1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Włoski pacjent

13 lipca 2011

Kolejnym "dzieckiem szczególnej troski" w eurogrupie stały się Włochy. Premier Berlusconi próbuje manifestować optymizm i obiecuje kurs oszczędności, ale dla rynków finansowych to za mało.

Włoska gospodarka chyli się szybciej niż wieża w PizieZdjęcie: XtravaganT/Fotolia

Balast zadłużenia Włoch jest tak gigantyczny, że nie da się nad nim rozciągnąć żadnego parasola ratunkowego. 1,8 biliona euro długów to co prawda tyle samo, co zadłużenie RFN, ale nieporównywalna jest siła gospodarcza obu państw. W relacji do PKB roczne zadłużenie włoskiego budżetu wynosi 120 proc. Na więcej pozwolili sobie tylko Grecy.

Optymizm mimo faktów

Silvio Berlusconiemu przybywa problemówZdjęcie: dapd

Mimo tych niepokojących liczb premier Silvio Berlusconi nie traci optymizmu i zapewnia, że tylko jego rząd dba o niezbędną stabilizację kraju, "Możemy zagwarantować rynkom stabilność i dyscyplinę, które z powodzeniem w okresie ubiegłych trzech lat pozwoliły nam bronić naszych obligacji" - powiedział Berlusconi. "Na wszelki sposób będziemy bronić się przed tym, żeby nie skończyć jak inne europejskie państwa, które teraz wyciskają ostatnią kroplę krwi, żeby wyjść z opresji”.- powiedział.

Cel: 2014 bez nowych długów

Piękna moda to za mało dla wzrostu gospodarczegoZdjęcie: AP

Włoski rząd uchwalił właśnie szeroko zakrojony program cięć oszczędnościowych, aby w roku 2014 nie trzeba było zaciągać nowych długów. Bolesne cięcia w wielu dziedzinach mają zadziałać uspokajająco na poirytowanych wierzycieli i europejskich partnerów. Lecz prezes włoskiego banku Unicredit Bank Federico Ghizzoni uważa, że to za mało. Jak stwierdził w wywiadzie dla rzymskiego korespondenta ARD: "Samo oszczędzanie nie wystarczy. Za pakietem cięć muszą pójść reformy, których nie wolno odkładać: reforma rynku pracy, administracji publicznej, systemu emerytalnego, która już się zaczęła. Trzeba także znieść przeszkody utrudniające konkurencję i kontynuować prywatyzację."
Głównym problemem Włoch nie jest bowiem samo zadłużenie, lecz stagnacja w gospodarce. Włochy mają niski wzrost gospodarczy i słabe prognozy.

Ponad dopuszczalny poziom

W minionych dziesięcioleciach uzbierał się w ten sposób garb zadłużenia wynoszący 119 proc. PKB, a kryteria paktu stabilizacji i rozwoju z Maastricht dopuszczają zadłużenie na poziomie 60 proc. Przez dwa ostatnie lata rosło także zbytnio nowe zadłużenie. Kryteria UE dopuszczają 3 proc - Włochy miały w roku 2010 nowe zadłużenie w wysokości 4,6 proc, biorąc 71 mld nowych kredytów. Na bieżący rok prognostycy przewidują deficyt rzędu 4 proc., na rok przyszły - 3,8 proc. Włochy są dłużnikiem niemieckich banków na sumę 116, 1 mld euro.

Szef zarządu Fiata Sergio Marchionne widzi perspektywy raczej w USAZdjęcie: AP

Potrzebny wzrost i innowacje

Tam, gdzie nie ma wzrostu, nie zmieni się zadłużenie. Czyli potrzebny jest wzrost" - stwierdziła niemiecka analityczka pracująca dla jednego z włoskich banków. Nie chce, by ujawniono jej nazwisko, bo jej analiza jest bolesna i bezpardonowa. "Wielką bolączką Włoch jest brak inwestycji służących potrzebom badań naukowych i innowacji, które zostały kompletnie zaniedbane" - zaznacza. Włochy nie wypuszczają żadnych innowacyjnych produktów, mają tylko banalne wyroby. Kiedyś kraj ten mógł się pochwalić nowoczesnymi technologiami np. w sektorze zbrojeń i przemyśle samochodowym. Teraz nie ma o tym w ogóle mowy."

Ucieczka za granicę

Włosi mają dosyć obecnego rząduZdjęcie: Picture-Alliance/dpa

Wiele włoskiej produkcji firmy przeniosły za granicę. Produkcję branży tekstylnej przejęły chińskie firmy zatrudniające robotników wędrownych. Także szef włoskiego koncernu Fiata przyszłość firmy widzi raczej na rynku amerykańskim niż włoskim. Kto może, wynosi się z Włoch, i to niezależnie od tego, czy są to firmy wielkie czy małe.

Bezrobocie wśród młodych ludzi wynosi 30 proc., nic więc dziwnego, że uciekają z kraju. Walizki pakują także obcokrajowcy pracujący we Włoszech. Na horyzoncie nie rysuje się żaden wzrost, a aktualna polityka też nie obiecuje poprawy sytuacji - wyjaśnia niemiecka analityczka.

Berlusconi nie pojmuje powagi sytuacji

Prognozy dla Włoch są dość mroczne: jeżeli z kraju odpływać będą młodzi, wykształceni ludzie, jak wyglądać ma jego przyszłość? Jeżeli zjedzone zostaną wszystkie oszczędności, z czego ludzie będą żyć? Rząd Berlusconiego jakby nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji. Gdy pewna młoda kobieta zapoznała na demonstracji jednego z ministrów ze swą beznadziejną sytuacją życiową, ten żachnął się tylko i stwierdził, że "To są właśnie ci nieudolni Włosi".

tagesschau / Małgorzata Matzke

red.odp. Iwona D. Metzner

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej