Wystylizowany wizerunek polityków
14 kwietnia 2013Dobry władca to ten, którego wizerunek jest powszechnie znany. Stąd niezliczona ilość pomników, rzeźb i portretów cesarzy, królów i książąt, z których wiele zachowało się do naszych czasów. Dzisiejsi politycy dbają o obecność w mediach, nie zaniedbując przy tym zdjęć na plakatach wyborczych.
Potęga obrazu
Przyjrzyjmy się uważniej temu plakatowi wyborczemu CDU z 1994 roku. Widzimy na nim Helmuta Kohla w tłumie wyborców. Na zdjęciu nie ma żadnych ochroniarzy. Brakuje na nim także informacji, kogo ono przedstawia i jaką partię reprezentuje. Widocznie jest to oczywiste dla każdego.
"To nietypowy plakat wyborczy" - mówi dr Elisabeth von Hagenow z Instytutu Ikonografii Politycznej w Hamburgu. "Kohl przedstawiony jest na nim jako powszechnie znany i lubiany przywódca, który nie musi dbać o ochronę, bo wie, że nic mu nie grozi". W podobny sposób przedstawiano dyktatorów dla podkreślenia ich prawdziwej, bądź tylko pożądanej przez klikę rządzącą popularności.
Ten plakat jest jednym z 300.000 wizerunków władców i polityków zgromadzonych w archiwum Instytutu Ikonografii Politycznej w Hamburgu, w którym pracuje dr von Hagenow. Instytut ten działa od roku 1991 i zajmuje się analizą metod, przy pomocy których politycy starają się zwiększyć zakres swej władzy przy użyciu różnych środków przekazu wizualnego: portretów, zdjęć, plakatów a nawet pocztówek.
Zadaniem ikonografii jest opis i interpretacja najrozmaitszych elementów treściowych i symbolicznych w dziełach sztuki. Ikonografia polityczna skupia uwagę na treściach politycznych, ukrytych w różny sposób w wystylizowanych wizerunkach polityków.
Niektóre z nich są od razu czytelne dla każdego. Na przykład na tej pocztówce z roku 1933, na której widzimy uśmiechniętego Adolfa Hitlera dostrzegamy nie przyszłego, krwawego dyktatora i ludobójcę tylko sympatycznego, młodego człowieka z ambicjami politycznymi, którego nie trzeba się obawiać.
Inny tyran XX wieku, Stalin, też lubił się portretować w otoczeniu pionierów, kołchoźników, ludzi pracy i artystów, dla dobra i szczęścia których pracował przecież bez ustanku. Kto śmiałby w to wątpić, ten szybko znikał bez śladu.
Willa Warburga
Siedzibą hamburskiego Instytutu jest duża willa, należąca wcześniej do rodziny bogatego, żydowskiego kupca Warburga. Jego syn Abraham Moritz Warburg (1866-1929) był znanym teoretykiem sztuki oraz kulturoznawcą, który opracował oryginalną metodę analizy ikonograficznej i założył Bibliotekę Historii Kultury Warburga. Zmarł śmiercią samobójczą w roku 1929. Jego uczeń, Fritz Saxl, przeniósł w 1933 roku Bibliotekę do Londynu, gdzie przekształcono ją w Instytut Warburga. Instytut Ikonografii Politycznej w willi Warburga w Hamburgu nawiązuje do metod i dorobku Aby Warburga.
Do powołania Instytutu doszło z inicjatywy historyka sztuki Martina Warnkego, który w 1990 roku przenaczył premię pieniężną, związaną z przyznaną mu nagrodą Leibniza na założenie placówki badawczej, zajmującej się kontynuacją myśli Aby Warburga. Warnke został jej pierwszym prezesem.
Postawione przez niego wtedy pytania nic nie straciły na aktualności: "W jaki sposób różne systemy polityczne dbają o to, aby były pozytywnie odbierane przez wszystkich, na którym im zależy?", "W jaki sposób politycy wykorzystują mass media do zdobycia i utrzymania władzy?", "Do jakich metod się uciekają, aby wpływać na otoczenie?"
Okazuje się, że pod tym względem niewiele się zmieniło od starożytności. Każdy władca i polityk stara się wypaść lepiej i okazalej, niż sięga jego faktyczny zakres władzy i postura. "Po to budowano zamki na wzgórzu, żeby okazać poddanym, że panuje się nad okolicą" - wyjaśnia dr Elisabeth von Hagenow. Dziś tę samą rolę pełnią zarówno Biały Dom w Waszyngtonie jak i Urząd Kanclerski w Berlinie. Mają budzić podziw i respekt.
Nowa siła - telewizja
W Instytucie Ikonografii Politycznej w Hamburgu wiele uwagi poświęca się roli telewizji w polityce. Na przykład znane chyba każdemu ujęcie z przekazu telewizyjnego podczas operacji "Geronimo", która miała doprowadzić do ujęcia Osamy bin Ladena przez amerykańskich komandosów z Navy Seals, ukazuje skupionego prezydenta Obamę w "situation room" w Białym Domu w otoczeniu najbliższych współpracowników. Są wśród nich wiceprezydent Joe Biden i sekretrarz stanu Hillary Clinton.
Prof. Warnke wyjaśnia, że to ujęcie służy przekazaniu ważnej treści politycznej: "Mam u swego boku najlepszych doradców; ich rady są słuszne, razem służymy jak najlepiej wyborcom i narodowi".
Pracownicy Instytutu korzystają z najnowszej technologii komputerowej aby przy pomocy informatyków z Uniwersytetu Technicznego stworzyć możliwie pełny katalog treści wizualnych i tekstowych, zawartych i często także ukrytych w 300.000 obrazach polityków przechowywanych w archiwum. W ten sposób łatwiej jest interpretować takie obrazy, jak to wielkie, ścienne malowidło z Centrum Sztuki Saddama Husajna w Bagdadzie.
Prof. Warnke zwraca uwagę na stale rosnącą rolę telewizji w manipulowaniu opinią publiczną. O ile dawniej władcy starali się ukazać w sposób kojarzący się ich poddanym możliwie jak najpełniej z bogami bądź bohaterami różnych sag i podań, dziś dbają usilnie o to, aby jak najczęściej byli oglądani w telewizji. Prowadzi to z jednej strony do spłycenia przekazu telewizyjnego i zacierania się w nim różnicy między informacją, komentarzem i rozrywką, z drugiej zaś na wyolbrzymianiu jej wpływu na bieg spraw i zakłócenia postrzegania rzeczywistości przez widzów. W skrajnym przypadku mamy do czynienia z sytuację, w której "to, czego nie ma w telewizji, po prostu nie istnieje".
Michael Marek / Andrzej Pawlak