1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
MediaEuropa

UE: Trudne negocjacje o wolności mediów

7 września 2023

Europosłowie poparli przepisy o mediach mające być łącznikiem między rozwiązaniami krajowymi i prawem UE. To włączałoby TSUE w spory o wolność i pluralizm. Wydawcy mają zastrzeżenia. Polski rząd przeciw.

Projekt Europejskiego Prawa o Wolności Mediów wywołuje kontrowersyjne dyskusje
Projekt Europejskiego Prawa o Wolności Mediów wywołuje kontrowersyjne dyskusjeZdjęcie: picture alliance

Europoselska komisja kultury i edukacji poparła w czwartek (7.9.2023) – większością 24 głosów przy tylko trzech głosach przeciwnych (czterech członków komisji się wstrzymało) – stanowisko negocjacyjne Parlamentu Europejskiego w kwestiiEuropejskiego Prawa o Wolności Mediów (EMFA). To oznacza, że niemal na pewno zostanie ono potwierdzone na posiedzeniu plenarnym PE. W najbliższych tygodniach rozpoczną się rokowania nad kompromisową wersją rozporządzenia EMFA między europarlamentem oraz Radą UE (ministrowie krajów Unii), która swe stanowisko przyjęła już w czerwcu. W tych negocjacjach będzie pomagać Komisja Europejska, która pierwotny projekt EMFA zaproponowała już we wrześniu 2022 roku.

– Celem EMFA jest zapewnienie większej różnorodności, wolności i niezależności redakcyjnej dla europejskich mediów. Wolność mediów jest poważnie zagrożona w kilku krajach UE. Dlatego nowe prawo musi być mocne, a nie gołosłowne. Wzmocniliśmy wniosek Komisji Europejskiej, by znacząco zabezpieczyć niezależność mediów i chronić dziennikarzy, zarazem nie osłabiając unikalnych różnic kulturowych [w kształtowaniu rynku medialnego] – komentowała dziś niemiecka chadeczka Sabine Verheyen, która pilotuje EMFA w europarlamencie.

Władze Polski i Węgier są całkowicie przeciwne EMFA (zostały w czerwcu przegłosowane w Radzie UE), obawiając się oddania instytucjom UE jakiejkolwiek istotnej roli w kwestii wolności mediów. – Polacy i Węgrzy słusznie odczytują intencje projektu. Ma zainstalować w prawie unijnym fakt, że media to nie jest wyłącznie kwestia rynkowa, bo ich wolność i pluralizm są kluczowe dla demokracji – tłumaczy nasz rozmówca w instytucjach UE.

Posiedzenie plenarne Parlamentu Europejskiego w StrasburguZdjęcie: Dwi Anoraganingrum/Panama Pictures/picture alliance

Węgierski bodziec do działań Brukseli

Pierwszym impulsem dla projektu EMFA była sprawa węgierskiej Środkowoeuropejskiej Fundacji Prasy i Mediów (KESMA), która przejęła kontrolę nad kilkuset tytułami, ale Bruksela w zasadzie nie miała uprawnień, by cokolwiek z tym zrobić. Nawet gdyby podejść do KESMA od strony regulacji antymonopolowych, to jej wielkość jest zbyt mała w skali całej Unii, by – zgodnie ze zwykłymi regułami unijnymi – mogła zająć się nią Komisja Europejska zamiast krajowego, czyli węgierskiego regulatora. W przyszłości miałby temu nieco zaradzić – zaplanowany w ramach EFMA – „test pluralizmu mediów”, który oprócz zwykłych przepisów antymonopolowych musiałby być stosowany przy udzielaniu zgody na duże koncentracje mediów.

– Ponadto w całym projekcie EMFA można znaleźć próby odpowiedzi na dotychczasową bezradność Brukseli w sprawach takich, jak pełne podporządkowanie TVP rządowi, uzależnienie ogromnej części publicznych i prywatnych mediów od pieniędzy publicznych w Grecji, sprawę Pegasusa stosownego wobec dziennikarzy czy też kwestię dominacji platform internetowych nad redakcjami – tłumaczy nasz rozmówca zaangażowany w prace nad projektem EMFA.

Torowanie drogi do TSUE

Spore kontrowersje wzbudza plan powołania Europejskiej Rady ds. Usług Medialnych (na bazie przekształcenia grupy regulatorów działających na podstawie dyrektywy o usługach audiowizualnych), która powinna wydawać niewiążące opinie m.in. w kwestii planowanych przejęć czy koncentracji mediów oparte na „testach pluralizmu mediów”.

Premier Węgier Viktor Orban otoczony przez dziennikarzy w BrukseliZdjęcie: picture-alliance/NurPhoto/R. Pareggiani

Odpowiedzią Komisji Europejskiej na zarzuty o centralizację jest podkreślanie, że Komisja chce być członkiem tej Rady bez prawa głosu, a także gotowość do dodatkowych gwarancji, że Komisja nie zamierza wychodzić poza rolę obserwatora czy – jeśli wyłącznie będzie takie potrzeba – koordynatora prac nowej Rady. Zresztą unijne traktaty nie pozwalają instytucjom Unii na bezpośrednie przejmowanie dodatkowych uprawnień w tej dziedzinie. I możliwe, że główną wartością dodaną – złożonej z przedstawicieli regulatorów krajowych – Europejskiej Rady ds. Usług Medialnych okażą się zapisy o niezależności jej członków. To otwarłoby drogę do skarg i wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE (TSUE) precyzujących te wymogi niezależności krajowych regulatorów medialnych ogólnie formułowanych w EFMA.

Co z reklamami państwowymi

Ponadto projekt EMFA zawiera wymóg przejrzystości w kwestii własności mediów, a także przepływów reklamowych od państwa i firm związanych ze skarbem państwa, które bywają nagrodą za lojalność wobec rządu. Instytucje publiczne i związane z nimi przedsiębiorstwa musiałyby publikować szczegółowe informacje o swoich wydatkach na reklamę oraz ich beneficjentach. To „miękkie rozwiązanie” bez przewidzianych kar, ale ułatwiałoby nadzór wyborców nad często skrytym finansowaniem mediów.

Europosłowie zaproponowali dziś także ograniczenie reklam publicznych przydzielanych jednemu dostawcy mediów, platformie internetowej lub wyszukiwarce do 15 proc. całkowitego budżetu reklamowego przydzielonego przez ten organ w danym kraju UE.

Obawy Niemiec

Niemcy początkowo próbowały wyłączyć spod działania EMFA media publiczne, powołując się na niechęć do ingerowania w swe dobrze działające uregulowania (w tym na poziomie landów) w tej dziedzinie. „Wydaje się dziwne, że Pana kraj współpracuje z Węgrami i z Polską w negocjacjach Rady UE w sprawie osłabienia EMFA. Jeżeli rzeczywiście tak jest, to apelujemy do Pana o zweryfikowanie stanowiska Niemiec w sprawie EMFA i o wykazanie, że Pana kraj rzeczywiście i szczerze angażuje się w obronę demokracji, którą tak cenimy w Europie” – apelowali w maju m.in. Adam Michnik i Adam Bodnar w liście otwartym kanclerza Olafa Scholza.

Ostatecznie służby prawne Rady UE w opinii sporządzonej na wniosek Berlina stwierdziły, że EMFA – wbrew argumentom Niemiec – nie łamie unijnej zasady pomocniczości przy wchodzeniu w tematykę nadawców publicznych. Berlin przystał m.in. na dość ogólne zapisy o postulowanej niezależności władz mediów publicznych od rządów. To ponownie otwarcie drogi, by za kilka czy kilkanaście lat taką regułę doprecyzował TSUE w odpowiedzi na przyszłe skargi Komisji Europejskiej czy nawet samych dziennikarzy mediów publicznych.

Zastrzeżenia wydawców

W rokowaniach Parlamentu Europejskiego i Rady UE będą żmudnie szlifowane sporne zapisy o niezależności redakcyjnej, których projekt wywołał protesty wielu wydawców w Europie. „W rzeczywistości niektóre zapisy EMFA są sprzeczne z ochroną wolności prasy i pomijają dobrze ugruntowane krajowe ramy prawne i konstytucyjnie chronione zasady postępowania. Dotyczy to również przepisu, który ingeruje w wewnętrzne funkcjonowanie i działanie firm medialnych” – ogłosiła w czerwcu m.in. polska Izba Wydawców Prasy.

Protest w obronie wolności mediów w Krakowie w 2021 rokuZdjęcie: Beata Zawrzel/NurPhoto/picture alliance

Teraz Komisja Europejska sygnalizuje gotowość do doprecyzowania w tekście EMFA, że nie chodzi o odmawianie właścicielom czy wydawcom prawa do posiadania mediów o pożądanym przez nich profilu (np. lewicowym), lecz o brak bezpośrednich ingerencji w codzienną pracę redakcyjną bądź dziennikarską, w tym pod wpływem reklamodawców. – Intencją było zapisanie zasady, która jest przecież obecna w wielu redakcyjnych regulaminach, zbiorach dobrych praktyk – tłumaczy nasz rozmówca w Komisji Europejskiej.

Problem szpiegowania

Francja w czerwcu wymogła w Radzie UE rozwodnienie zapisów o ograniczeniach w inwigilowaniu dziennikarzy, które z kolei podczas rokowań nad wersją ostatecznego kompromisu będzie usiłował wzmocnić Parlament Europejski. Ogólnym celem EMFA jest ustanowienie wymogu, by w sprawie podsłuchów czy inwigilowania elektronicznego dziennikarzy dodatkiem do zwykłych kryteriów dla wszystkich obywateli (zasadniczo ustanowionych na poziomie krajowym) stał się obowiązek jeszcze bardziej szczegółowego określenia warunków i uzasadnień takich ingerencji.

Europosłowie dziś przegłosowali zapis, by użycie oprogramowania szpiegującego wobec dziennikarzy mogło być dopuszczane tylko w indywidualnych przypadkach i na polecenie niezależnego sądu w celu zbadania poważnego przestępstwa, takiego jak terroryzm lub handel ludźmi. Taka regulacja na poziomie unijnym to jednak znów otwarcie drogi do TSUE, co zapewne będzie budzić suwerennościowe opory u części krajów w Radzie UE.

Ponadto europosłowie zaproponowali 24-godzinny okres negocjacji między dużymi platformami internetowymi (np. Facebookiem) i redakcjami przed ewentualnym ograniczeniem lub usunięciem materiałów redakcyjnych (np. artykułu dziennikarskiego „podejrzanego” dla algorytmów platformy z powodu brutalnych zdjęć z Buczy) w ramach moderowania treści na podstawie unijnych przepisów DSA. W Radzie UE taki postulat europarlamentu budzi sprzeciw, bo zastąpienie natychmiastowego usunięcia np. ewentualnych dezinformacji regułą odwleczenia go o wiele godzin pozwoliłby na szerokie rozejście się fałszywki po internecie. Kompromisowym rozwiązaniem, które teraz podsuwa Komisja Europejska, byłaby „gorąca linia”, czyli uprzywilejowany kontakt między redakcjami i platformami umożliwiający szybkie odwołania od decyzji moderatorów.