1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Wizyta prezydenta Niemiec w Polsce. Francja zapowiada referendum w sprawie eurokonstytucji

Andrzej Pawlak15 lipca 2004

."Urodziłem się w Polsce. Moja pierwsza wizyta sąsiedzka prowadzi mnie do Warszawy i Gdańska. Chcę przez to powiedzieć, że stosunki z Polską leżą mi szczególnie na sercu.” - napisał w artykule dla “Gazety Wyborczej” nowowybrany prezydent Niemiec Horst Köhler. Choć nigdy przedtem żaden prezydent Republiki Federalnej nie wybrał Polski za cel swej pierwszej, oficjalnej wizyty zagranicznej, niemiecka prasa poświęca jej zaskakująco mało miejsca. W dzisiejszym wydaniu monachijskiej “Süddeutsche Zeitung” znajdujemy jedynie krótką notatkę agencyjną, opatrzoną tytułem “Köhler (jedzie) do Polski”. Na uwagę zasługuje w niej zdanie informujące o tym, że – cytujemy – “Wybierając się w podróż do Polski, już na samym początku kadencji Köhler nadaje jej szczególny akcent, gdyż jego poprzednicy na urzędzie z pierwszą wizytą oficjalną z reguły udawali się do Francji."

O dużych oczekiwaniach, związanych w Polsce z wizytą Horsta Köhlera, obszernie pisze dziś warszawski korespondent “Frankfurter Allgemeine Zeitung” Michael Ludwig. Polacy mają nadzieję, że nowy prezydent federalny wyraźnie zdystansuje się zarówno od planów Związku Wypędzonych budowy w Berlinie pod państwowym patronatem “Centrum przeciwko Wypędzeniom”, jak i działań podejmowanych przez Pruskie Towarzystwo Powiernicze, zbierające pozwy odszkodowawcze od niemieckich wypędzonych. Ludwig przypomina, że w niedzielnym wywiadzie udzielonym drugiemu programowi niemieckiej telewizji publicznej ZDF, Horst Köhler zapewnił, że będzie się starał rozwiązać konflikt wokół “Centrum” w porozumieniu z Polską, w duchu dialogu zapoczątkowanego przez swego poprzednika Johannesa Raua i polskiego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, którzy w tak zwanej “Deklaracji Gdańskiej” z 29-go października ubiegłego roku wspólnie wezwali do “Europejskiego dialogu”, dotyczącego wysiedleń i wypędzeń ludności cywilnej w XX-ym wieku.

Jak podkreśla w “Frankfurter Allgemeine Zeitung” Michael Ludwig obie te sprawy – to jest spór wokół “Centrum przeciwko Wypędzeniom”, jak i – zwłaszcza - gromadzące się nad Polską, niczym czarne chmury, różne żądania odszkodowawcze, doprowadziły do wyraźnego ochłodzenia stosunków wzajemnych. Wizyta prezydenta Köhlera w Polsce przypada ponadto w okresie, w którym – jak czytamy dalej - polska polityka zagraniczna zostaje częściowo ukierunkowana na nowo. Wyraźne są starania rządu w Warszawie przezwyciążenia komplikacji narosłych w stosunkach niemiecko-polskich oraz stosunkach Polski z innymi krajami UE, a zwłaszcza z Francją. Dążąc do odgrywania jaśniej określonej roli w Unii Europejskiej, Warszawa poszła już na ustępstwa w sprawie eurokonstytucji i podziału głosów w Radzie UE i ma nadzieję, że uda się jej zatrzeć złe wrażenie z czasów sporów o “Niceę”, poprzez ożywienie dialogu w ramach “Trójkąta Weimarskiego”, w którym Niemcy odgrywają szczególą rolę. Reasumując, jest to wizyta ważna, ale na pewno nie łatwa. Drugim tematem dnia jest zapowiedziane przez prezydenta Francji przeprowadzenie w drugiej połowie przyszłego roku referendum w sprawie eurokonstytucji. Stołeczna “Die Welt” chwali śmiałą decyzję prezydenta Chiraca, widząc w niej symbliczne podkreślenie znaczenia woli narodu, zapisanej wyraźnie we francuskiej konstytucji i gani przy okazji lękliwość “nieformalnej koalicji wszystkich niemieckich partii politycznych”, które wciąż postrzegają UE jako “elitarny projekt”, o którym szera masa obywateli i tak nie ma (ponoć) żadnego pojęcia, a więc i nic do gadania... Zdaniem “ decyzja Francji związana jest z ryzykiem wyhamowania procesu europejskiej integracji, gdyby Francuzi odrzucili eurokonstytucję. Byłoby to dużo poważniejsze w skutkach niż brytyjskie “No!", z którym i tak każdy się przecież liczy. Zaś “Neue Osnabrücker Zeitung” podkreśla, że z decyzji o przeprowadzeniu referendum we Francji nie wynikają żadne bezpośrednie konsekwencje dla Niemiec, w których obowiązuje model demokracji przedstawicielskiej, wypróbowany z dobrym skutkiem w ciągu minionego półwiecza. I choć można dyskutować, czy nie pora zastąpić go innym, to – jak czytamy dalej – ceną za to byłoby trudne do przewidzenia w skutkach ryzyko zachwiania delikatnej równowagi władzy, na przykład pomiędzy prezydentem federalnym i Bundestagiem.