1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Walka z pracą na czarno

5 marca 2004

W Niemczech pracuje nielegalnie kilkaset tysięcy Polaków. Ale i sami Niemcy chętnie dorabiają sobie “na czarno”. Niemiecki rząd obawia się nasilenia tego zjawiska po 1 maja. Planuje radykalne zaostrzenie przepisów.

"Praca na czarno" stała się w Niemczech zjawiskiem masowym. Każdego dnia fiskusowi umyka w ten sposób ponad 200 milionów euro.
"Praca na czarno" stała się w Niemczech zjawiskiem masowym. Każdego dnia fiskusowi umyka w ten sposób ponad 200 milionów euro.Zdjęcie: Bilderbox

Zdaniem ekspertów rządowych praca "na czarno" najbardziej rozpowszechniona jest w branży budowlanej oraz w sektorze usług.

"Nasze kontrole pokazały, że co czwarty pracownik na budowie nie jest zarejestrowany. W gastronomii i hotelarstwie nielegalne zatrudnienie jest jeszcze bardziej rozpowszechnione. Rocznie oznacza to straty z nieopodatkowanego zatrudnienia rzędu 100 miliardów euro" – grzmiał w czasie parlamentarnej debaty na ten temat minister finansów RFN Hans Eichel.

Według rządu nielegalne zatrudnienie osiągnęło w Niemczech tak wysoki poziom, że obroty z niego stanowią w międzyczasie 17 procent produktu krajowego brutto. Oznacza to miliard euro dziennie obrotów z pracy na czarno.

Nowy projekt walki z nielegalnym zatrudnieniem przewiduje wzmożone kontrole i wyższe kary. Zwłaszcza w budownictwie i gastronomii, gdzie eksperci mówią o zorganizowanej przestępczości.

Jednym ze sposobów ograniczenia możliwości nielegalnego zatrudniania jest planowany obowiązek wystawiania rachunków na wszystkie usługi udzielane przez firmy budowlane. Dotychczas takie firmy nie były zobowiązane do wystawiania rachunków na usługi w prywatnych domach. W konsekwencji wiele zleceń nie było nigdzie opodatkowywanych. Teraz rząd chce zmusić do przechowywania rachunków zleceniodawcę przez okres dwóch lat oraz wykonawcę przez okres 10 lat. Zdaniem rządu ograniczy to możliwości manipulacji, zdaniem opozycji oznacza to jedynie niepotrzebną biurokrację. Posłanka Elke Wuefling, z frakcji CDU/ CSU w Bundestagu, stwierdziła, że

Zbieranie rachunków to socjalistyczna metoda kontroli obywatela. Dlatego pod takimi metodami na pewno się nie podpiszemy”.

Pod wpływem protestów wobec planowych zmian w ustawie o walce z nielegalnym zatrudnieniem rząd zdecydował się na niezaostrzanie restrykcji w sektorze prywatnych usług w gospodarstwach domowych. Wręcz przeciwnie - w przyszłości prywatne zatrudnianie bez zgłoszenia i przez to ucieczka od podatku, mają być traktowane nie jak przestępstwo, lecz jako zwykłe wykroczenie.

Prace w gospodarstwach domowych bez rejestracji mają być w przyszłości dozwolne, o ile nie chodzi o regularne zatrudnianie, lecz jedynie o prace dorywcze. Dotyczy to również tzw. pomocy sąsiedzkiej np. przy remontach domu lub porządkowaniu ogrodu. W przypadku regularnej pracy w wymiarze od trzech godzin tygodniowo w zwyż, czynność taka jednak musi zostać zgłoszona jako tzw. Mini-Job i wymaga odprowadzania ryczałtowych opłat.

Walką z nielegalnym zatrudnieniem już dziś zajmuje się w Niemczech 5 tysięcy osób, wśród nich wielu byłych urzędników celnych. Po rozszerzeniu Unii Europejskiej do urządu kontroli finansowych i nielegalnego zatrudnienia ma zostać oddelegowanych dalsze dwa tysiące celników. Tym samym liczba urzędników śledzących pracę na czarno wzrośnie do siedmiu tysięcy. Obecnie budżet izby kontroli nielegalnego zatrudnienia wynosi 340 milionów euro rocznie.

Na razie kontrole nie przynoszą jednak oczekiwanych efektów. Na 1000 przypadków nielegalnego zatrudnienia wykrywanych jest zaledwie pięć. Zdaniem opozycji nasilenie kontroli nie zmniejszy nielegalnego zatrudniania i jest jedynie próbą odwrócenia uwagi od faktycznego problemu, czyli wysokich podatków i świadczeń socjalnych nakładanych na pracodawcę.

Róża Romaniec, Berlin