1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Rozczarowujący wizjonerzy [KOMENTARZ]

Moskovou Spiros Kommentarbild App
Spiros Moskovou
14 czerwca 2015

Syriza objęła w Grecji rządy, by robić wszystko inaczej i lepiej. Lewicowy rząd Ciprasa jest przy tym w wielu punktach niespodziewanie bardziej konserwatywny, niż poprzedni, uważa Spiros Moskovou.

Premier Grecji Aleksis Cipras i jego minister finansów Janis WarufakisZdjęcie: L. Gouliamaki/AFP/Getty Images

„Naszym najwyższym celem jest szczęście greckiego narodu“, obwieścił jeszcze w czwartek w ścisłym kręgu wysoko postawiony członek lewicowego rządu w Atenach. „Chcemy, żeby wieczorem ludzie spokojnie kładli się do łóżek nie musząc myśleć, jakie niezapłacone rachunki znajdą jutro w skrzynkach pocztowych”. Na pytanie, kto ma finansować te słodkie sny Greków, polityk Syrizy reaguje w mniej elokwentny sposób. Ze względów politycznych europejscy partnerzy nie będą w końcu ryzykowali Grexitu. Już choćby takie wypowiedzi wyraźnie pokazują, jaki podział pracy chce narzucić od czterech miesięcy ekipa Ciprasa: Ateny są odpowiedzialne za populistyczne wizje, Bruksela i Berlin za ich finansowanie.

Dramatyczny stan finansów publicznych

Krótko przed upływem w końcu czerwca obecnego programu pomocowego rząd Syrizy powinien nareszcie zrozumieć, że jego osobliwa taktyka nie funkcjonuje: prywatna gospodarka jest na dnie, państwo musi walczyć o każdy grosz, żeby zapłacić pensje i emerytury. Po Zambii teraz także Grecja poprosiła Międzynarodowy Fundusz Walutowy, żeby pozwolił jej połączyć przypadające na czerwiec terminy spłaty zobowiązań wobec MFW. Sytuacja wydaje się jeszcze bardziej dramatyczna niż w 2010 roku, kiedy ówczesny premier Jorgos Papandreu z portu malowniczej greckiej wyspy oficjalnie prosił partnerów o ratowanie zagrożonego bankructwem państwa. Pięć lat później rząd Ciprasa wyciąga rzekomo swoją ostatnią broń: „zerwanie z partnerami”, jeżeli nie będą gotowi do złagodzenia nakazu oszczędnościowej polityki.

Sami Grecy mają przy tym zupełnie inne zdanie. Według najnowszych sondaży, 77 procent obywateli nie chce żadnego zerwania związków z partnerami, tylko porozumienia z nimi! Także 77 procent opowiada się za pozostaniem w strefie euro a co drugi Grek preferuje wręcz porozumienie na warunkach wierzycieli. Wobec takich opinii i niezależnie od pogróżek dochodzących z Aten, najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest jednak porozumienie w połowie tego tygodnia, które może złagodzić najbardziej palące kwestie finansowe Aten. Greckiego problemu to nie rozwiąże: także poprzednie rządy osiągnęły w poprzednich kryzysach porozumienie z partnerami i podpisały je, w praktyce jednak wcieliły w życie tylko część uzgodnień – a i te często tylko połowicznie.

Spiros Moskovou jest szefem redakcji greckiej DW

Dramat Grecji polega na tym, że jednocześnie dały o sobie znać skutki wielu błędów: po pierwsze strefa euro jako taka – czyli obszar ze wspólną, silną walutą, ale bez wspólnej polityki finansowej – ma problem strukturalny, który manifestuje się w całej, osłabionej Europie Południowej. Po drugie, greckie rządy minionych dziesięcioleci na oczach europejskich partnerów zaprowadziły kraj swoją pozbawioną umiaru i dyscypliny polityką, w ślepy zaułek. I po trzecie, Ateny mają poważne i wleczone za sobą latami problemy strukturalne i modernizacyjne. Właściwie nie trzeba było czekać na znienawidzonych technokratów z MFW, od dawna już było wiadomo: greckie emerytury i systemy ubezpieczeniowe są pozbawione „nośności”, zbyt wielu Greków bowiem idzie na wcześniejszą emeryturę. Przy ściąganiu podatku VAT – co dla innych członków strefy euro jest oczywistością – Grecja plasuje się na szarym końcu.

Syriza nie rozwiązuje problemów

Nowoczesna i skuteczna lewica wzięłaby się przynajmniej za zawinione przez siebie problemy i dla dobra kraju nareszcie je rozwiązała. Co robi jednak Syriza w domu, partia, która w imieniu wszystkich europejskich narodów zamierza zmienić całą politykę finansową strefy euro? „Zorientowany na przyszłość” rząd Ciprasa znowu zatrudnia ludzi w beznadziejnie rozdmuchanym sektorze publicznym – wierny mentalności XIX wieku, zgodnie z którą ojciec-państwo, w miarę możliwości, musi się troszczyć o wszystkie swoje dzieci. „Lewicowy” rząd Syrizy zatwierdza ustawę regulującą spłacanie długów podatkowych: zaległości mogą być spłacane w 100 ratach a wszystkie grzywny zostają zniesione i niczym nie zastąpione. Dowcip polega na tym, że z amnestii tej skorzysta też 6,5 tys. grzeszników podatkowych, z których każdy winny jest państwu ponad milion euro. Nawet konserwatywny rząd Samarasa chciał wykluczyć te 6,5 tys. dłużników z tej korzystnej regulacji. Nowa grecka lewica rzekomo chce jednak traktować wszystkich obywateli w ten sam sposób. Przypuszczalnie też chce wygrać swoją wyimaginowaną rewolucję z pomocą gałązek oliwnych. Byle tylko nie zadrzeć z oligarchami!

Spiros Moskovou