Wicekanclerz RFN: Niemcy mają głęboko tkwiący problem
30 sierpnia 2015Wicekanclerz RFN Sigmar Gabriel (SPD) z ogromną troską obserwuje wciąż nasilającą się przemoc ze strony prawicowych ekstremistów skierowaną przeciwko uchodźcom napływającym do RFN. Po rozróbach przed schroniskiem dla uchodźców w saksońskim miasteczku Heidenau Gabriel nazwał sprawców tych zamieszek "motłochem".
W rozmowie z "Sueddeutsche Zeitung" pokusił się też o stwierdzenie, że w "środku niemieckiego społeczeństwa rośnie rzesza ludzi, którzy pogardzają polityką, politykami i partiami". Neonaziści sądzą, że "wyrażają tylko tak zwane zdrowe odczucia narodu i że wolno im przy tym imać się wszystkich środków". Nawet pod własnym nazwiskiem robią "najobrzydliwszą nagonkę".
"Zdrajczyni narodu"
Gabriel zaznaczył także, że wichrzyciele tacy jak w Heidenau są "problemem w zakresie bezpieczeństwa". Natomiast wszyscy "pogardzający polityką" są "demokratycznym, głęboko tkwiącym problemem społecznym", którym trzeba się "bezzwłocznie zająć".
Po wizycie Sigmara Gabriela w Heidenau w ubiegły poniedziałek (22.08.2015) do centrali SPD w Berlinie w ostatnich dniach nadeszło ponad tysiąc e-maili z najgorszymi obelgami. W co najmniej 26 przypadkach partia rozważa złożenie doniesienia o dokonaniu przestępstwa.
Polityk nie zgadza się absolutnie z zarzutem, że odwiedzając Heidenau jeszcze bardziej zaognił nastroje, określając sprawców rozróby mianem "motłochu". - Tych nastrojów nie można już bardziej rozgrzać - stwierdził. Także kanclerz Angela Merkel została przywitana w Heidenau gwizdami i wrogimi okrzykami; rzucano jej w twarz, że jest "zdrajczynią narodu".
Werbalne zdziczenie
Minister spraw wewnętrznych Niemiec Thomas de Maiziere (CDU) jest zatroskany coraz ostrzejszą debatą na temat przyjmowania w RFN nielegalnych imigrantów, z rasistowskimi obelgami i pogróżkami pod adresem polityków włącznie.
- Wymiar językowego zdziczenia i brutalizacja wzajemnych kontaktów napawa mnie wielkim niepokojem - powiedział szef MSW.
- Szczególnie w zamkniętych internetowych czat-roomach, w których ludzie nawzajem się podburzają i nakręcają, ulegają dodatkowo złudzeniu, że wyrażają poglądy milczącej większości, pomstując na cudzoziemców i potępiając w czambuł politykę i prasę - krytykował w rozmowie z "Sueddeutsche Zeitung".
Dlaczego tak późno?
Polityk Zielonych z Badenii-Wirtembergii Alexander Bonde zarzuca rządowi wielkiej koalicji, że nie traktuje na serio problemów wynikających z gwałtownego napływu rzesz uchodźców do RFN.
- Bardzo problematycznym sygnałem jest to, że szczyt ws. uchodźców wyznaczony został dopiero na koniec września - stwierdził Bonde, będący ministrem ochrony konsumentów w rządzie krajowym w Stuttgarcie. - Można odnieść wrażenie, że na szczeblu federalnym nie rozpoznano jeszcze, jak palący jest to temat - powiedział w wywiadzie dla agencji DPA.
24 września br. w Berlinie ma odbyć się szczyt z udziałem przedstawicieli władz federalnych i landowych.
dpa, afpd / Małgorzata Matzke