UE wycofa ambasadora z Moskwy
23 marca 2018Unia Europejska, jak nieformalnie ustalili uczestnicy szczytu UE w Brukseli, zamierza odwołać z Moskwy „na konsultacje” swego ambasadora – Niemca Markusa Ederera.
Jednak przywódcy UE dość długo spierali się w czwartek późnym wieczorem (22.03.2018) o zapis we wnioskach szczytu na temat Rosji i niedawnego otrucia Siergieja Skripala i jego córki Julii w Salisbury za pomocą substancji z rosyjskiego arsenału chemicznego. Ostatecznie Rada Europejska stwierdziła, że winna jest Rosja, choć ubrano to w dyplomatyczny język – to, że za atakiem stoi Rosja jest „bardzo prawdopodobne” i nie ma innego „wiarygodnego objaśnienia”. Tak mocnemu powiązaniu Moskwy z atakiem w Salisbury stawiała spore opory przede wszystkim Austria i Grecja. Ale oporne kraje ostatecznie uległy m.in. dzięki wspólnemu naciskowi ze strony kanclerz Angeli Merkel oraz prezydenta Francji Emmanuela Macrona.
Odwet za otrucie Skripala
Ani premier Theresa May, ani przywódca żadnego innego kraju UE nie wnioskował o wprowadzenie dodatkowych sankcji unijnych wobec Rosji. Natomiast teraz głównym pomysłem, jak odpowiedzieć Moskwie, jest skoordynowane wyrzucenie części rosyjskich dyplomatów (czy też głównie ludzi służb pracujących pod taką przykrywką) z krajów Unii chętnych do takiego odwetu. – Uważam, że naszym wspólnym zadaniem jest niszczenie rosyjskiej sieci wywiadowczej we wszystkich krajach Europy – zadeklarowała litewska prezydent Dalia Grybauskaite.
Według naszych informacji wstępną gotowość do – proponowanej przez premier May – skoordynowanej akcji wobec rosyjskich dyplomatów (lub ludzi wywiadu pracujących w ambasadach) deklarował w czwartek wieczorem prezydent Emmanuel Macron, premier Mateusz Morawiecki, przywódcy Litwy, Łotwy i Estonii. Ponadto podobny krok rozważa m.in. Szwecja, Dania, Rumunia, a – wedle naszych niektórych rozmówców – może nawet Czechy.
Szczyt UE zlecił Komisji Europejskiej prace nad wzmocnieniem odporności UE na ataki hybrydowe oraz – we współpracy z NATO – na zagrożenia związane z bronią chemiczną, biologiczną, a nawet nuklearną. „Kraje UE będą współpracować w sprawie tego, jakie dalsze konsekwencje należy wyciągnąć w zależności od odpowiedzi udzielonej przez Rosję [na pytania Londynu]”. Ta deklaracja szczytu UE to sygnał, że w późniejszym terminie jest możliwe rozszerzenie obecnej „czarnej listy” Rosjan z zakazem wjazdu i zamrożonym majątkiem w UE.
Juncker tłumaczy swe gratulacje dla Putina
Jednak sprawa Salisbury przypomniała o różnicach co do relacji z Rosją widocznych nawet pomiędzy instytucjami UE. Szef Rady Europejskiej Donald Tusk nie wysłał Władimirowi Putinowi gratulacji z powodu prezydenckiej reelekcji, bo – jak wyjaśnił – „po ataku w Salisbury nie jest w nastroju, by celebrować ponowne powołanie Putina”. Natomiast szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker w liście gratulacyjnym napisał o wspólnym celu – „odbudowie wszecheuropejskiego porządku bezpieczeństwa”. Co to jest ten porządek bezpieczeństwa? – Przy zachowaniu naszych wartości i pryncypiów powinniśmy współpracować z naszymi sąsiadami, jeśli oni chcą takiej współpracy – odpowiedział Juncker w przerwie obrad.
Ale Junckera krytykowali nawet dyplomaci z krajów Unii, których przywódcy dotrzymali gratulacyjnego obyczaju wobec Putina. – To czas, by mówić o solidarności z Londynem, a nie o owej architekturze bezpieczeństwa z Moskwą – mówi jeden z zachodnich ambasadorów przy UE.
Jak uniknąć konfliktu o handel z USA
Nad obradami, które zakończyły się grubo po północy, wisiało pytanie, jaką ostatecznie decyzję podejmie prezydent Donald Trump w sprawie nowych ceł na stal i aluminium, które wchodzą w życie 23 marca. Przedstawiciel USA ds. handlu Robert Lighthizer zadeklarował w czwartek, że UE będzie wyłączona z ceł. Ale w Brukseli nie było pewności, czy to wyłączenie czasowe, na jaki okres i pod jakimi warunkami. Nie mogli tego wyjaśnić nawet współpracownicy komisarz UE ds. handlu Cecilii Malmström, która w tym tygodniu negocjowała w Waszyngtonie w sprawie ceł. Bruksela ostrzegała, że po ich ewentualnym wprowadzeniu odpowie odwetowymi cłami m.in. na produkty stalowe z USA, amerykańską whiskey, motorówki, motocykle. Polska popierała tę stanowczą linię Komisji Europejskiej, choć m.in. Niemcy (które najwięcej traciłyby na cłach Trumpa) trochę obawiały się, że taka eskalacja mogłaby doprowadzić do rozkręcenia wojny celnej.
Polsce podoba się podatek cyfrowy. Irlandia go zwalcza
Natomiast gładziej, niż się obawiano, potoczyła się dyskusja przywódców UE o projekcie nowego systemie opodatkowania gospodarki cyfrowej, który miałby przynieść krajom UE dodatkowe 5 mld euro rocznie. – To nie jest podatek przeciw USA ani przeciw GAFA [Google-Apple-Facebook-Amazon] – przekonywał w tym tygodniu komisarz UE ds. walutowych i gospodarczych Pierre Moscovici. Ale administracja Trumpa uważa projekty USA za „antyamerykańskie” – połowa firm, które podlegałaby temu podatkowi pochodzi z USA. W Brukseli jeszcze niedawno obawiano się, że Polska jako sojusznik USA będzie sprzeciwiać się pod naciskiem Waszyngtonu nowemu „podatkowi cyfrowemu”. Ale premier Morawiecki stanowczo popiera ten projekt. Natomiast najostrzejszym przeciwnikiem jest Irlandia zwykle przyjazna firmom GAFA i innym amerykańskim potęgom biznesowym.
Euroszczyt bez Polski
W piątek 23 marca przywódcy 27 krajów UE (bez Wielkiej Brytanii) zatwierdzą – wynegocjowane w tym tygodniu – warunki pobrexitowego okresu przejściowego dla niej (od 30 marca 2019 do 31 grudnia 2020 r.). Polacy i inni obywatele UE, którzy przyjadą mieszkać i pracować na Wyspach do grudnia 2020 r., będą nabywać takie same prawa jak ci już tam mieszkający. A przywódcy 19 krajów strefy euro będą dyskutować na odrębnej sesji o reformach eurolandu – eurobudżecie i unii bankowej – ale bez rozstrzygających decyzji. Polska zwykle wpraszała się na szczyty eurolandu, by przysłuchiwać się debatom. Ale tym razem Morawiecki nie podjął takiej próby.
Tomasz Bielecki, Bruksela