1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ukraina: protesty na Majdanie słabną?

Roman Gonczarenko / Elżbieta Stasik17 grudnia 2013

Od trzech tygodni na Majdanie Niepodległości w Kijowie trwają antyrządowe protesty. Rozwiązania kryzysu nie widać. Wiele zależy od dzisiejszej (17.12) wizyty prezydenta Ukrainy w Moskwie.

Ukraine Kiew Demonstrationen
Zdjęcie: DW/A. Savitsky

Czwarty tydzień protestów rozpoczął się odwilżą. W Kijowie topnieje śnieg. Śnieżne barykady zbudowane wokół Majdanu Niepodległości są coraz mniejsze. Ludzie ogrzewający się przy ogniskach wyglądają na zmęczonych. Kiedy w poniedziałek (16.12) jeden z mówców woła do tłumu „Zwyciężymy”, reakcja jest mizerna. Słabiutko brzmi też po tysiąckroć już powtarzany bojowy okrzyk „bandu het” (precz z bandą), chociaż na Majdanie ciągle jeszcze uparcie trwa dobre pięć tysięcy ludzi.

„Banda” jeszcze jest. Ani prezydent Wiktor Janukowycz, ani jego rząd nie myślą o dymisji. Takie jest jednak żądanie demonstrantów, których setki tysięcy w minioną niedzielę (15.12) znowu wyszły na ulice.

Ton się zaostrza

Perspektyw na rozwiązanie politycznego kryzysu na Ukrainie w tej chwili nie ma. Opozycja zignorowała apel swej byłej przywódczyni Julii Tymoszenko, by nie rozmawiać z Janukowyczem i podjęła próby pertraktacji. – Zachowamy zimną krew i będziemy dalej pokojowo demonstrowali – mówi Arsenij Jaceniuk, lider założonej przez Julię Tymoszenko Batkwiszczyny (Naszej Ukrainy).

Demonstranci rozgrzewają się jak mogąZdjęcie: DW/L. Grischko

Część opozycji ma nadzieję na zmianę rządu. Zamierza zbierać w parlamencie podpisy pod wnioskiem o wotum nieufności, co jest jednak wątpliwym przedsięwzięciem. Raz już, 3 grudnia, parlament Ukrainy odrzucił rezolucję o wotum nieufności dla rządu premiera Mykoły Azarowa.
Ton protestów tymczasem zaostrza się. – Rząd chce wojny, to będzie ją miał – mówi Oleg Tiahnybok, przewodniczący partii Swoboda w reakcji na wynik przeprowadzonych w niedzielę w pięciu okręgach wyborów uzupełniających do parlamentu. Jego zdaniem "wybory były całkowice sfałszowane”.

Barykady na Majdanie Niepodległości w KijowieZdjęcie: Yury Kirnichny/AFP/Getty Images

Janukowicz nie myśli o ustąpieniu

Demonstranci na Majdanie chcą wprawdzie zmiany władzy, ale nie bardzo wiedzą, co dalej. Na pytanie, czy Janukowycz powinien odejść, większość wzrusza ramionami. – Jest wybranym demokratycznie prezydentem – mówi w rozmowie z Deutsche Welle Mykoła, demonstrant z Tarnopola na zachodzie Ukrainy. – Będziemy musieli pewnie czekać do wyborów prezydenckich w 2015 – dodaje. Gdyby na Majdanie razem z aktywistami z zachodu znaleźli się też Ukraińcy ze wschodu i południa kraju, Janukowycz musiałby odejść, wzdycha Mykoła. Tyle, że na wschodzie rząd ma jeszcze wielu zwolenników. Tysiące ze wschodu Ukrainy przyjechało do Kijowa, by demonstrować na rzecz Janukowycza.

Prezydent gra więc na czas i ma nadzieję, że udobrucha protestujących kozłami ofiarnymi. W miniony weekend zawieszonych zostało w sprawowaniu obowiązków trzech urzędników, wśród nich burmistrz Kijowa. Prokuratura obarcza ich odpowiedzialnością za użycie 3 listopada przemocy wobec protestujących na Majdanie. Dziesiątki młodych ludzi zostały wówczas rannych, część ciężko.

Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Spotkanie z Putinem mogłoby nieco wyjaśnić

Wydarzenia z listopada do dzisiaj zagrzewają protesty. Zaczęły się w chwili wycofania się Ukrainy z podpisania z UE umowy stowarzyszeniowej. Ogłaszając tę niespodziewaną decyzję Janukowycz argumentował presją wywieraną przez Rosję, która w razie podpisania umowy groziła Ukrainie sankcjami gospodarczymi.
Wiktor Janukowycz jedzie dzisiaj (17.12) do Moskwy, gdzie ma się spotkać z prezydentem Putinem. W minionych tygodniach obydwaj wielokrotnie spotykali się na rozmowach, ich treść nie została jednak ujawniona. Opozycja obawia się, że Janukowycz będzie chciał poprowadzić Ukrainę do preferowanej przez Rosję unii celnej byłych republik radzieckich. Gdyby do tego doszło, opozycja grozi nową falą protestów.

Obniży Rosja ceny za gaz?

Rząd Ukrainy dementuje jakiekolwiek plany przystąpienia do unii celnej z Rosją. Premier Mykoła Azarow powiedział w ukraińskiej telewizji, że w Moskwie będzie co prawda chodziło o współpracę gospodarczą, ale „nie ma żadnych umów, które pośrednio lub bezpośrednio miałyby coś wspólnego z unią celną”.
Azarow przyznaje jednak, że Ukraina liczy na tańszy gaz z Rosji. Byłoby to przełomem. W minionych latach Ukraina bezskutecznie usiłowała przekonać Moskwę, by obniżyła ceny za dostarczany jej gaz. Kreml argumentował każdorazowo, że warunkiem jest przystąpienie Ukrainy do unii celnej. Jaką cenę miałaby zapłacić teraz Ukraina za obniżenie przez Rosję cen gazu, pozostaje tajemnicą.

Roman Gonczarenko, DW Kijów / Elżbieta Stasik

red. odp.: Bartosz Dudek

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej