1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
KonfliktyIzrael

Unia nadal podzielona w sprawie Izraela i Strefy Gazy

22 stycznia 2024

„Plan pokojowy” dla Bliskiego Wschodu, który teraz promuje szef unijnej dyplomacji Josep Borrell, wywołuje duży sceptycyzm w UE. Kraje Unii nie porozumiały się co do sankcji wobec izraelskich osadników

Szef dyplomacji UE Josep Borrell
Szef dyplomacji UE Josep BorrellZdjęcie: Geert Vanden Wijngaert/AP/dpa/picture alliance

Wojna w Strefie Gazy była w poniedziałek (22.1.2024) głównym tematem posiedzenia ministrów spraw zagranicznych państw UE, do którego – choć nie jednocześnie – dołączył dziś najpierw szef izraelskiej dyplomacji Israel Katz, a potem ministrowie z Arabii Saudyjskiej, Egiptu i Jordanii wraz z sekretarzem Ligi Arabskiej, a na koniec Rijad al-Maliki, minister spraw zagranicznych Autonomii Palestyńskiej. Katz, zgodnie z wcześniejszym zapowiedziami, pokazał innym ministrom film ze sztuczną wyspą, która – to stary izraelski pomysł infrastrukturalny – miałaby w przyszłości być miejscem bezpiecznych odpraw towarów wwożonych i wywożonych ze Strefy Gazy. Ale część uczestników posiedzenia Rady UE początkowo mylnie zrozumiała, że miałaby to być wyspa, na którą Katz chciałby przesiedlać Palestyńczyków. – Minister Katz mógłby lepiej spożytkować dziś swój czas z nami – komentował potem Borrell.

Izraelczyk nie był chętny do podejmowania tematu „rozwiązania dwupaństwowego” (sabotowanego od wielu lat przez premiera Netanjahu), czyli z niepoległymIzraelem sąsiadującym z niepodległą Palestyną.

Mało realistyczny plan

– Nierealistyczne jest założenie, że Izraelczycy i Palestyńczycy (ci drudzy reprezentowani przez Organizację Wyzwolenia Palestyny i Autonomię Palestyńską) w najbliższej przyszłości bezpośrednio zaangażują się w dwustronne negocjacje pokojowe w celu osiągnięcia kompleksowego pokoju bez silnego zaangażowania międzynarodowego. Dlatego odpowiedzialność spoczywa na podmiotach zewnętrznych, takich jak UE – głosi zarys „planu pokojowego”, który Borrell poddał dziś pod dyskusję ministrów. Jednym z pierwszych kroków miałby być zwołanie „przygotowawczej konferencji pokojowej” przez UE, Egipt, Jordanię, Arabię Saudyjską i Ligę Państw Arabskich, na którą mogłyby zaprosić USA i ONZ.

Zniszczenia w Dżabaliji na północy Strefy Gazy wskutek izraelskiego atakuZdjęcie: Xinhua/IMAGO

– Konferencja bez zaangażowania Izraela, któremu potem mielibyśmy próbować narzucić nasze rozwiązanie. Próba wpychania się na lidera bliskowschodnich rozmów pokojowych zamiast USA? Ambicje Borrella i jego stronników są, delikatnie mówić, mało realistyczne – komentował przed paru dniami dyplomata jednego z krajów zachodnioeuropejskich.

Atutem Unii w kontaktach z Izraelem są relacje handlowe. I jednym z pomysłów podnoszonych obecnie w Brukseli jest jasne wskazanie rządowi Beniamina Netanjahu na „konsekwencje” (rozumiane m.in. w wymiarze gospodarczym), które Izrael może podnieść w razie upartego podważania planów pokojowych opartych na „rozwiązaniu dwupaństwowym”. Netanjahu od lat skutecznie rozmiękczał naciski USA w tej sprawie, a i teraz między Białym Domem oraz władzami Izraela trwają gry słowne wokół obietnic niepoległej Palestyny, zdemilitaryzowanej Palestyny czy też zaledwie rozszerzenia autonomii w ramach pomysłu „państwowość minus” preferowanego przez Netanjahu.

– W przypadku braku procesu pokojowego mającego na celu osiągnięcie „rozwiązania dwupaństwowego” wszelkie inne mechanizmy zarządzania i bezpieczeństwa ustanowione w Strefie Gazy (i innych miejscach) będą postrzegane jako rozszerzenie okupacji i zaprzeczenie praw Palestyńczyków, a tym samym stworzą dalsze zagrożenia dla bezpieczeństwa – ostrzega Borrell w swym „planie pokojowym”.

Szef izraelskiej dyplomacji Israel Katz w Brukseli przed spotkaniem ministrów spraw zagranicznych UEZdjęcie: Virginia Mayo/AP Photo/picture alliance

Jednak kraje Unii nadal są podzielone co do kluczowych postulatów dotyczących Stefy Gazy, w tym żądania natychmiastowego zawieszenia broni, z którym nie zgadzają się m.in. Niemcy. – Musimy rozróżniać stanowisko wspólne dla całej UE od stanowiska nawet większości krajów Unii. Wspólne stanowisko to wezwanie do przerw humanitarnych (nie do natychmiastowego zawieszenie broni) – podkreślał dziś Borrell. Sam przed kilkoma dniami – odbierając doktora honoris causa w Hiszpanii – na własny rachunek publicznie oskarżył Izrael, że wyhodował i finansował Hamas, by zaszkodzić Autonomii Palestyńskiej.

Sankcje za wspieranie Hamasu

Parę dni temu Unia nałożyła sankcje na sześć osób m.in. z Sudanu i Algierii za finansowanie Hamasu. Jednocześnie pomysły na sankcje wobec agresywnych czy też „winnych przemocy” osadników żydowskich z Zachodniego Brzegu zaklinczowały się w sporach wewnątrzunijnych. Takie sankcje na parę osób nałożyły USA, a na forum unijnym domagają się ich m.in. Francuzi i Irlandczycy. Jednak podczas zeszłotygodniowej dyskusji ambasadorów Czechy, poparte Austriaków, Niemców, Węgrów, Włochów, Duńczyków i Szwedów, podniosły wątpliwości, czy teraz jest odpowiedni czas na sankcje wobec Izraelczyków.

Atak Hamasu na Izrael z 7 października wywołał spiralę przemocy na Bliskim Wschodzie, w tym przeprowadzane przez rebeliantów Huti, wspieranych przez Iran, ciągłe ataki rakietowe i dronowe na statki pływające po Morzu Czerwonym. Dowodzona przez USA misja morska bombarduje pozycje rebeliantów, ale wiele statków wybiera długie (i kosztowne) trasy alternatywne wokół Afryki, by uniknąć zagrożenia. Francja, Niemcy i Włochy wezwały jak największą liczbę państw Unii do udziału w planach wysłania swych „zasobów morskich” na Morze Czerwone, a potem te pomysły podjęła Bruksela. Urzędnicy UE zaangażowani w planowanie tej misji zastrzegają, że wiązałoby się to z użyciem „broni śmiercionośnej”, a to sprawia, że niektóre państwa UE niechętnie podchodzą do bezpośredniego zaangażowania w inicjatywę, która mogłaby stać się częścią konfliktu regionalnego w tym regionie.

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na facebooku! >>