UE wspiera Ukrainę w realizacji reform
16 grudnia 2014Z powodu strajku w Belgii ministrowie spraw zagranicznych obradowali o chlebie i wodzie, powiedział szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier z trudem tłumiąc uśmieszek. Bo strajki dotknęły też siedziby instytucji UE, m.in. stołówki.
Premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk, który przybył do Brukseli na pierwsze formalne obrady Rady Stowarzyszeniowej Ukraina-UE na szczeblu ministerialnym, mówił o grożącej niewypłacalności swojego kraju. Według oceny szefa rządu w Kijowie, w przyszłym roku Ukraina będzie potrzebować dodatkowo 15 mld euro do przyznanych już przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy kredytów w wysokości 16 mld dolarów.
Ukraina musi ukrócić korupcję
Strona ukraińska naciska na zwołanie międzynarodowej konferencji donatorów, żeby zebrać trochę środków. Unia jeszcze się ociąga. Z kwoty 11 mld euro, które UE obiecała wiosną tego roku, wpłynęła dopiero niewielka część.
Europejczycy pomagają Ukrainie regulować rachunki za rosyjskie dostawy gazu. Niemiecki minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier dał do zrozumienia, że Ukraina może liczyć na więcej unijnych pieniędzy wtedy, kiedy zacznie realizować dogłębne reformy gospodarcze. W końcu mieszkańcy Europy muszą wiedzieć, na co idą ich pieniądze.
Unijne kredyty na remonty rurociągów koncernu „Naftohaz”
Pavło Klimkin, ukraiński minister spraw zagranicznych, zapewnił, że nowy rząd dobierze się teraz do najważniejszych reform.
Ukraiński koncern gazowy „Naftohaz” odnotował w tym roku straty rzędu 5,6 mld euro. Andrij Koboliew, który stanowisko szefa koncernu objął w marcu 2014 roku, wyraził przekonanie w rozmowie z Deutsche Welle, że w przyszłym roku nastąpi przełom, i że firma zacznie przynosić zyski.
Tymczasem rząd w Kijowie myśli o sprywatyzowaniu monopolisty „Naftohazu”, który z jednej strony zaopatruje Ukrainę w gaz, z drugiej zaś jest odpowiedzialny za transport rosyjskiego gazu do Europy.
Koboliew chciałby wciągnąć do współpracy europejskie firmy partnerskie w ramach „joint venture”. Oczekuje, że transport gazu stanie się wtedy bardziej rentowny.
Naftohaz otrzyma z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju kredyt w wysokości 150 mln euro na przeprowadzenie nieodzownych robót modernizacyjnych przy największym rurociągu tranzytowym ciągnącym się przez Ukrainę.
Umowę kredytową podpisano w poniedziałek (15.12) w Brukseli. Jest ona elementem składowym umowy stowarzyszeniowej między UE i Ukrainą, która ma przygotować ten kraj do akcesji do UE.
Rząd w Kijowie chce podnieść o 40 procent cenę gazu na Ukrainie, żeby móc odejść od wysokiego subwencjonowania „Naftohazu”. – Wiemy, że ludzie będą musieli ponieść jeszcze większe ofiary, ale nie mamy wyboru – podkreśliła strona ukraińska.
Dla szefa austriackiej dyplomacji Sebastiana Kurza ważne jest też, jak się rozwinie Ukraina, niezależnie od konfliktu na wschodzie kraju. Według niego konieczna będzie reforma ukraińskiej konstytucji. - Trzeba reformować gospodarkę, ale też zwalczać korupcję - dodał.
Koboliew zakłada, że rząd w Kijowie wziął sobie te rady do serca. Dodał, że tej zimy chciałby punktualnie uregulować wszystkie rachunki za gaz u rosyjskiego dostawcy „Gazprom”. Szef koncernu Naftohaz przypuszcza, że w dłuższej perspektywie spadnie cena gazu i Ukraina będzie mogła wynegocjować lepsze warunki.
Rosja „Mamy tego po dziurki w nosie”
Rosja ponownie skrytykowała umowę stowarzyszeniową i obradującą w Brukseli Radę Stowarzyszeniową. Premier Rosji Dmitrij Miedwiediew anulował w artykule prasowym dotychczasowe „bratnie” relacje z Ukrainą. Podkreślił, że Rosja nie będzie już wspierać jej gospodarki. – Szczerze mówiąc, mamy tego po dziurki w nosie - napisał Miedwiediew.
„Pewne uspokojenie sytuacji”
- UE przypuszczalnie nie ogłosi nowych sankcji wobec Rosji na planowanym pod koniec tygodnia szczycie w Brukseli – zaznaczyła kanclerz Niemiec Angela Merkel. Jej szef dyplomacji Steinmeier „zauważa nawet pewne uspokojenie sytuacji we wschodniej Ukrainie". – Choć nie można jeszcze powiedzieć, żeby Ukraina uporała się do końca z tym problemem - dodał Steinmeier.
Unijni ministrowie opowiedzieli się teraz za jak najszybszym wynegocjowaniem „linii demarkacyjnej”, albo „linii podziału” między ukraińskimi siłami rządowymi a prorosyjskimi separatystami. - Byłby to ważny krok na drodze do zawarcia rozejmu i wykonania planu pokojowego, co obie strony uzgodniły we wrześniu w Mińsku - podkreślił minister spraw zagranicznych Luksemburga Jean Asselborn.
Niemiecki minister spraw zagranicznych uważa, że takie porozumienie powinno się zawrzeć jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia.
Bernd Riegert / Iwona D. Metzner