi o głosowanie ws. sytuacji w Wenezueli, kiedy EPL zagłosowała razem z prawicą. – Nie zgodzimy się na to, byście grali na dwie strony – wtórowała jej García.

Bo większości w PE ukształtowały się właściwie dwie. Takie, jakie akurat pasują Manfredowi Weberowi.

Weber królotwórca

Przed prezentacją nowej Komisji przez von der Leyen wszyscy komisarze w atmosferze nieco nerwowego oczekiwania krążyli po sali plenarnej. Ona sama witała się ze wszystkimi, ucięła sobie też krótką i zakończoną radosnymi uśmiechami pogadankę właśnie z Weberem. To na tę relację – szefowej Komisji i człowieka, który stał się w ostatnich miesiącach najpotężniejszym człowiekiem w Parlamencie – będą skierowane oczy mediów, polityków i analityków przez najbliższe lata.

– Moja większość, jeśli mogę tak powiedzieć, staje się rzeczywistością i to mnie cieszy, ponieważ potrzebujemy stabilności w szerszym znaczeniu w Parlamencie Europejskim, w przeciwnym razie nie będziemy w stanie zrealizować interesu Europy – mówił wcześniej Weber na konferencji prasowej w Strasburgu.

„Większość Webera” po prawej stronie sali to m.in. 24 eurodeputowanych EKR od Giorgii Meloni głosujących dziś za Komisją, w której są socjaliści i liberałowie i dosłownie jeden komisarz z ich frakcji. Ale to także z drugiej strony niewielka, ale większość Zielonych, z zaciśniętymi zębami głosujących „za”, żeby ocalić choć część zielonych reform poprzedniej kadencji, na których im zależy.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen podczas przedstawiania składu nowej Komisji Europejskiej w Parlamencie Europejskim w StrasburguZdjęcie: Philippe Buissin/European Parliament

Żadnej ze stron nie odpowiada to, że Weber i jego Europejska Partia Ludowa, która obsadziła aż 14 foteli komisarzy, będzie teraz mogła szukać poparcia dla inicjatyw Komisji zarówno po lewej, jak i po prawej stronie sali. Ale szefowej KE i jej macierzystej frakcji EPL odpowiada oczywiście bardzo. Weber nie uniknie oskarżeń, że przechylił frakcję – a przez to całą Komisję i w efekcie Unię – w prawo. Próbował to wrażenie zneutralizować tuż przed głosowaniem nad całą Komisją, nazywając Viktora Orbana, Marine Le Pen i Alternatywę dla Niemiec (AfD) swoimi „politycznymi wrogami” - i usłyszał niezbyt przyjazne okrzyki z ich ław poselskich.

Ale jego działanie odpowiada klimatowi politycznemu na kontynencie, gdzie prymat nad politycznymi celami klimatycznymi czy równościowymi mają obecnie w debacie publicznej gospodarka, konkurencyjność i obrona.

Ursula von der LeyenZdjęcie: Jean-Francois Badias/AP Photo/picture alliance

EKR podzielone, skrajna prawica przeciw

Dziś zadziałały obie „większości”. Współprzewodnicząca Zielonych Terry Reintke zapowiedziała, że jej frakcja będzie konstruktywnie wspierać, ale i, gdy trzeba, krytykować nowy unijny rząd. Zaś frakcja EKR, zadowolona z obronienia stanowiska wiceprzewodniczącego wykonawczego dla Raffaele Fitto, przedstawiała się jako siła wspierająca – mimo zastrzeżeń – te plany nowej Komisji, które są zgodne z jej poglądami.

Ale w samej frakcji nie było zgody – europoseł Adam Bielan zapowiedział, że będąca jej częścią grupa polskich deputowanych Prawa i Sprawiedliwości nowego gabinetu von der Leyen nie poprze. Podobnie, jak pozostałe frakcje skrajnej prawicy – Patrioci dla Europy i Europa Suwerennych Narodów.

Przedstawicielka tej ostatniej, Ewa Zajączkowska-Hernik, stwierdziła, że w składzie KE widzi „eurokomunizm w najgorszym wydaniu, zielone szaleństwo, zero konkurencyjności, dorzynanie rolnictwa umową z Mercosur, ograbianie nas z tożsamości narodowej. To skończy się katastrofą. Zamiast zerowych emisji będziemy mieli zerowy wzrost gospodarczy”.

– Europa, którą pani tworzy, to kontynent hipokryzji i udręki dla zwykłego człowieka - olbrzymie ceny energii, zakaz wjazdu samochodów do miast, kobiety i dzieci będące ofiarami imigrantów, którym opłaca pani hotele i zasiłki z naszych pieniędzy. Na komisarza do spraw imigracji wybrała pani kogoś, kto kompletnie nie ma pojęcia na temat funkcji, jaką będzie sprawował – stwierdziła.

Von der Leyen stawia na konkurencyjność

Von der Leyen aż za dobrze zna wyniki wiosennych wyborów do PE i to, na jakich hasłach zbudowała swoją siłę skrajna prawica. Zaczęła swoją prezentację priorytetów Komisji i odpowiedzialnych za nie komisarzy od tego, że obywatele UE powinni być pewni, że mają za co kupić jedzenie i ogrzać swoje domy, że mogą liczyć na godne pensje i uczciwe ceny. Oceniła, że bezpieczeństwo i wolność UE zależy bardziej niż kiedyś od ekonomicznej siły całego bloku i jego konkurencyjności, innowacyjności i produktywności. Zapowiedziała jako pierwszą inicjatywę nowej Komisji Kompas Konkurencyjności, który ma być oparty na trzech filarach z raportu Mario Draghiego.

Filary te to zamknięcie luki między Europą a Chinami w kwestii innowacyjności, dekarbonizacja połączona z wzrostem konkurencyjności i wzmocnienie bezpieczeństwa UE równocześnie z ograniczeniem uzależnień gospodarczych i surowcowych od innych państw.

– Zapłaciliśmy cenę za oddanie naszej przyszłości w ręce jednego dostawcy. I nie popełnimy tego samego błędu ponownie. Europejska suwerenność nie jest na sprzedaż – podkreśliła przypominając, że Rosja wydaje do 9 proc. swojego PKB na obronność, a Europa średnio 1,9 procent.

– Coś jest nie tak w tym równaniu. Nasze wydatki na obronę muszą wzrosnąć. Potrzebujemy jednolitego rynku obronnego. Musimy wzmocnić obronną bazę przemysłową. Musimy poprawić naszą mobilność wojskową. I potrzebujemy wspólnych europejskich projektów w dziedzinie obronności – stwierdził i zapowiedziała w ciągu pierwszych 100 dni „Białą Księgę” w sprawie przyszłości europejskiej obronności.