1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ukraina. Dlaczego dezerterzy wracają na front

19 kwietnia 2025

Do początku marca ukraińscy żołnierze, którzy zdezerterowali, mogli dobrowolnie wrócić do służby bez konsekwencji karnych. Kilku z nich opowiedziało DW o swoich motywach.

Żołnierze 59. Samodzielnej Brygady Szturmowej na ćwiczeniach na poligonie w Dnipropietrowsku
Żołnierze 59. Samodzielnej Brygady Szturmowej na ćwiczeniach na poligonie w DnipropietrowskuZdjęcie: Hanna Sokolova-Stekh/DW

– Jakie tam przestępstwo? Miałem problemy rodzinne!” – mówi Kostiantyn, dezerter z ukraińskiej armii. – Nawiasem mówiąc, przestępstwem jest to, że nie otrzymałem żadnej rehabilitacji ani odszkodowania po tym, jak zostałem ranny! – dodaje.

Kostiantyn jest jednym z 21 000 żołnierzy, którzy według ukraińskich organów śledczych uciekli z frontu lub nie wywiązali się z obowiązku służby wojskowej. W ostatnich miesiącach dobrowolnie powrócili do służby wojskowej, aby uniknąć postępowania karnego. Odpowiedni termin upłynął na początku marca. Według danych z początku roku w Ukrainie zarejestrowanych było prawie 123 000 przypadków dezercji i opuszczenia jednostki.

Kostiantyn, były dezerter z ukraińskiej armii, na froncie w okolicy Dnipra na wschodzie Ukrainy Zdjęcie: Hanna Sokolova-Stekh/DW

Zbyt wielu dezerterów, by ścigać wszystkich

W latach 2023 i 2024 liczba przypadków dezercji osiągnęła poziom, z którym władze nie były już w stanie sobie poradzić. W ciągu ostatnich dwóch i pół roku zbadano tylko siedem procent wszystkich spraw.

Doprowadziło to do cichego układu, zgodnie z którym władze nie będą prowadziły dochodzeń o ile dowódca jednostki zdoła przekonać zbiegłego żołnierza do powrotu do służby.

Praktyka ta  wkrótce stała się prawem, zgodnie z decyzją parlamentu Ukrainy. Od jesieni 2024 r. żołnierze, którzy nie wywiązali się z obowiązku służby wojskowej lub zdezerterowali, mogli dobrowolnie powrócić do służby i tym samym uniknąć postępowania karnego. Powodem tej decyzji były oczywiście braki kadrowe na froncie. Jeszcze w styczniu głównodowodzący ukraińskich sił zbrojnych Ołeksandr Syrski mówił, że Ukraina potrzebuje więcej żołnierzy w brygadach zmechanizowanych. Jednak zdolności do mobilizacji nie są wystarczające, aby zaspokoić tę potrzebę.    

Jednak po kolejnej nowelizacji ustawy w grudniu wyznaczono termin, do którego możliwy był powrót do wojska bez konsekwencji karnych. Początkowo był to 1 stycznia 2025 r., ale następnie termin ten przedłużono o o kolejne dwa miesiące, do początku marca.

Przemęczenie i konflikty z przełożonymi

– Nazywam się Jewhen, jestem żołnierzem ukraińskich sił zbrojnych i zostałem przywrócony do służby po dezercji – mówi 38-letni mężczyzna, którego spotykamy na poligonie 59. Samodzielnej Brygady Szturmowej, rozmieszczonej na linii frontu w pobliżu Pokrowska.

Jewhen powrócił do wojska po dezercji. "Wojna mnie wypaliła" - mówi DW Zdjęcie: Hanna Sokolova-Stekh/DW

– Walczę od dziesięciu lat i pochodzę z Mariupola. Wojna wypaliła mnie w pewien sposób, zabrała mi wszystko, całą rodzinę. Ale jestem twardy i mam silne poczucie sprawiedliwości – mówi Jewhen.

Żołnierz uciekł ze 109. Brygady Obrony Terytorialnej, w której służył od początku pełnej inwazji Rosji na Ukrainę. – Nie zgadzałem się z moim byłym dowódcą. Nie lubił mnie i wysyłał na takie misje, z których się nie wraca, ale ja wróciłem, a potem zdezerterowałem – opowiada Jewhen.

Przez półtora miesiąca mieszkał w Dnieprze i podjął tam nielegalną pracę. – Trochę odpocząłem, bo przez te wszystkie lata miałem tylko jeden urlop – dodaje.

W końcu Jewhen zwrócił się do ukraińskiej żandarmerii wojskowej. – Powiedziałem im, że byłem dezerterem i chcę wrócić – wspomina. Następnego dnia, wraz z innymi dezerterami, został zabrany do batalionu rezerwowego, gdzie od czasu do czasu zbierali się rekruterzy z różnych brygad. Ostatecznie przyjął ofertę 59. brygady szturmowej i wkrótce wrócił na wojnę.

– Muszę walczyć. Jestem żołnierzem od palców u stóp po czubki włosów – mówi Jewhen o swojej motywacji. – Kiedy wracasz z frontu do dużego miasta, dziwnie i trudno jest oglądać, jak  życie po prostu się toczy – dodaje.

– Z zewnątrz wydaje się, że nie ma wojny. Sklepy, restauracje, Maybachy, Jeepy, Porsche... Ludzie żyją i nie rozumieją, co się tam dzieje – mówi.

Powroty na front mile widziane

Teraz Jewhen ćwiczy razem z kilkunastoma żołnierzami, którzy również wrócili do służby. Ich dowódca, noszący pseudonim „Biały”, ma zrozumienie dla postawy swoich nowych towarzyszy. Zdecydowana większość z nich miała dobre powody, by unikać służby.

Dowódca o pseudonimie "Biały" ma zrozumienie dla swoich żołnierzy, którzy uciekli z wojska, a potem wróciliZdjęcie: Hanna Sokolova-Stekh/DW

– Często przez dłuższy czas nie są zmieniani na swoich pozycjach, albo musieli wrócić do domu, by rozwiązać problemy rodzinne – relacjonuje dowódca. Zdarza się również, że żołnierz po leczeniu jest zgłaszany jako dezerter, jeśli nie wróci do swojej jednostki wojskowej w ciągu dwóch dni.

Dowódca podkreśla jednak, że powracający żołnierze sumiennie wykonują swoje obowiązki, jeśli są należycie traktowani. – Większość z nich już służyła w wojsku. Są lepiej wyszkoleni niż ci, którzy są świeżo po poborze. Są też bardziej zmotywowani i łatwiej się z nimi pracuje – mówi.

Jesienią, kiedy armia rosyjska nasiliła ofensywę w kierunku Pokrowska, brygada otrzymała rekrutów. W tamtym czasie w rozmowie z DW dowódca o pseudonimie „Biały” skrytykował ich wyszkolenie i ducha walki.

Często opuszczali oni swoje pozycje. Jednak w ciągu ostatnich trzech miesięcy sytuacja w jego brygadzie poprawiła się dzięki wzmocnieniu przez powracających ochotników.

Nierozwiązane problemy

– Ludzie ci popełnili przestępstwo, które podlega kodeksowi karnemu, ale to nie znaczy, że są złymi żołnierzami – podkreśla Roman Horodecki, oficer wsparcia psychologicznego dla personelu 68. Oddzielnej Brygady Jaegera. Brygada ta jest również rozmieszczona na linii frontu w pobliżu Pokrowska. Według Horodeckiego około 30 procent dezerterów powróciło, połowa z nich do swoich dawnych brygad.

Ćwiczenia 59. Samodzielnej Brygady Szturmowej w Dieprze Zdjęcie: Hanna Sokolova-Stekh/DW

Uważa on, że obecne przepisy dobrze regulują powrót dezerterów do służby wojskowej. Nie rozwiązują jednak przyczyn masowej dezercji. – Głównym problemem jest fizyczne i psychiczne wyczerpanie żołnierzy. Ale w tej chwili rozwiązanie tego problemu jest po prostu niemożliwe – ubolewa Horodecki.

„Wojna jest jak narkotyk”

42-letni wojskowy o pseudonimie „Milka” sam jest jednym z powracających. Nie chce wyjaśnić, dlaczego zdezerterował. To nie było na froncie, ale na tyłach, gdzie został przeniesiony po tym, jak został ranny.

– Dlaczego wróciłem? Nie wiem, jak można to wyjaśnić? Wojna jest jak narkotyk. Kiedy byłeś na wojnie, ciągnie cię tam z powrotem – mówi. – Nie chodzi o to, że potrzebujesz tych eksplozji, wcale nie. Nie wiem, jak to powiedzieć.

Otrzymał rozkaz przeniesienia do 68.Brygady, gdzie miał za zadanie szkolić żołnierzy. „Milka” czuje, że jego stan poprawił się w czasie, który spędził w domu.

– Znowu jestem naładowany energią – mówi.  – W tej chwili nawet nie myślę o urlopie. Ale chciałbym wszystko zdjąć, zanurzyć mundur w benzynie i go spalić, a potem założyć dres, wziąć dzieci za rękę i pójść na spacer. Tego właśnie chcę – mówi mężczyzna.

Ukraińskie dzieci przygotowują się do wojny

01:42

This browser does not support the video element.

Chcesz skomentować nasze artykuły? Dołącz do nas na facebooku! >>