Ukraina przed wyborami
23 maja 2014Dwa dni przed wyborami prezydenckimi na Ukrainie prezydent Rosji Władimir Putin zaskoczył świat polityki. – Rosja będzie respektować decyzję narodu ukraińskiego – powiedział Putin na szczycie gospodarczym w Sankt Petersburgu. Dodał, że Moskwa będzie współpracować z nowym rządem, nawet jeśli zgodnie z obowiązującą konstytucją prawowitym prezydentem Ukrainy pozostaje Wiktor Janukowycz. W lutym tego roku Janukowycz uciekł jednak z kraju. – Przecież współpracujemy z tymi ludźmi, którzy aktualnie są u władzy – podkreślił prezydent Rosji i dodał – Naturalnie będziemy kooperować również z nowo wybranymi strukturami.
Sankcje niczym bumerang
Dla opinii publicznej to nie lada zaskoczenie. W ostatnim czasie Putin wielokrotnie poddawał w wątpliwość legalność wyborów na Ukrainie. I tak kilka dni temu zapowiedział, że Kremlowi będzie trudno współpracować ze zwycięzcami niedzielnych wyborów, ponieważ ukraińska armia kontynuuje ofensywę wobec separatystów we wschodniej części kraju. Wybory krytykował także jako pochopne. Teraz wykazuje zrozumienie, że „mieszkańcy Ukrainy pragną, końca obecnego kryzysu”. Zdaniem Putina właściwym rozwiązaniem byłoby jednak przeprowadzenie referendum i głosowanie nad nową konstytucją.
Na szczycie gospodarczym Putin nie omieszkał skomentować sankcji gospodarczych USA i UE pod adresem moskiewskich decydentów. Ostrzegł, że sankcje te mogą „niczym bumerang”odbić się na Waszyngtonie i Brukseli. Putin powtórzył, iż NATO wspiera pucz na Ukrainie, a „efektem jest chaos i prawdziwa wojna domowa”.
Ostrzeżenie pod adresem NATO
Szef sztabu generalnego Walerij Gierasimow skrytykował z kolei NATO za wzmocnienie swojej militarnej obecności we wschodnich krajach członkowskich sojuszu. – Nie będziemy obojętnie przyglądać się zbliżaniu do rosyjskiej granicy – groził Gierasimow. Twierdził, że ukraińskie oddziały rządowe są wspierane w walce przeciwko separatystom przez zagranicznych najemników.
W trakcie kryzysu na Ukrainie i aneksji Krymu przez Rosję NATO przeniosło swoje wojska i wyposażenie na teren wschodnich krajów członkowskich sojuszu i wzmocniło przygraniczne patrole myśliwców. NATO zarzuca Moskwie zgromadzenie około 40 tys. żołnierzy na granicy z Ukrainą i stworzenie tym samym scenerii wywołującej poczucie zagrożenia. Strona rosyjska trzykrotnie już zapowiadała wycofanie tych wojsk. NATO po raz pierwszy wczoraj (22.05) mówiło o zarejestrowaniu ruchu wojsk rosyjskich.
Steinmeier o znaczeniu wyborów
Niemiecki szef dyplomacji Frank-Walter Steinmeier (SPD) ostrzegł przed każdym zakłóceniem wyborów prezydenckich. – Nie może dojść do żadnych prób uniemożliwienia wyborów lub ich delegitymizacji – powiedział socjaldemokrata. I dodał, że tylko demokratycznie wybrany prezydent jest w stanie doprowadzić do politycznej i gospodarczej stabilizacji we wszystkich częściach kraju. Szczególnie we wschodniej części Ukrainy oczekuje się zaburzenia niedzielnych wyborów ze strony prorosyjskich separatystów.
Nowe starcia na wschodzie
Do odprężenia na razie daleko. Agencje prasowe donoszą o nowych starciach separatystów z rządowymi oddziałami milicji. Jeden z dowódców ukraińskiej miilicji podał na Facebooku, że separatyści zaatakowali w godzinach porannych w okolicy Doniecka konwój jego bojowników, używając do tego granatników i broni automatycznej. Kolejny dowódca milicji powiedział agencji prasowej Reuters, że jego jednostki zostały wysłane na tereny walki.
Według oficjalnych danych w czwartek (22.05) podczas dwóch starć we wschodniej Ukrainie zginęło co najmniej 17 żołnierzy. Po wielu dniach spokoju separatyści przeprowadzili tam w nocy celowe zmasowane ataki na oddziały rządowe, aby bronić swoich twierdzy przez niedzielnymi wyborami.
Ostatnie sondaże przedwyborcze wskazują, że faworytem niedzielnego głosowania jest przedsiębiorca Petro Poroszenko, zwany „królem czekolady”. Zamierza na niego głosować ok. 44 proc. wyborców, a zatem mniej niż wymaga bezwzględna większość. Druga tura wyborów planowana jest na 15 czerwca.
ARD / Katarzyna Domagała
red. odp.:Alexandra Jarecka