1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

UE wkrótce zdecyduje, czy chce budżetu strefy euro

31 maja 2017

Komisja Europejska namawia kraje Unii do debaty o odrębnym budżecie strefy euro. To rodzi ryzyko, że Polska oraz inne kraje spoza eurolandu będą po 2020 r. dostawać mniej pieniędzy ze wspólnej kasy UE.

Symbolbild Eurobonds
Zdjęcie: picture alliance/dpa/Bildagentur-online/HRI-McPhoto

KE przedstawiła w środę (31.05. 2017) „dokument dyskusyjny” o przyszłości strefy euro. To oferta różnych reform, z której kraje członkowskie UE powinny wybrać optymalną opcję w najbliższych kilku bądź kilkunastu miesiącach. Bruksela nie spodziewa się wielkich konkretów przed wrześniowymi wyborami parlamentarnymi w Niemczech. Wbrew niedawnym doniesieniom medialnym, w dokumencie KE nie znalazł się postulat, by wszystkie kraje UE weszły do strefy euro już do 2025 r. – Nie mam nic z mafijnego ojca chrzestnego. Nie zamierzamy nikogo zmuszać – powiedział w środę komisarz UE ds. gospodarczych i walutowych Pierre Moscovici.

KE zaproponowała w środę kilka opcji odrębnego budżetu strefy euro (pod różnymi nazwami) na czas po 2020 r. Wedle bardzo skromnego wariantu miałby wspierać systemy zasiłków dla bezrobotnych w krajach euro w gospodarczych tarapatach, ale w ambitniejszej wersji - wspomagałby m.in. inwestycje w państwach cierpiących na poważne spowolnienie gospodarcze. To łagodziłoby wstrząsy związane z cyklami ekonomicznymi.

– Nie możemy pozwolić na strefę euro dwóch prędkości – powiedział Moscovici, dla którego eurobudżet powinien być narzędziem do większego upodobnienia stopnia rozwoju krajów euro. Obecnie takie upodobnienie w skali całej Unii (nie tylko eurolandu) jest celem polityki spójności z budżetu UE, której największym beneficjentem jest Polska.

Pierre Moscovici: Nie zamierzamy nikogo do niczego zmuszaćZdjęcie: Reuters/E. Vidal

Eurobudżet kosztem wspólnej kasy UE?

Idea eurobudżetu była dyskutowania w Brukseli już w 2013 r., ale tym razem wygląda poważniej. – Będziemy musieli o tym porozmawiać, ale nie przed wyborami – mówi wpływowy niemiecki chadek w Brukseli.

„Dokument dyskusyjny” KE proponuje kilka sposobów na finansowanie odrębnego budżetu eurolandu, ale bez klasycznych – zwalczanych przez Berlin – euroobligacji uwspólniających część długu państw strefy euro. – Podkreślam, nie ma tu uwspólnienia długu. I nie ma stałego systemu transferów budżetowych między krajami strefy euro – powiedział wiceszef KE Valdis Dombrovskis.

Polska (i kraje spoza strefy euro) obawiają się, że eurobudżet powstanie kosztem zmniejszenia hojności głównych płatników UE (czyli Niemiec i Francji) wobec wspólnego budżetu całej UE. To oznaczałoby zmniejszenie funduszy spójności dla Polski czy Rumunii. Oficjalnie w Brukseli nikt nie kreśli wprost takiego scenariusza, ale zakulisowo unijni dyplomaci przyznają, że wspólna kasa całej UE w okresie po 2020 r. stoi przed groźbą dużych cięć m.in. z powody eurobudżetu. Niewykluczone, że KE jeszcze w tym roku zaproponuje jednoczesne prace nad budżetem UE i budżetem strefy euro. A to tylko ułatwiłoby przesuwanie funduszy między szufladkami dla krajów euro i tych spoza unii walutowej.

Unijne pieniądze za praworządność?

Portal „Politico” napisał we wtorek (30.05.2017), że rząd Niemiec rozważa uzależnienie wypłat unijnych funduszy po 2020 r. od przestrzegania zasad państwa prawa w krajach korzystających z unijnego budżetu. „Politico” powołał się na dokument sporządzony w Berlinie w ramach przygotowań do unijnych prac nad wieloletnim budżetem na okres po 2020 r.

Powiązanie unijnych funduszy ze spełnianiem wymogów demokracji i praworządności rozważano już w 2013 r., kiedy postulował to m.in. ówczesny szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle. Ale wtedy stwierdzono, że w warunkach obowiązującego traktatu lizbońskiego przeprowadzenie takiej reformy w UE byłoby niezwykle trudne pod względem prawnym i politycznym. Także teraz nasi rozmówcy w KE przekonują, że Polska może otrzymać w budżecie po 2020 r. znacznie mniej pieniędzy w porównaniu z sytuacją, gdyby nie prowadziła w Brukselą sporu o praworządność. Ale to cięcie odbędzie się raczej bez oficjalnego ogłaszania, za co to kara.

Tomasz Bielecki, Bruksela

 

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej