W Niemczech potrzebni są specjaliści z zagranicy
28 czerwca 2007Im bardziej w Niemczech koniunktura gospodarcza idzie w górę, tym głośniej słychać narzekania na brak fachowców. To brzmi jak paradoks w kraju, gdzie 3 miliony 800 tysięcy obywateli szuka pracy, jednak coraz rzadziej pokrywa się to z konkretnym zapotrzebowaniem pracodawców. Dlatego, Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju OECD uważa, że Niemcy powinny zatrudniać więcej osób z zagranicy.
W Niemczech szczególnie brakuje naukowców, inżynierów oraz informatyków. Lecz nie tylko. Coraz większe luki kadrowe zauważane są również wśród opiekunów ludzi starszych, a ten sektor gospodarki rozwija się coraz szybciej. Zdaniem specjalistów, należy zadbać o odpowiednie wykształcenie w tym zakresie pracowników krajowych, jednak równie dobrym środkiem zaradczym byłby dopływ wykwalifikowanych pracowników z zagranicy.
Niemcy w zasadzie nie mają wyboru – uważa Heino von Meyer z berlińskiego Centrum Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju.
- „Jeśli nic się z tym nie zrobi i nie będzie dopływu siły fachowej z zagranicy, Niemcy do roku 2010 zanotują 6-procentową lukę w zatrudnieniu” – uważa Heino von Meyer.
W Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, właściwie tylko Japonia, Czechy, Włochy oraz Węgry mogą się obawiać dużego spadku ludzi zdolnych do wykonywania pracy. Blisko połowa członków OECD spodziewa się poważnego ustabilizowania sytuacji do roku 2020, czyli w praktyce wzrostu liczby osób mogących pracować. Dlatego - według specjalistów z OECD - w Niemczech kwestia dopływu siły roboczej z zewnątrz jest szczególnie pilna.
Podobnego zdania jest Dieter Hundt, prezydent Federalnego Zrzeszenia Niemieckich Organizacji Pracodawców, największej w Niemczech federacji organizacji pracodawców.
- „Konkurencyjność niemieckiej gospodarki na rynkach światowych uda sił utrzymać tylko wtedy, gdy się otworzymy i gdy zacznie do nas przyjeżdżać coraz więcej zagranicznych fachowców i inżynierów. W przeciwnym razie, nasza pozycja w światowej gospodarce będzie nie do utrzymania” – uważa prezydent BDA.
Zdaniem Dietera Hundta, obecna sytuacja jest również wynikiem niemieckiej polityki, gdzie oba ugrupowania, czyli Unia oraz SPD, skutecznie blokują dostęp do rynku zatrudnienia pracownikom z zagranicy. Prezydent Federalnego Zrzeszenia Niemieckich Organizacji Pracodawców uważa, że przykładem tego jest podjęta ostatnio nowelizacja ustawy imigracyjnej, która w bardzo niewielkim i ograniczonym stopniu ułatwia zagranicznym fachowcom o wysokich kwalifikacjach podjęcie pracy w Niemczech.
Główni obrońcy nowelizacji, minister spraw wewnętrznych Wolfgang Schaeuble z CDU oraz minister pracy Franz Muentefring z SPD, jednak argumentują, że powodem takich ograniczonych posunięć jest duża liczba krajowych bezrobotnych w Niemczech. Koalicja rządząca obawia się dużego niezadowolenia społecznego i rosnących obaw o zajmowanie miejsc pracy przez cudzoziemców.
Prezydent Federalnego Zrzeszenia Niemieckich Organizacji Pracodawców uważa jednak, że politycy powinni wyraźniej widzieć potrzeby rynku.
- „Niemiecka gospodarka jest tym zainteresowana i polityka powinna ją wspierać w wykorzystywaniu wszelkich możliwości. Począwszy od większego zatrudniana kobiet. Inwestujemy w kształcenie kadr pracowniczych oraz podwyższanie ich kwalifikacji około 27 miliardów euro rocznie. Jednak musimy skorzystać też z dodatkowej możliwości wzmocnienia dzięki pracownikom zagranicznym. Potrzeba tu więc działań wielotorowych” – wyjaśnia Dieter Hundt.
Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju zaleciła Niemcom również podwyższanie kwalifikacji imigrantów już mieszkających w Niemczech. Z badań bowiem wynika, że wysoko wykwalifikowanych bezrobotnych jest wśród przybyszów w Niemczech więcej niż w większości innych krajów OECD.