Wybory w Estonii. Sukces nacjonalistów
4 marca 2019Będąca dotąd w opozycji liberalna Estońska Partia Reform (ER) uzyskała w niedzielnych (3.03.2019) wyborach parlamentarnych najwięcej, bo 28,8 proc. głosów stając się najsilniejszym ugrupowaniem w kraju. Jej szefowa Kaja Kallas ma tym samym najlepsze szanse, by być pierwszą kobietą stojącą na czele estońskiego rządu.
Na rządzącą obecnie w koalicji z socjaldemokratami (SDE) i konserwatywno-liberalną Pro Patria, socjalliberalną Estońską Partię Centrum (EKK) premiera Jüri Ratasa głosowało 23,1 proc. wyborców.
Za rzeczywistego zwycięzcę wyborów uważa się jednak skrajnie prawicową Konserwatywną Partię Ludową Estonii (EKRE), która otrzymała 17,8 proc. głosów, ponad dwukrotnie więcej niż w poprzednich wyborach w 2015 roku i będzie trzecią co do wielkości partią w jednoizbowym parlamencie Estonii – Zgromadzeniu Państwowym (Riigikogu).
Sukces nacjonalistycznej EKRE potwierdza tendencję obserwowaną w Europie i na świecie. Mimo to uważa się za mało prawdopodobne, by populiści EKRE mieli zasiąść w przyszłym koalicyjnym rządzie Estonii.
Na czele tej partii stoi Mart Helme i jego syn Martin. Mimo, że tradycyjne partie Estonii odrzucają możliwość utworzenia z ich partią koalicji rządowej, Martin Helme podkreśla, że nie zamierza zrezygnować z zamiaru wejścia w skład rządu.
Wyższe emerytury, rodzina, miejsca pracy
Kampanię wyborczą zdominowały tematy gospodarcze i społeczne. Partia Centrum premiera Ratasa, popierana przez rosyjskojęzycznych obywateli Estonii, zabiegała o głosy wyborców obietnicą zwiększenia emerytur i rent, i większego wspierania rodzin. Partia Reform Kaji Kallas z kolei koncentrowała się na zapowiedzi tworzenia nowych miejsc pracy i poprawienia warunków dla przedsiębiorstw.
Obydwie partie już podczas walki wyborczej wykluczyły współpracę z antyimigrancką i eurosceptyczną Konserwatywną Partią Ludową Estonii. Jej retoryka trafia przede wszystkim do wiejskiej ludności, która mimo pozytywnego rozwoju gospodarczego kraju, czuje się przegrana i zepchnięta na margines. Wielu wyborców przekonało też krytykowanie przez EKRE polityki migracyjnej UE – chociaż w Estonii uchodźców właściwie nie ma.
Koalicja z nacjonalistami nie wchodzi w grę
Szefowa zwycięskiej Estońskiej Partii Reform Kaja Kallas także po wyborach podkreśliła, że jej partia nie jest gotowa do współpracy z nacjonalistami z EKRE. Poza tym jest otwarta na różne możliwości.
– Bierzemy pod uwagę wszystkie opcje utworzenia koalicji i musimy je rozważyć. Rozmowy dopiero się zaczynają – powiedziała w estońskiej telewizji po ogłoszeniu wyników wyborów. Wskazała przy tym na różnice zdań dzielące jej partię i partię premiera Ratasa, głównie dotyczące systemu podatkowego, oświaty i kwestii obywatelstwa, w tym podwójnego.
Premier zapowiedział natomiast, że będzie robił wszystko, by jego partia była członkiem także przyszłego rządu, również w roli junior partnera.
Frekwencja wyborcza wyniosła 63,1 procent. Wyjątkowa była w tych wyborach możliwość oddania głosu przez Internet, co Estonia wprowadziła jako pierwszy kraj w Europie. Na tzw. e-voting zdecydowała się rekordowa liczba, bo jedna czwarta wyborców.
(dpa, tagesschau.de / stas)