1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Walka z piractwem. Skuteczniejsza, ale droższa

Andrzej Pawlak17 maja 2013

Liczba statków, uprowadzonych przez piratów, stale spada. Rosną jednak koszty ponoszone przez armatorów na walkę z nimi.

Zdjęcie: AP Photo/Farah Abdi Warsameh

Pod koniec kwietnia (2013) u wybrzeży Nigerii piraci uprowadzili pięcioosobowę załogę niemieckiego kontenerowca - w tym Polaków.

Ten nowy napad świadczy o stopniowym przesuwaniu się strefy zagrożenia piractwem z Rogu Afryki i Cieśniny Malakka w Azji Południowo-Wschodniej w stronę wybrzeża Afryki Zachodniej. W tym regionie w ubiegłym roku zanotowano 58 napadów piratów, niewiele mniej niż u wybrzeży Somalii, gdzie było ich 75.

– Uprowadzanie członków załogi w celu uzyskania okupu za ich uwolnienie od armatora zaatakowanego statku jest przejawem zmiany taktyki piratów – mówi Ralf Nagel, przewodniczący Związku Niemieckich Armatorów (VDR). Łatwiej jest bowiem wymusić okup niż sprzedać ładunek uprowadzonej jednostki.

Mapa przedstawiająca stopień zagrożenia napadami na świecie. Na niebiesko akweny, na których operują piraci

Opinię tę potwierdza Dieter Berg, specjalista od marynarki handlowej w wielkim towarzystwie reasekuracyjnym Munich Re: – W niektórych przypadkach okup za marynarzy porwanych przez somalijskich piratów sięgał pięciu milionów dolarów – informuje. Dla porównania: zysk ze sprzedaży ropy z tankowca uprowadzonego w Rogu Afryki nie przekracza na ogół miliona dolarów.

Paradoksalnie taka jest cena sukcesu, płacona przez armatorów za wprowadzanie coraz bardziej skutecznych metod zapobiegania porywaniu statków. Napadów jest mniej, ale jeśli już do nich dochodzi, koszty idą ostro w górę.

Na wzrost kosztów składa się kilka czynników. Najprostszą metodą walki z piratami jest zmiana trasy statku na dłuższą, omijającą wody, na których grasują piraci, zwiększanie jego szybkości lub pływanie w konwoju. Wszystko to zwiększa jednak zużycie paliwa, a więc także koszty.

Równie drogie jest wyposażanie statków handlowych w specjalne, opancerzone pomieszczenia zwane "cytadelą" lub "bezpiecznym pokojem", w których załoga może schronić się w razie napadu i czekać na pomoc jednostek marynarki wojennej wezwanych przez urządzenia alarmowe.

Ale na tym nie koniec. Owijanie relingów i trapów drutem kolczastym, doprowadzanie do nich prądu, instalowanie na pokładzie armatek wodnych lub pokrywanie go śliską substancją – to też kosztuje. Podobnie jak angażowanie przez armatorów uzbrojonych ochroniarzy.

Żołnierze niemieckiej marynarki wojennej uczestniczący w akcji "Atalanta"Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Jak walczyć z piratami?

Najbardziej efektywną metodą walki z piratami okazali się właśnie uzbrojeni ochroniarze, nie wahający się strzelać w razie potrzeby.

Cały szkopuł jednak w tym, że broń na pokładzie zamienia statek handlowy w okręt wojenny, co rodzi określone konsekwencje prawne. Taki statek nie może, na przykład, zawijać do każdego portu. A jeśli jest nim port przeznaczenia? Co wtedy? Rezygnować z ochroniarzy i ryzykować atak piratów?

Pozbawienie statku ochrony oznacza także wzrost stawek ubezpieczeniowych, bowiem towarzystwa asekuracyjne przekonały się już, że statki z ochroniarzami na pokładzie na ogół bezpiecznie zawijają z ładunkiem do portu. – Jednorazowe, dodatkowe ubezpieczenie statku, kosztuje średnio 50 tys. dolarów – mówi szef VDR Ralf Nagel. – Tyle samo wynosi stawka za wynajęcie ochroniarzy – dodaje.

Jednak wynajęcie ochroniarzy stawia szczególnie niemieckich armatorów przed problemami natury prawnej. Obowiązujące bowiem do tej pory przepisy nie uwzględniają obecności uzbrojonych konwojentów na pokładzie.

Na szczęście zarówno armatorzy jak i towarzystwa ubezpieczeniowe są zainteresowane szybkim rozwiązaniem tej kwestii. Armatorzy z przyczyn oczywistych dla każdego, a ubezpieczalnie dlatego, że muszą płacić wyższe odszkodowania za uprowadzony statek, utracony ładunek i okup zapłacony na uwolnienie załogi z rąk piratów.

Prywatna organizacja amerykańska "Oceans beyond Piracy" ("Oceany bez piratów") ocenia, że w roku ubiegłym koszty spowodowane przez piratów tylko w Rogu Afryki wyniosły około 6 mld dolarów. Jedną trzecią tej sumy pochłonęły koszty wynajęcia uzbrojonych konwojentów, drugą jedną trzecią koszty zwiększonego zużycia paliwa podczas pływania z wyższą prędkością lub po dłuższych trasach, a około 10 procent dodatkowe ubezpieczenia.

Ważnym elementem walki z piractwem jest wojskowa, antypiracka operacja Unii Europejskiej pod kryptonimem "Atalanta", rozpoczęta w grudniu 2008 roku u wybrzeży Somalii. Uczestniczą w niej także okręty wojenne niemieckiej Bundesmarine. W tej chwili w operacji bierze udział ok. 300 żołnierzy niemieckich. Ich mandat został niedawno przedłużony przez Bundestag do 31 maja 2014 roku.

Insa Wrede / Andrzej Pawlak

red. odp. Bartosz Dudek