1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Węgry: rząd Orbana na wojnie z gender

22 października 2018

Rząd Węgier wycofał z uniwersytetów studia nad gender. To element ideologicznej ofensywy i reakcyjnej polityki rodzinnej forsowanej przez partię Viktora Orbana.

Protesty studentów przeciwko rządowi Węgier. Budapeszt, styczeń 2018.
Protesty studentów przeciwko rządowi Węgier. Budapeszt, styczeń 2018. Zdjęcie: Imago/EST&OST/M. Fejer

Wicepremier Węgier Zsolt Semjén już w połowie sierpnia sugerował to w jednym z wywiadów: koniec studiów nad płcią kulturową na węgierskich uczelniach. Jak mówił, nikt nie chce zatrudniać "genderologów", dlatego nie trzeba ich kształcić. Samo pojęcie „płci społecznej” to niedorzeczność – dodawał.

Teraz kierunek studiów "płeć społeczno-kulturowa" został faktycznie oficjalnie zniesiony. W połowie października w życie weszło rządowe rozporządzenie podpisane przez premiera Viktora Orbana, usuwające kierunek z rejestru studiów magisterskich. Osoby będące w trakcie studiów, mogą je dokończyć. Potem gender zostanie na uczelniach na Węgrzech praktycznie zakazany.

Dotychczas studia magisterskie nad płcią społeczno-kulturową oferowały na Węgrzech dwie uczelnie: państwowy Uniwersytet Loranda Eötvösa w Budapeszcie oraz prywatny Uniwersytet Środkowoeuropejski, finansowany przez fundację Open-Society, należącą do węgiersko-amerykańskiego miliardera Georga Sorosa. Na obu uczelniach kierunek studiowało po ok. 20 młodych ludzi.

W polu rażenia reakcyjnej polityki rodzinnej

Zabronić całego kierunku studiów, nawet na prywatnych uczelniach? Być może brzmi to absurdalnie, ale na Węgrzech jest to przejaw trwającej od dawna ideologicznej wojny kulturowej i reakcyjnej polityki rodzinnej. Duża część rządzących Węgrami elit jest przekonana, że zachodniej, chrześcijańskiej Europie grozi upadek, bo nie dba się tam już o takie wartości jak rodzina, ojczyzna czy naród. Zdaniem wicepremiera Semjéna na Zachodzie lewica i liberałowie, wolnomularze, islamscy imigranci i osoby o innej orientacji seksualnej dawno pogrzebały wszelką normalność. Węgry się temu sprzeciwają - zaznaczał, obiecując możliwość prowadzenia „węgierskiego życia”. Podążając tym tokiem rozumowania, także studia nad gender uznano za przejaw cywilizacyjnego upadku grożącego Europie, który Węgry starają się u siebie powstrzymać.

Na uniwersytecie Loranda Eötvösa studia nad płcią kulturową wprowadzono zaledwie przed rokiem, ku wielkiemu niezadowoleniu węgierskiego rządu. Sekretarz stanu w ministerstwie odpowiedzialnym za oświatę Bence Rétvári powiedział wówczas, że to czym zajmuje się ten kierunek, stoi w sprzeczności ze „światem wartości” rządu. W odpowiedzi jego ministerstwo uruchomiło na państwowym Uniwersytecie Korwina w Budapeszcie kierunek magisterski "studia rodzinne", jako przeciwwagę dla tych o płci kulturowej.

Premier Węgier Viktor Orban Zdjęcie: picture-alliance/AP Photo/J.-F. Badias

W szerszej perspektywie w całej sprawie chodzi także o demografię i politykę rodzinną. Przewodniczący parlamentu Węgier László Kövér, formalnie drugi człowiek w państwie, a także zaufany współpracownik Viktora Orbana oraz ideolog jego partii Fidesz, już w 2015 roku ogłosił, że Węgry odrzucają „genderowe szaleństwo”. „Chcemy, aby nasze dziewczynki uważały za największe samospełnienie, gdy urodzą dzieci” – mówił na jednym z partyjnych zjazdów. W ubiegłym roku były wiceprzewodniczący Fideszu Szilárd Németh domagał się, aby węgierskie kobiety „obrodziły" kraj, napędzając wzrost ludności. Sam premier Orban chce w najbliższych tygodniach rozpocząć nową narodową kampanię mającą uchronić kraj przed demograficznym upadkiem.

Element wojny kulturowej

Ofensywa przeciwko studiom nad płcią społeczno-kulturową to najbardziej widoczny element wojny kulturowej prowadzonej od miesięcy przez węgierskie koła rządowe. Jest ona wymierzona w pisarzy, artystów i muzyków krytykujących rząd, ale także w umiarkowanych przedstawicieli samego Fideszu jak na przykład były podsekretarz stanu w MSZ Gergely Pröhle. Niedawno usnięto go z pozycji dyrektora budapesztańskiego muzeum literatury im. Petöfiego, bo jedna z gazet oskarżyła go o zapraszanie na koszt podatników literatów oczerniających kraj. Premier Viktor Orban w przemówieniu wygłoszonym pod koniec lipca bronił swojej kulturalno-politycznej ofensywy i zapowiedział, że jesienią nadejdą wielkie zmiany w postaci umysłowo-kulturalnego rozbratu z elitami roku 68'.

To nie pierwsza tego typu inicjatywa. Już w latach 2010/2011, krótko po pierwszym zwycięstwie wyborczym większością 2/3, z państwowych uniwersytetów wyrzucono licznych liberalnych intelektualistów. Punktem kulminacyjnym kampanii wymierzonej w naukowców był tak zwany „proces filozofów” w którym kilkoro znanych przedstawicieli tego fachu oskarżono o defraudację środków na badania naukowe. Rząd musiał jednak potem wycofać się z tych zarzutów.

W międzyczasie na państwowych węgierskich uniwersytetach, a także w placówkach kulturalnych, praktycznie nie ma już naukowców prezentujących poglądy krytyczne wobec rządu. Lewicowy filozof i były działacz opozycji antykomunistycznej G.M. Tamás przekonywał niedawno w komentarzu dla tygodnika hvg, że teraz chodzi już nie tylko o wyparcie ze sfery publicznej lewicowych, ale także umiarkowanie konserwatywnych intelektualistów. Jak pisał, reakcyjne władze Węgier uważają każdego, kto sprzeciwia się ich narodowej propagandzie, za „wynaturzony obcy element”. 

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej