1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Unia rusza po koronaszczepionkę

17 czerwca 2020

Bruksela dołącza do globalnego wyścigu o szczepionkę na koronowirusa. Chce już teraz wyłożyć grubo ponad 2 mld euro na kilka projektów, by przyspieszyć badania. A potem szybko dostać kilkaset milionów dawek dla Unii.

Szczepionka na koronawirus
Walka o szczepionkę trwaZdjęcie: picture-alliance/dpa/M. Stolt

Firmy farmaceutyczne i naukowcy na całym świecie pracują obecnie nad ponad setką szczepionek na koronawirusa, ale tylko kilka z nich weszło już w drugą fazę badań klinicznych (najbardziej zaawansowana jest amerykańska Moderna) obejmujących po kilkuset ludzi. W tym wyścigu nie chodzi wyłącznie o prestiż oraz przyszłe dochody dla firm, ale też – w razie powodzenia jednego z projektów – o jak najszybszy dostęp poszczególnych krajów do jak największej liczby dawek, by zaszczepić swych mieszkańców. Rządowe inwestycje m.in. w USA mają m.in. charakter płatności za przyszłe szczepionki, co daje Amerykanom pierwszeństwo. Teraz tą samą drogą zaczęli iść Europejczycy.

- Nadszedł czas nauki i solidarności. Nic nie jest pewne, ale ufam, że uda nam się zmobilizować zasoby potrzebne dla znalezienia szczepionki, by raz na zawsze pobić tego wirusa – powiedziała dziś szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Zgodnie z przyjętą dziś strategią szczepionkową (kraje Unii wstępnie poparły ją w zeszły piątek), Bruksela będzie mogła wyłożyć „zdecydowaną większość” z 2,7 mld euro z nowego funduszu kryzysowego, by wesprzeć prace nad szczepionkami. W razie powodzenia konkretnego projektu pieniądze od UE będą traktowane jako część zapłaty za szczepionkę (Bruksela celuje w zakup 300-600 mln dawek). A jeśli dany projekt szczepionkowy skończy się klapą, Bruksela – jak tłumaczą urzędnicy UE – będzie musiała pogodzić się ze stratą tak, jak godzą się z nią firmy farmaceutyczne.

Unia chce wyłożyć grubo ponad 2 mld euro na kilka projektów, by przyspieszyć badania.Zdjęcie: picture-alliance/dpa/R. Guenther

Konkurent z Ameryki

Wedle danych Komisji Europejskiej prace nad szczepionkami - od pierwszych badań do wprowadzenia na rynek - trwają przeciętnie 10 lat, a próby kliniczne kończą się powodzeniem w tylko 20-40 proc. przypadków. A skoro teraz chodzi o uzyskanie bezpiecznej szczepionki – jak deklaruje von der Leyen - „w ciągu 12-18 miesięcy albo i szybciej”, Bruksela chciałaby dla zwiększenia szans poprzez zainwestowanie w kilka różnych projektów. W razie sukcesu to poszczególne rządy podpisywałyby umowy kupna, ale podział – na początku zapewne deficytowej – szczepionki dokonywałby się pomiędzy kraje na podstawie procentowego udziału w ludności całej Unii.

Eksperci Komisji Europejskiej, która wspólnie z przedstawicielami chętnych krajów UE (na teraz chętne są wszystkie) będzie kierować działaniami szczepionkowymi Unii, zastrzegają, że zasadniczo chodzi o firmy farmaceutyczne z dużymi możliwościami produkcyjnymi na terenie UE. – Musimy mieć pewność, że w razie znalezienia szczepionki żadne inne państwa nie zablokują dostaw dla Unii. Najbezpieczniejszą gwarancją jest produkcja na terenie Unii – tłumaczy jeden z urzędników UE.

W tym tygodniu rząd Niemiec ogłosił, że zainwestuje 300 mln euro w firmę CureVac z Tybingi, co - oprócz pieniędzy na przyspieszenie prac nad szczepionką – daje też ochronę przed „zagranicznym przejęciem” firmy. – Nie sprzedajmy sreber rodowych – zadeklarował minister gospodarki Peter Altmeier. Administracja Donalda Trumpa już w marcu zabiegała o pierwszeństwo w zakupie przyszłej szczepionki CureVac.

Kraje uczestniczące w „sojuszu szczepionkowym” zapewniają, że jest on otwarty dla pozostałych krajów UniiZdjęcie: picture-alliance/Zoonar

A co z „sojuszem szczepionkowym”

Dość drażliwym tematem dla Brukseli jest teraz stosunek między programem szczepionkowym zaproponowanym dziś przez Komisję Europejską oraz „sojuszem szczepionkowym” Francji, Niemiec, Włoch i Holandii, który już w ostatni weekend zawarł umowę z brytyjsko-szwedzkim koncernem AstraZeneca (na 300-400 mln dawek) pracującym nad szczepionką wspólnie z naukowcami z Oxfordu. – To nierozsądne, bo osłabia zarówno członków tego „sojuszu”, jak i inicjatywę szczepionkową Komisji Europejskiej na rzecz całej Unii - protestowała belgijska minister zdrowia Maggie De Block.

Kraje uczestniczące w „sojuszu szczepionkowym” zapewniają, że jest on otwarty dla pozostałych krajów Unii. – Nie konkurujemy, lecz wszyscy pracujemy na rzecz szczepionki – przekonywała komisarz UE ds. zdrowia Stella Kyriakides. Jednak unijna Bruksela po cichu liczy, że inwestycje UE oraz „sojuszu szczepionkowego” ostatecznie zleją się we wspólną unijną inicjatywę. Niektórzy unijni dyplomaci tłumaczą, że „sojusz” był efektem zniecierpliwienia i braku zaufania, że Komisja Europejska poradzi sobie w światowym wyścigu o szczepionkę dla Unii.

Chcesz skomentować nasze artykuły? Dołącz do nas na Facebooku! >>

Wspólne działania UE wspierające poszukiwania i produkcję szczepionek to element wspólnego pisma przywódców Niemiec, Francji, Polski, Hiszpanii, Belgii i Danii do Ursuli von der Leyen, w którym w zeszłym tygodniu wskazano kierunek reform przygotowujących Unię na przyszłe kryzysy sanitarne. Wśród pomysłów wspieranych przez te sześć krajów jest tworzenie strategicznych zapasów kluczowego sprzętu medycznego, leków, szczepionek, środków ochrony osobistej (np. na trzy miesiące). Ale chodzi też o długoterminowe wspomaganie (np. za pomocą gwarantownuyhc zamówień publicznych) rozwoju medycznych oraz farmaceutycznych mocy produkcyjnych na terenie UE, by w razie epidemii nie narażać Europejczyków na braki ze względu na zerwane globalne łańcuch dostaw. Choć pismo od m.in. Angeli Merkel, Emmanuela Macrona, Mateusza Morawieckiego nie wymienia Chin z nazwy, to postuluje aktywne zapobieganie uzależnianiu się krajów UE od jednego pozaunijnego dostawcy np. środków ochrony medycznej.

Koronawirus a powrót do zdrowia

02:10

This browser does not support the video element.