1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Unijne sankcje wobec Rosji. Ustępstwa byłyby lepszym wyjściem [KOMENTARZ]

Bernd Riegert / tłum. Barbara Cöllen7 marca 2014

Unia Europejska wprowadziła pierwsze sankcje wobec Rosji. Czy nie lepiej byłoby jednak pójść na ustępstwa, by zapobiec jeszcze gorszym konsekwencjom?

Arsenij Jazenjuk mit Van Rompuy 06.03.2014 Brüssel
Arsenij Jaceniuk z Hermanem Van Rompuy'em w BrukseliZdjęcie: Reuters

Już samo spójne stanowisko państw Unii Europejskiej uzgodnione na specjalnym posiedzeniu Rady Europejskiej ws. kryzysu na Ukrainie należy zaliczyć na konto dużych sukcesów Wspólnoty. Kilku przywódców rządów państw Europy środkowo-wschodniej, które sąsiadują z Ukrainą lub były państwami satelickimi ZSRR, nie ukrywało, że chcieliby ostrych działań. Niemcy i Wielka Brytania przyjęły sankcje zgrzytając zębami. Spotkano się pośrodku, uchwalono sankcje, ale bez konkretnego ultimatum. Pozostawiono drzwi otwarte na inicjatywy dyplomatyczne i dobrze, że tak się stało..

Bo ten właściwy szpagat, który UE chce wykonać, to zadanie na przyszłość: Unia chce zachować Ukrainę, Rosję skłonić do wycofania się z Krymu i w żadnym wypadku nie sięgać po ostateczne środki, interwencję wojskową. To może się tylko udać w partnerstwie z USA. Nie jest pewne, czy ta synchronizacja działań powiedzie się, ponieważ amerykański prezydent już wprowadził sankcje, a Europa jeszcze się nad tym zastanawia.

Sankcje jeszcze Rosji nie zabolały

Unia Europejska uruchomiła pierwszy stopień eskalacji. To nie poskutkuje, aby skłonić prezydenta Putina do ustępstw. Putin jeszcze nie jest u kresu swych możliwości. Dał to odczuć przywódcom UE, gdy w czasie szczytu Rady Europejskiej obwieścił, że rosyjski parlament ułatwi aneksję lub przyłączenie zbuntowanym prowincjom. Opcja, którą wybrała UE, spowoduje dość szybko nałożenie odczuwalnych sankcji gospodarczych, aby dotknąć prezydenta Putina w najbardziej czułe miejsce: finanse. Podczas, gdy UE nie chciała jeszcze skonkretyzować sankcji gospodarczych, USA już dały do zrozumienia, dokąd zmierzają. Amerykanie sprawdzają, czy mogą zwiększyć dostawy gazu płynnego do Europy, aby wstrzymać importy z Rosji.

UE ma nadzieję, że Rosja zaakceptuje jakąkolwiek grupę negocjacyjną, która zajęłaby się wypracowaniem rozwiązań dyplomatycznych. To będzie trudne, ponieważ Rosja nie uznaje nowego rządu Ukrainy. To będzie trudne, ponieważ, co jest absurdalne, Rosja wcale nie wysłała wojsk na Krym. Putin jeszcze nie raz wystawi jedność i wiarygodność Zachodu na próbę. Po referendum na Krymie w połowie marca, spełni i prawdopodobnie „życzenie” marionetkowego rządu półwyspu Krymskiego i anektuje go "dla jego własnego bezpieczeństwa". Najpewniej Ukraina już straciła Krym. Teraz chodzi tylko o to, aby zapobiec rozpadowi Ukrainy na proeuropejską Ukrainę wschodnią i prorosyjską Ukrainę zachodnią. Konflikt o Krym pozostanie przez wiele lat nierozwiązany. Takich nierozwiązanych konfliktów jest w już kilka w Europie: Cypr, Kosowo, Abchazja, Osetia. Każdy z tych konfliktów ma swoją specyfikę, a dyplomatom udało się tak dalece obniżyć poziom ich temperatury, że można nimi zarządzać.

Ustępstwa mogłyby być najlepszym wyjściem

Sytuację na Krymie mogłaby zmienić jedynie ingerencja wojskowa państw Zachodu. Ale nikt nie chce ryzykować bezpośredniego konfliktu zbrojnego z mocarstwem atomowym. Putin oczywiście zdaje sobie z tego sprawę i dlatego może ze spokojem obserwować kryzysowy szczyt UE i wygłaszane z powagą oświadczenia.

Sam doświadczyłem jeszcze zimnej wojny. Także blokowanie, które wszystko paraliżuje i przesłania wszystko. Po upadku Muru i Związku Radzieckiego narody Europy miały właściwie nadzieję na bezpowrotny koniec zimnej wojny. Zastanawia mnie bardzo, jak szybko cofnęliśmy się w dawne czasy konfrontacji Wschód-Zachód. Już dawno nie chodzi o Krym, lecz o europejski kryzys, prawdopodobnie najpoważniejszy od dziesięcioleci. Ta nowa konfrontacja może mieć nawet konsekwencje na całym globie, ponieważ Rosja, USA i UE właściwie muszą razem podejmować działania służące ograniczeniu programów nuklearnych Iranu i Syrii.

Czy to rzeczywiście jest możliwe, że 25 lat po upadku Muru tak po prostu powraca problem geopolityczny? Nie, Europejczycy powinni przemóc się, dowartościować ego Władimira Putina, zaprosić go na szczyt i negocjować sprawę Krymu i jego przyszłości na najwyższym szczeblu. Ustępstwa mogłyby być najlepszym wyjściem, aby zapobiec jeszcze gorszym konsekwencjom.

Bernd Riegert, DW Bruksela / tł. Barbara Cöllen

red. odp. Bartosz Dudek