Więźniowie z gett wreszcie mogą liczyć na niemieckie emerytury
24 marca 2014Kto pracował w getcie otrzymywał parę groszy i racje żywnościowe - niewiele, ale było to lepsze niż nic. Poza tym, zgodnie z niemieckim porządkiem, nabywał prawa do świadczeń emerytalnych, tzw. emeryturę z getta.
„Cechy normalnego stosunku pracy”
.Berlińska adwokatka Simona Reppenhagen reprezentuje prawie 3 tysiące osób, które pracowały w gettach. - Dopiero w latach dziewięćdziesiątych XX wieku stwierdzono, że pracujący w gettach faktycznie podlegali obowiązkowi ubezpieczenia społecznego i, że faktycznie odprowadzano za nich składki na ubezpieczenie.
Państwo niemieckie przez długi czas problematycznie podchodziło do kwestii emerytur dla tej grupy poszkodowanych. Wreszcie czerwono-zielona koalicja (SPD/Zieloni), pod kierownictwem Gerharda Schroedera, uchwaliła w 2002 roku ustawę (Ghettorentengesetz), przyznającą byłym mieszkańcom gett prawo do emerytury za świadczoną w nich pracę. Wypłaty emerytur miały nastąpić wstecznie od 1997 roku.
Rząd niemiecki zareagował w ten sposób na dotyczący getta łódzkiego werdykt Federalnego Sądu Socjalnego w Kassel. Zgodnie z nim także praca w getcie „wykazuje cechy normalnego stosunku pracy”.
Walka o emerytury
Sprawiedliwości jednak ci ludzie nie dostąpili. - Do tej ustawy Niemieckie Ubezpieczenie Rentowo-Emerytalne podeszło bardzo restrykcyjnie – mówi Simona Reppenhagen. Dodaje, że „do 2009 roku w ogóle nie wierzono wnioskodawcom, czego dowodem było odrzucenie prawie 95 procent wniosków”. Również byłych więźniów z gett, którzy sprawy oddali do sądu, odesłano z kwitkiem.
W rzeczywistości ta „dobrowolna” praca w gettach, była równoznaczna z robotami przymusowymi. - Robotnicy z gett wykonywali jednak coś w rodzaju normalnej pracy w nienormalnych warunkach - podsumowuje Reppenhagen. – Nienormalne było na przykład to, że większość tych ludzi musiała żyć w getcie. Ale z robotami przymusowymi, jak później w obozie koncentracyjnym albo obozie pracy przymusowej, nie da się tego porównać - dodała.
Dopiero w 2009 roku Federalny Sąd Socjalny dostosował orzecznictwo do rzeczywistości. Dzięki temu wiele osób, których wnioski zostały wcześniej odrzucone, mogło wreszcie przeforsować prawo do niemieckiej emerytury, wstecznie do 2005 roku, ale nie, jak to było właściwie przewidziane w ustawie, do 1997 roku. Berlińska gazeta „Die Welt” skomentowała, że w związku z tym ponad 38 tysięcy spośród blisko 50 tysięcy uprawnionych do niemieckiej emerytury otrzyma mniej pieniędzy.
Reforma emerytur dla byłych robotników w gettach
- W swoim projekcie ustawy minister pracy i spraw socjalnych Andrea Nahles chce usunąć istniejące przeszkody, jak problematyczną regulację 4-letnią i kwestię ostatecznego terminu, do którego należy składać wnioski – wyjaśnia rzeczniczka resortu. Projekt ustawy ma być przedłożony gabinetowi rządowemu jeszcze przed świętem żydowskim Pesah, które rozpoczyna się w tym roku 15 kwietnia.
Simona Reppenhagen jest optymistką. Oczekuje zadowalającego rozwiązania. - Ale trzeba działać teraz szybko, ci ludzie są w bardzo podeszłym wieku, codziennie ktoś z nich umiera. Ponadto wielu ze względu na swoją przeszłość i niewyjaśnione kwestie emerytalne żyje w ubóstwie - dodaje.
Ministerstwo Pracy śrubuje oczekiwania, twierdząc, że można się spodziewać dobrego rozwiązania, „które będzie po myśli sędziwych poszkodowanych”. Tymczasem większość z nich dała do zrozumienia, że nie chce odszkodowania dla ofiar, lecz normalnej emerytury w dowód uznania za wykonaną pracą.
Marc v. Lüpke-Schwarz, DW / Iwona D. Metzner
red. odp.: Elżbieta Stasik