1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Włosi tracą cierpliwość. Kiedy będzie wreszcie nowy rząd?

Malgorzata Matzke6 kwietnia 2013

Od wyborów minęł już miesiąc, a Włochy wciąż jeszcze nie mają nowego rządu. Dla Włochów to nic innego, jak brak poczucia odpowiedzialności polityków.

REFILE - CLARIFYING POSITION Five-Star Movement leader and comedian Beppe Grillo (front R) gestures during a rally in Turin February 16, 2013. REUTERS/Giorgio Perottino (ITALY - Tags: POLITICS ELECTIONS)
Beppe Grillo przekonał ludzi obietnicami, ale to za małoZdjęcie: Reuters

Politykom chodzi tylko o gierki, żeby utrzymać się u władzy, a nie o to, by kraj wyszedł z kryzysu, uważa Antonio Crispi, kelner jednego z barów w Neapolu. Na wyborach głosował na centro-lewicowy sojusz, który w Senacie nie uzyskał większości, i musi szukać partnera koalicyjnego. - Berlusconi jest nie do przyjęcia, ale jeżeli ustąpiłby miejsca jakiejś nowej twarzy w jego partii, kto wie.. - zaznacza Crispi. "Governissimo", wielka koalicja prawicy z lewicą byłaby rozwiązaniem dla wielu Włochów, ale nie dla Pierlugiego Bersaniego, przywódcy lewicowego sojuszu. Bersani próbował wszystkimi środkami pozyskać jako koalicjantów deputowanych z szeregów Ruchu Pięciu Gwiazdek komika Beppe Grillo, ale bezskutecznie.

Kryzys gospodarczy potęguje kryzys polityczny

- Grillo powinien się wreszcie opamiętać i przestać się tak opierać - uważa Cristina Zunecchi, która na niego głosowała. Zadziwia ją i oburza, że jest tak nieugięty obstając przy obietnicy danej przed wyborami, że nie wejdzie w koalicję z żadną inną partią. - Ekonomicznie powodzi się nam coraz gorzej, a politycy myślą tylko o swoich gierkach. To mnie maksymalnie wkurza. Mój najstarszy syn skończył studia z wyróżnieniem, i od dwóch lat nie może znaleźć pracy. Średni skończył naukę zawodu i też nie ma dla niego zatrudnienia; najmłodszy jeszcze się uczy. Mój mąż ma pracę, ale zarobki są za niskie w stosunku do tego, ile wszystko kosztuje - narzeka Christina, i wzruszając ramionami płaci za kawę.

Pierluigi Bersani nie zdołał znaleźć koalicjantaZdjęcie: ANDREAS SOLARO/AFP/Getty Images

Wyjściem nowe wybory?

Nie tylko w Neapolu, ale w całych Włoszech ludzie są coraz bardziej zniecierpliwieni. Też w gospodarczym centrum Włoch, Mediolanie dyskutuje się nad tym, jak przezwyciężyć polityczny pat. Właścicielka księgarni Giulietta Poma uważa, że najlepszym wyjściem byłyby nowe wybory. - Grillo otrzymałby jeszcze więcej głosów i zdobyta większość pozwoliłaby mu rządzić. Mógłby zrealizować wszystkie obiecywane reformy - uważa. Sam Beppe Grillo nie mówi natomiast o reformach tylko o rewolucji. Chce radykalnie zmienić kraj, i to sam, bez żadnych partnerów koalicyjnych. - Nie jest to zbyt demokratyczna postawa - uważa 37-letni docent uniwersytecki Michele Ferrari. Wątpi w to, czy Ruch pięciu Gwiazdek dostałby w ponownych wyborach faktycznie więcej głosów. W rzeczywistości w Ruchu, który piętnował przed wyborami tradycyjne partie, nastąpił rozłam na dwa skrzydła. Jedni są za tym, by wejść w koalicję, inni są kategorycznie przeciwni.

Rola prezydenta

Starania prezydenta Włoch Giorgio Napolitano o zakończenie kryzysu politycznego, Włosi obserwują z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony dobrze jest, że zwołał on radę ekspertów-deputowanych ze wszystkich partii, aby omówić najniezbędniejsze reformy, jak np zmiana prawa wyborczego. Z drugiej strony krytycznie podchodzi się do nazwisk z tego wybranego grona. Nie ma wśród nich ani jednej kobiety, i widzi się tylko same stare twarze, znane na scenie politycznej już od 30 lat. I oni mają tchnąć nowy oddech we włoską politykę. - To się w życiu nie uda - wzdycha mediolanka Erica Pazzetto.

Giorgio Napolitano zwołał "radę mędrców"Zdjęcie: Reuters

Burmistrz Florencji domaga się konsekwencji

W kryzysie sympatią cieszy się natomiast Matteo Renzi, burmistrz Florencji i kontrahent Bersaniego w jego własnej partii. Domaga się on wyciągnięcia konsekwencji po nieudanych próbach Bersaniego utworzenia koalicji z Ruchem Pięciu Gwiazdek, i oferuje się jako czołowy kandydat Partii Demokratycznej na wypadek nowych wyborów. - Ponad 90 procent społeczeństwa ma uczucie, że niepotrzebnie tracimy czas - mówi Renzi. Wedle sondaży głos oddałoby na niego 36 proc. To zbyt mało dla utworzenia samodzielnego rządu. Kto byłby więc jego faworyzowanym koalicjantem? Podejrzenie, że byłby gotów na mariaż z Berlusconim, Renzi stanowczo odrzuca. - Ja jestem z nowego świata, Berlusconi ze starego - zaznacza. Stawia kawę na ławę, lecz ludzie mu tak do końca nie wierzą. Większość już dawno utraciła zaufanie do polityków.

Matteo Renzi miałby ochotę na więcejZdjęcie: picture-alliance/dpa

Kirstin Hausen / Małgorzata Matzke

red.odp.:Alexandra Jarecka