1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Wiceminister obrony Rosji: Rosja nie chce wojny

Jurij Reszeto / Małgorzata Matzke25 marca 2016

Po zamachach w Brukseli, Rosja chce wspierać walkę z terroryzmem. W rozmowie z Deutsche Welle rosyjski wiceminister obrony Antonow krytykuje złą jakość współpracy z Europą Zachodnią.

Russland stellvertretender Verteidigungsminister Anatoli Antonow
Anatoli Antonow: Rosja nie chce wojny. Już samo myślenie o tym to śmiesznośćZdjęcie: Roslan Rahman/AFP/Getty Images

DW: Walka z globalnym terroryzmem trwa nie od wczoraj; prowadzi się ją już od dziesięcioleci, ale do tej pory bezowocnie. Zamachy w tym tygodniu w Brukseli pokazują to raz jeszcze. Czy ta walka jest nie dość efektywna?
Anatoli Antonow: Walka z terroryzmem będzie głównym tematem międzynarodowej konferencji bezpieczeństwa pod koniec kwietnia w Moskwie. Problem polega na tym, że niektóre państwa sądzą, iż z terrorystami można uporać się, przyjmując, że można stworzyć małe wyspy bez terroru. Prezydent Putin podczas Zgromadzenia Ogólnego ONZ jasno wyciągnął pomocną dłoń do wszystkich i powiedział: musimy trzymać się razem jak palce jednej pięści. Tylko tak możemy skutecznie zwalczać terroryzm.

DW: Ta pięść to ładny obraz, ale jaki może być konkretny wkład Rosji w tę walkę?

Anatoli Antonow: Podam dwa przykłady. Po pierwsze to oczywiście Bliski Wschód. Udało nam się powstrzymać rozprzestrzenianie się terrorystycznego nowotworu w Syrii. Jeszcze lepiej byłoby, gdybyśmy mogli te komórki zwalczać w organizmie całego Bliskiego Wschodu. Drugim przykładem jest Afganistan. Terroryści bardzo poważnie zagrażają tamtejszemu bezpieczeństwu i robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby ten - przepraszam za wyrażenie - brud nie dostał się do Rosji i do państw, które są do nas przyjaźnie nastawione. W tym celu np. dozbrajamy armie w Tadżykistanie i Kirgistanie w nowoczesną broń i prowadzimy szkolenia.

DW: Granica między Tadżykistanem i Afganistanem ma 1355 km długości i prawie wcale nie jest strzeżona. W roku 2005 Rosja wycofała stamtąd swoje oddziały graniczne. Czy planuje się ich powrót?

Anatoli Antonow: Obecnie nie mamy tego rodzaju zlecenia od naszych przyjaciół w Tadżykistanie. Do tej pory proszono nas przede wszystkim o pomoc militarną dla armii i jej wyposażenie, i to właśnie robimy.

DW: O ile dobrze wiem, Rosja pomimo tego ma bazy wojskowe w Tadżykistanie, w których stacjonuje 9000 żołnierzy. Czy Rosja nie będzie chciała któregoś dnia powiększyć tego kontyngentu?

Anatoli Antonow: Aktualna liczba stacjonujących tam rosyjskich żołnierzy odpowiada zadaniom i wyzwaniom, z którym Tadżykistan i Rosja muszą się zmierzyć w tym regionie.

DW: Rosja przykłada wielkie znaczenie do współpracy wojskowej z Tadżykistanem. Z kim jeszcze?

Anatoli Antonow: Są to w pierwszym rzędzie nasi sojusznicy z Organizacji Traktatu o Bezpieczeństwie Zbiorowym Wspólnoty Niepodległych Państw. Do tej pory jednak nie udaje się współpraca z państwami Europy Zachodniej.

DW: Dlaczego tak się dzieje?

Anatoli Antonow: Głównym problemem jest brak zaufania. W mojej karierze dyplomatycznej przez ponad 30 lat prowadziłem negocjacje oraz współpracowałem z państwami Europy Zachodniej i USA. Często miałem uczucie, że poważano mnie, gdy się z nimi zgadzałem. Gdy tylko przedstawiałem swoje własne zdanie i mówiłem, że inaczej postrzegam świat, natychmiast uważano mnie za konserwatywnego i niedemokratycznego.

DW: Co Rosja ma konkretnie do zaoferowania?

Anatoli Antonow: Należy przestać siać postrach: pogłoski o tym, że rosyjskie czołgi już jutro wjadą do państw bałtyckich, Sofii czy Budapesztu. Nikt nie ma takiego zamiaru. Nie ma żadnych takich planów, absolutnie żadnych. Rosja nie chce wojny. Już samo myślenie o tym jest śmieszne.

DW: Ale dlaczego jednak tak się myśli? Ze strachu przed odrodzeniem się dawnego rosyjskiego supermocarstwa? Czy może dlatego, że Rosjanom dziś nie można ufać. Nasze stosunki były kiedyś zupełnie inne niż w ostatnich latach.

Anatoli Antonow: Nie odnosiłbym tego do całej Europy. W krajach bałtyckich już od dawna krąży widmo strachu – „Idą Rosjanie! Ratuj się kto może!” Tam dobrze działa mechanizm zwiększania wydatków budżetowych na obronność, by zwrócić na siebie uwagę zachodnioeuropejskich donatorów: Niemiec, Francji, Włoch, Hiszpanii. Wszystkie te państwa jednak działają o wiele pragmatyczniej. Rozumieją, że dziś nie można załatwić problemu bezpieczeństwa w Europie, na Bliskim Wschodzie czy Azji bez Rosji.

Rozmawiał Jurij Reszeto / tł.: Małgorzata Matzke

Anatoli Antonow urodził się w 1955 w Omsku. Pracował 30 lat w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Od lutego 2011 jest wiceministrem obrony Federacji Rosyjskiej.

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej

Dowiedz się więcej