1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Weterani Stasi na posadach w niemieckich urzędach

9 lipca 2009

W sektorze publicznym w Niemczech pracuje wielka liczba byłych pracowników enerdowskiej bezpieki. Podnosi się zarzut, że w latach 90. kontrole komunistycznych szpicli przeprowadzano z przymrużeniem oka.

Akta enerdowskiej SB ujawniają coraz więcej faktówZdjęcie: AP

17 tysięcy byłych agentów enerdowskiej bezpieki pracuje mimo lustracji w służbach publicznych administracji krajowych w Niemczech. Tę dla znawców tematu mało sensacyjną informację podał «Financial Times Deutschland». Dane te zaskoczyły naukowców, bowiem wynika z nich, że skala problemu jest poważniejsza, niż się wydawało.

Gazeta utrzymuje, że w Meklemburgii – Vorpommern budżetówka zatrudnia 2.247 byłych agentów Stasi, 2.942 pracuje w Brandenburgii, 800 w Turyngii, aż 4.400 w Saksonii – Anhalt, 2.733 w administracji miasta-landu Berlin i 4.101 w Saksonii. «Financial Times Deutschland» powołuje się na badania, jakie gazeta przeprowadziła na własną rękę.

Agent Stasi ochroniarzem kanclerz Merkel

Wrogowi - żadnej szansy. Czy rozkaz ten nadal obowiązuje ubowców ze Stasi, pracujących dziś na wysokich stanowiskach w niemieckich służbach publicznych?Zdjęcie: Bürgerkomitee Leipzig e.V.

Klaus Schroeder, kierownik zespołu badawczego na FU (Wolnym Uniwersytecie) w Berlinie mającego za przedmiot historię państwa SED (NRD) domaga się, by kraje związkowe ujawniły dane w tym zakresie. Schroeder jest przekonany, że w ministerstwach i urzędach Republiki Federalnej Niemiec pracują nawet dziesiątki tysięcy byłych agentów Stasi: «to są liczby, jakich nikt dotąd sobie nie wyobrażał», stwierdził Schroeder, udzielając wywiadu FTD. « Lustracja odbywała się w oparciu o uproszczone standardy i powierzchownie», krytykuje Schroeder. Dla przykładu wielkodusznie potraktowano celników i ochroniarzy. Uważano ich za raczej nieszkodliwych politycznie.

W środę Federalny Urząd Kryminalny potwierdził informację, że nadal pracuje tam około 20. byłych agentów enerdowskiej SB, Stasi. Dwu z owych 23. policjantów zajmuje zgoła stanowiska dowódcze na wyższym szczeblu policji kryminalnej, a jednej z nich wchodzi w skład jednostki ochroniarskiej kanclerz Niemiec, Angeli Merkel.

Kwestia politycznej higieny

Pełnomocnik do spraw archiwów SB w rządzie krajowym w Magdeburgu, Gerhard Ruden, przekonany jest o konieczności ponownej lustracji pracowników służb publicznych. «To kwestia politycznej higieny», stwierdził na łamach «Financial Times Deutschland». Lustracja ta ma sens, bowiem dopiero dzisiaj zakończono przeglądanie większej części akt Stasi. Tymczasem w połowie lat 90. nieznana była zawartość trzech czwartych akt. «Osoby wówczas nie zdekonspirowane mogły stać się tymczasem poważnym zagrożeniem», stwierdził Ruden.

Berlin-Hohenschönhausen, miejsce pamięci ofiar StasiZdjęcie: dpa - Bildfunk

Zastraszające dane o obecności agentów SB w niemieckich urzędach skłania dyrektora Miejsca Pamięci Ofiar Stasi w berlińskiej dzielnicy Hohenschönhausen, Hubertusa Knabego, do stwierdzenia, że lustracja z lat 90. wykazuje wielkie luki. Knabe zwrócił dziś uwagę na łamach gazety «Handelsblatt» na fakt, że z początkiem lat 90. byłych pracowników enerdowskiego Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwa traktowano z przymrużeniem oka.

Knabe stwierdził, że tylko we wschodnioniemieckich urzędach landowych zatrudniono ponad połowę zdekonspirowanych agentów enerdowskiej bezpieki. Okazuje się, że praktycznie nie da się ich już dziś zwolnić z pracy. «Należy zadbać przynajmniej o to, by byli agenci SB nie piastowali stanowisk kierowniczych i pozbawić ich wpływu na decyzje kadrowe», mówi Knabe.

(jk/bs/dpa/ap)