1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

UE-Ukraina. Co zrobi Orban?

11 grudnia 2023

Ukraina dostanie obiecaną pomoc finansową od państw UE. Ale czy Węgry dołączą do tego pakietu? I czy premier Orban odwoła swe obecne weto wobec startu rozmów akcesyjnych Kijowa z Unią?

Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i Wołodymyr Zełenski
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i Wołodymyr ZełenskiZdjęcie: Efrem Lukatsky/AP Photo/picture alliance

Posiedzenie szefów dyplomacji krajów Unii nie przyniosło w poniedziałek [11.12.2023] żadnej zmiany w stanowisku Węgier, które teraz blokują zgodę UE na rozpoczęcie rozmów akcesyjnych z Ukrainą, zgodę na pakiet 50 mld euro nowej pomocy budżetowej dla Kijowa w latach 2024-27, a także uniemożliwiają zwiększenie o kolejne pół miliarda euro wspólnego funduszu na dozbrajanie Ukrainy (dotychczas to 3,6 mld euro na dofinansowywanie dostaw od państw UE plus odrębne dwa miliardy euro na zamówienia i rozkręcenie produkcji amunicji artyleryjskiej dla Ukraińców). Ponadto Budapeszt nie daje swego zielonego światła dla – wciąż negocjowanego również z innymi państwami Unii – dwunastego pakietu sankcji UE wobec Rosji.

– Jedyny sposób, w jaki mogę odczytać stanowisko Węgier nie tylko w sprawie Ukrainy, ale w wielu innych kwestiach w UE, to wniosek, że Węgry są przeciwko Europie i przeciwko wszystkiemu, co Europa reprezentuje – komentował dziś Gabrielius Landsbergis, szef litewskiego MSZ.

Orban podgrzewa atmosferę

Bruksela szykuje się teraz do dwudniowego szczytu UE w najbliższy czwartek i piątek, przed którym – w dość powszechnej interpretacji unijnych dyplomatów – premier Viktor Orban może tylko podgrzewać atmosferę. Unijni ministrowie w zeszłym tygodniu zatwierdzili 920 mln euro zaliczki z węgierskiego KPO (w ramach energetycznego rozdziału REPowerEU), a Komisja Europejska – wedle wstępnych planów – może nawet już w najbliższą środę odblokować Węgrom dostęp do 10 mld euro z polityki spójności (czyli do blisko połowy węgierskiej puli na latach 2021-27) dzięki reformom sądowym.

To pozwoliłoby na bardzo szybką wypłatę pół miliarda euro dla Budapesztu za już przesłane faktury. Unijne instytucje publicznie przekonują, że to nie ma nic wspólnego z jakimikolwiek targami z Orbanem, ale zarazem Bruksela wypatruje, czy wizja szybkich unijnych pieniędzy zmiękczy go w sprawie Ukrainy.

Premier Węgier już w dwóch pismach do Charlesa Michela, szefa Rady Europejskiej, przekonywał, że Unia nie jest gotowa do decyzji związanych z rozszerzeniem o Ukrainę, a także zaapelował do zdjęcia tego punktu z porządku grudniowego szczytu UE. Jednak niektórzy z unijnych dyplomatów z nadzieją przypominają grudzień 2020 roku, kiedy Orban – cytując po niemiecku Marcina Lutra – słowami „Tu stoję, inaczej nie mogę” zapewniał w piśmie do Michela, że nie zgodzi się na przepisy „pieniądze za praworządność”. A po paru dniach Węgier, grający wówczas wspólnie z Polską, ustąpił w zamian za miałką deklarację interpretacyjną, a obecnie procedura „pieniądze za praworządność” blokuje mu dostęp do sześciu miliardów euro z budżetu UE. – Stanowisko Węgier jest od kilku miesięcy bardzo, ale to bardzo godne ubolewania. To kluczowe, abyśmy pomagali Ukrainie tak długo, jak jest to potrzebne – apelowała dziś fińska minister Elina Valtonen.

Ukraina nie zbankrutuje

Komisja Europejska już w lipcu zaproponowała pakiet 50 mld euro, czyli 33 mld tanich pożyczek oraz 17 mld dotacji dla Ukrainy na lata 2024-27 z budżetu UE, czyli od 27 państw Unii (około jedną czwartą pokrywają Niemcy wedle klucza PKB). W Brukseli w zasadzie nie ma wątpliwości, że jeśli Orban zdecyduje się na wetowanie tego pakietu, to Kijów i tak dostanie te pieniądze (a w dodatku jest tajemnicą poliszynela, że pomocowe „tanie pożyczki” są skrojone pod ich umarzanie, gdy za 20-30 lat nadejdzie teoretyczny termin ich spłacania).

Bardziej skomplikowane pod względem prawnym, lecz już wstępnie opracowane przez Brukselę rozwiązania przewidują pomoc finansową od 26 krajów Unii (bez Węgier). A w początkowych kilkunastu tygodniach można by nawet doraźnie skorzystać z już istniejących mechanizmów pomocy makrofinansowej UE niewymagających jednomyślności.

Niewykluczone, że zaakceptowanie nowej podstawy prawnej dla pomocy Ukrainie wymagałoby dodatkowego szczytu UE w styczniu przyszłego roku. Jednak wedle nieoficjalnych rachub Brukseli, Berlina, Paryża władze Ukrainy przetrwają bez bankructwa nawet do lutego czy marca, więc jeszcze jest trochę czasu na zatwierdzenie decyzji pomocowych. Zresztą, Komisja Europejska powiązała 50 mld euro z szerszym – skrojonym m.in. pod koszty polityki migracyjnej na południu Europy – pakietem zmian w unijnej siedmiolatce budżetowej opiewającym na dodatkowe 66 mld euro dotacji (w tym tylko 17 mld euro dla Ukrainy).

„Nieukraińska część” tego projektu wywołuje ogromne opory m.in. w Niemczech i Holandii (dążą do redukcji nawet o połowę), co grozi przesunięciem finału zmian budżetowych na styczeń (nie tylko z powodu Orbana). Jednak po politycznym potwierdzeniu przez szczyt UE w tym tygodniu, że wsparcie dla Kijowa jest zagwarantowane. Pewne spory dotyczą tylko księgowych sztuczek, które włączyłby część niewykorzystanej tegorocznej pomocy dla Kijowa w przyszłoroczne płatności.

Co z rozszerzeniem

Natomiast weta Orbana w żaden sposób nie da się obejść w kwestii – wymagającej konsensusu – zgody Rady Europejskiej (przywódców krajów Unii) na rozpoczęcie negocjacji członkowskich Unii z Ukrainą. Węgry wysuwają żądania szczegółowych analiz skutków wejścia Ukrainy do UE, choć – tego nie zmieni fakt formalnego startu rokowań członkowskich – nie sposób sobie teraz wyobrazić, by ta akcesja mogła dokonać się już w tej dekadzie.

– Nie mogę sobie wyobrazić i nie chcę nawet mówić o druzgocących konsekwencjach, jeśli Rada Europejska nie podejmie decyzji o rozpoczęciu rozmów akcesyjnych – powiedział szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba przed dzisiejszymi obradami w Brukseli.

Kolejna zima na froncie. „To frustrujące”

02:28

This browser does not support the video element.

Ukraina (wraz z Mołdawią) otrzymała status kraju kandydującego do UE już w zeszłym roku, ale Bruksela powiązała to z siedmioma warunkami nieodzownymi dla startu negocjacji akcesyjnych. Przed miesiącem Komisja Europejska zaleciła grudniowemu szczytowi UE zgodę na rozpoczęcie tych rokowań z Kijowem, ale z zastrzeżeniem, że w marcu 2024 roku oceni, czy Ukraińcy sfinalizowali brakujące reformy w ramach trzech warunków. I dopiero wtedy Rada UE będzie mogła przyjąć formalny mandat negocjacyjny z Ukrainą.

Politycznie najtrudniejsze są prawa mniejszości językowych – dla Ukraińców z powodu rosyjskiego, ale na forum Unii z powodu mniejszości węgierskiej. Ukraiński parlament w zeszłym tygodniu przyjął kolejną ustawę w tej sprawie (po wytknięciu braków przez Komisję Wenecką), ale dziś w Brukseli węgierski minister Peter Szijjarto przekonywał, że te nowe przepisy nadal nie spełniają oczekiwań Budapesztu co do języka węgierskiego w mniejszościowych szkołach średnich w Ukrainie.

– Zaproponowane rozbicie decyzji co do rozmów akcesyjnych na „tak” od grudniowego szczytu UE, a potem dodatkowe „sprawdzam” Komisji Europejskiej w marcu 2024 roku daje Orbanowi negocjacyjną przestrzeń na ustępstwa. To znaczy Daje taką przestrzeń, o ile prawa mniejszości nie są dla Orbana wyłącznie pretekstem w kwestii blokowania Ukrainy – tłumaczy jeden z urzędników UE. Orbana w zeszłym tygodniu sondował prezydent Emmanuel Macron na kolacji z Pałacu Elizejskim, a wczoraj kamery pokazały jego ożywioną konwersację z Zełenskim przy okazji inauguracji nowego prezydenta Argentyny.

Prezydent UkrainyWołodymyr Zełenski (z lewej) i Viktor Orban (z prawej) na zaprzysiężeniu prezydenta ArgentynyZdjęcie: Fernando Gens/dpa/picture alliance

– Stoimy mocno po stronie Ukrainy. Niemcy podwoją swe wsparcie wojskowe w przyszłym roku. Jednocześnie chcemy rozpoczęcia negocjacje akcesyjnych z UE. Dla mieszkańców Ukrainy perspektywa członkostwa w UE oznacza nadzieję na życie w pokoju, wolności i bezpieczeństwie – podkreślała Anna Lührmann, niemiecka minister ds. UE, dzisiaj w Brukseli.

Z kolei w Brukseli już trwają zabiegi, by pozostałe 26 państw Unii na początku szczytu w czwartek mogło zadeklarować swą gotowość do decyzji pomyślnych dla Ukrainy, by w ten sposób unaocznić izolację Orbana. Węgier, choć od lat straszy Unię rozmaitymi blokadami, zawsze unikał takiego politycznego osamotnienia (i jego późniejszych konsekwencji polityczno-gospodarczych dla Budapesztu). A zatem ostatecznie przyłączał się do konsensusu reszty państw UE również co do Rosji i pieniędzy na broń dla Kijowa.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>