1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Westerwelle grozi i stawia warunki

29 grudnia 2009

Celem konferencji afgańskiej pod koniec stycznia w Londynie powinna być cywilna odbudowa kraju: Jeśli będzie inaczej, minister spraw zagranicznych RFN, Giudo Westerwelle, ją zbojkotuje.

Minister spraw zagranicznych RFN, Guido Westerwelle
Minister spraw zagranicznych RFN, Guido WesterwelleZdjęcie: AP

W wywiadzie udzielonym tygodnikowi Stern minister spraw zagranicznych Niemiec, Guido Westerwelle, powiedział, że na stricte wojskową konferencję w sprawie Afganistanu nie pojedzie. Jego zdaniem cywilna odbudowa kraju nie może stać się sprawą drugorzędną.

Kanclerz Angela MerkelZdjęcie: AP

W obliczu pogarszającej się sytuacji w Afganistanie, Amerykanie oczekują od sojuszników zwiększenia liczby wojsk w Hindukuszu. Niemcy miałyby zwiększyć swój kontyngent o 2,5 tys. żołnierzy. „To w ogóle nie wchodzi w grę” - oświadczył Westerwelle w reakcji na żądania Amerykanów.

Celowa strategia?

Westerwelle zabiera głos w sprawie konferencji na niecały miesiąc przed jej rozpoczęciem. Czy jest to celowa strategia, czy chodzi o to, by winą za fiasko spotkania w Londynie obarczyć innych? – zastanawia się komentator Frankfurter Rundschau.

W Afganistanie Niemcy stacjonują od 2002 roku, a w prowincji Kunduz, która uchodziła za względnie spokojną, od października 2003 roku. Tam Bundeswehra mogła koncentrować się na tym, co robi najchętniej: na budowie szpitali, stacji uzdatniania wody, czy studni.

Tymczasem pod okiem żołnierzy Bundeswehry okoliczni chłopi do dzisiaj uprawiają mak, z którego wytwarza się heroinę. Od brudnej roboty były i są wojska innych państw sojuszniczych. Teraz, gdy sytuacja w całym Afganistanie pogorszyła się i jedynym wyjściem opanowania jej zdaje się być zwiększenie stanu liczebnego wojsk, Niemcy najwidoczniej próbują dyskretnie wycofać się z sojuszniczych zobowiązań.

Niemiecki problem

Nalot na uprowadzone przez talibów cysterny na początku września tego roku, w efekcie którego zginęło wielu cywilów, unaocznił Niemcom, że Afganistan to nie misja pokojowa i że dochodzi tam do walk i ostrej wymiany ognia. W związku z tym społeczeństwo niemieckie coraz krytyczniej podchodzi do zwiększenia niemieckiego kontyngentu. Z drugiej strony niemieccy politycy nie starają się przekonać Niemców do słuszności żądań sojuszników z NATO i - jak zauważa stołeczna Die Welt - zdają się pielęgnować obraz pokojowo nastawionych Niemców, kontrastujących ze złymi, prowadzącymi wojnę Amerykanami.

Przewodniczący opozycyjnej SPD, Sigmar GabrielZdjęcie: picture alliance / dpa

Niemiecka opozycja, podobnie jak społeczeństwo, opowiada się za jak najszybszym wycofaniem Bundeswehry z Afganistanu. Przewodniczący socjaldemokratów, Sigmar Gabriel, apeluje do rządu o przedłożenie klarownej strategii niemieckiej misji w Afganistanie. Jednocześnie wezwał szefa MSZ Westerwellego, aby „położył kres stopniowej militaryzacji niemieckiej polityki zagranicznej”.

Zmiana taktyki?

Po długich i żmudnych debatach, Niemcy wysłały swych żołnierzy do Afganistanu w ramach misji ISAF. Teraz wygląda na to, że zaczynają zmieniać taktykę albo próbują wrócić do starej i sprawdzonej, zgodnie z którą Bundeswehra bierze udział w misjach, ale nie na pierwszej linii frontu, lecz gdzieś na bezpiecznych tyłach.

Wypowiedzi Westerwelle w tak ważnej sprawie i przekazanej tak stanowczym tonem, kanclerz Angela Merkel jeszcze nie skomentowała. Prasa niemiecka spekuluje, że najprawdopodobniej jest tego samego zdania, co minister spraw zagranicznych.

dpa, afp Tomasz Kujawiński

red. odp.Iwona Metzner

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej