Winfried Kretschmann: pierwszy "zielony" premier landu
12 maja 2011Wynik był do końca niepewny. Aby zostać premierem, Winfried Kretschmann potrzebował absolutnej większości głosów - co najmniej 70 ze 138 uprawnionych do głosowania posłów parlamentu Badenii-Wirtembergii (Landtagu). Otrzymał 73 głosy, chociaż koalicjanci - Partia Zielonych i SPD - dysponują 71 głosami. Wystarczyłoby, żeby wyłamało się dwóch własnych posłów (takie przypadki już się w Niemczech zdarzały), a głosowanie skończyłoby się fiaskiem.
Obawy okazały się jednak płonne. Na Kretschmanna zagłosowało nawet dwóch posłów z szeregów opozycji - CDU i FDP.
Oczekiwania pod adresem nowego rządu Badenii-Wirtembergii są ogromne. Zielono-czerwona (od barw partyjnych) koalicja ma teraz szansę pokazać, że "jest modelem na przyszłość" - powiedział Kretschmann krótko po swoim zaprzysiężeniu. W jego przekonaniu wielkim zadaniem tego stulecia jest zabezpieczenie pokoju społecznego i dobrobytu, przy jednoczesnym zadbaniu o ekologię.
Koniec ery chrześcijańskiej demokracji
Parlament w Stuttgarcie ukonstytuował się w ciągu sześciu tygodni po wyborach do Landtagu. Wraz z przejęciem władzy przez koalicję Partia Zielonych-SPD dobiegła końca prawie 58-letni epoka rządów CDU. Chrześcijańscy demokraci pozostają jednak najliczniejszym klubem poselskim. Z ich szeregów wywodzi się też - wybrany głosami koalicji i opozycji - przewodniczący Landtagu Willi Stächele.
Winfried Kretschmann będzie pierwszym w historii premierem landu z Partii Zielonych. W wyborach do Landtagu partia ta uzyskała 24 procent głosów - dwa razy więcej niż w poprzednich wyborach. Tym samym po raz pierwszy Partia Zielonych uzyskała w wyborach więcej głosów od socjaldemokratów. Zdaniem ekspertów sukces Partii Zielonych związany był z rozgorzałą po katastrofie atomowej w Fukushimie debatą o przyszłość energii jądrowej. Programowym punktem ciężkości Partii Zielonych jest od zarania odwrót od energii atomowej i poszukiwanie alternatywnych źródeł energii.
Koniec z partią niszową
Szef Partii Zielonych Cem Özdemir powiedział gazecie "Leipziger Volkszeitung", że wybór Kretschmanna oznacza historyczną cezurę w historii jego partii: "Sukces zielono-czerwonego rządu będzie miał reperkusje także w całych Niemczech. Oznacza to koniec marzeń o małej, niszowej Partii Zielonych".
Uskrzydleni sukcesem politycy tej partii wróżą sobie sukcesy także w nadchodzących wyborach do parlamentów Bremy, Meklemburgii-Pomorza Przedniego i Berlina. Sukces ma też drugie dno - Zieloni nie dysponują aparatem potrzebnym partii masowej. Praca nad rozbudową tych struktur to najpilniejsze zadania - stwierdził Özdemir.
afp, dpa, ots / Bartosz Dudek
red. odp.: Monika Skarżyńska