Volkswagen inwestuje w Rosji
5 czerwca 2006Latami koncern Volkswagena zwlekal z budowa zakladów, bo czekano za zmianę przepisów prawnych w Rosji.
”Chcemy odzyskać udział w rynku, jaki miały nasze produkty ileś lat temu, mianowicie 20 procent. To nie będzie łatwe. Celu tego nie da się osiągnąć szybko, ale nie chcemy, by zbyt na tutejszym rynku okazał się niższy, niż w Europie zachodniej…” - to kurs wytyczony przez szefa koncernu VW, Bernda Pischetsriedera.
Budowa zakładu w Kałudze ruszy w połowie roku, a od jesieni 2007 roku z taśmy zjedzie pierwszych 20 000 skód octavii. W 2009 roku podejmie się tu produkcję nadwozi i uruchomi lakiernię, a wówczas bramy zakładów opuszczać będzie rocznie 115 tysięcy samochodów. Czy jednak Volkswagen nie przespał szansy? Francuzi – renault, i Japończycy – toyota, a zwłaszcza Koreańczycy – hyundai, są już na rosyjskim rynku. Szef VW uważa, że nie, bowiem dopiero teraz ramowe warunki prawne zmieniły się do tego stopnia, że umożliwiają powolną organizację produkcji, która osiągnie perspektywicznie ćwierć miliona samochodów rocznie.
Do końca dekady Volkswagen zainwestuje 400 milionów euro. Krytycy zarzucają koncernowi z Wolfsburga, że to wiele pieniędzy, by tworzyć w Rosji miejsca pracy, likwidując w Niemczech. Lecz szef koncernu VW jest innego zdania:
…”W ten sposób zabezpieczamy miejsca pracy w Niemczech, przyczyniając się do tworzenia nowych i nie tracimy na rzecz konkurentów ważnego rynku, lecz przeciwnie, utrzymujemy go".
Wybór lokalizacji przyszłych zakładów VW w Rosji nie był zadaniem łatwym: przeanalizowano siedem regionów i zdecydowano się na Kaługę, bowiem koncern uzyskał tu ułatwienia podatkowe, ulgi celne, subwencje infrastrukturalne i pomoc w nabyciu terenu. W Kałudze do tego łatwiej o fachowców – ale Volkswagen musiał też pójść na ustępstwa: i tak 30 % części do podzespołów musi kupować od rosyjskich producentów, a ich jakość nie rzucała się dotąd w oczy na światowych rynkach. Lecz 70 procent – podkreśla nie bez dumy szef VW – jest made in Germany.