1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Wlk. Brytania: Kolejki po niemiecki chleb

15 maja 2021

Chleb wypiekany na niemiecki sposób stał się przebojem w Wielkiej Brytanii. Oferują go nie tylko wielkie sieci handlowe. Korzystają z tego także niemieckie piekarnie na Wyspach, ale przez brexit pojawiły się problemy.

Chleb z Niemiec
Niemiecki chleb robi furorę na WyspachZdjęcie: Daniel Niemann/AP/picture alliance

Dla wielu Niemców zamieszkałych w Londynie niemiecki chleb jest cząstką ich ojczyzny. Ale także coraz więcej Brytyjczyków dostrzega jego zalety.

Zmiana upodobań

Po wypiekany na niemiecki sposób chleb ustawiają się długie kolejki. – Pomimo brexitu niemiecki chleb w dalszym ciągu cieszy się stale rosnącym powodzeniem, ponieważ w ostatnich latach był oferowany w wielu piekarniach przy supermarketach – mówi przewodniczący Niemiecko-Brytyjskiej Izby Przemysłowo-Handlowej w Londynie Ulrich Hoppe.

Asda, Sainsbury's, Tesco czy Marks & Spencer – żadna wielka brytyjska sieć handlowa nie rezygnuje z „German Style Bread”. Tym bardziej nie mogą sobie na to pozwolić ich niemieccy konkurenci, tacy jak Aldi i Lidl. Brytyjczycy są znani z zamiłowania do pieczywa tostowego, ale powoli przestawiają się na chleb żytni. Nikt nie jest w stanie podać dokładnych liczb, ale słyszy się, że jego sprzedaż wciąż wzrasta.

– Wpłynęli na to nie tylko liczni imigranci z krajów Europy Środkowo-Wschodniej, ale także zmiana upodobań samych Brytyjczyków, którzy coraz bardziej cenią sobie różnorodną ofertę wielu gatunków chleba i bułek – wyjaśnia Hoppe.

Z rosnącego popytu korzystają także niemieccy piekarze osiadli na Wyspach. Niemiecka piekarnia działa między innymi w Edynburgu w Szkocji. W południowo-zachodniej części Londynu niemiecki chleb oferuje Petra Braun, która ze swoim partnerem Peterem Wengerodtem prowadzi delikatesowy sklep pod nazwą „Hansel & Pretzel”. Sprzedawany tam chleb należy do najchętniej kupowanych produktów przez ich brytyjskich klientów.

– W gruncie rzeczy mieliśmy po prostu szczęście – mówi Perta Braun. Gdy w 2009 roku otworzyła swój interes „artisan food”, czyli artykuły spożywcze wytwarzane na tradycyjny sposób, wyroby te zaczęły przeżywać prawdziwy boom.

Książę Karol i „pretzel“

Dzięki znanemu z telewizji kucharzowi Paulowi Hollywood, który był jurorem w popularnym show „The Great British Bake Off”, wzrosło zainteresowanie Brytyjczyków nowymi gatunkami pieczywa. – Dziś także wiele brytyjskich piekarni ma swej ofercie żytni chleb na zakwasie, chociaż przeważają w nich nadal wypieki z mąki pszennej, jak mówi Petra Braun. – Nasza oferta jest pełniejsza i obejmuje pieczywo wypiekane w stu procentach z mąki pszennej, po ciemny chleb pełnoziarnisty – dodaje właścicielka niemieckiej piekarni. Jej piekarnia już wrosła całkowicie w brytyjskie otoczenie. W 2014 roku zajrzał do niej nawet sam książę Karol, który otrzymał od Petry Braun wielki "Brezel", po angielsku "pretzel", czyli po prostu obwarzanek.

Niemieckie precle przypadły do gustu Brytyjczykom, także księciu KarolowiZdjęcie: ODD ANDERSEN/AFP/Getty Images

Wieści z ust do ust

Na początku do powodzenia jej sklepu przyczyniło się wielu Niemców zamieszkałych w tej dzielnicy ze względu na działającą tam niemiecką szkołę. To się w międzyczasie zmieniło. O ile wcześniej trzy czwarte klientów sklepu stanowili Niemcy i zaglądało do niego niewielu odważnych Brytyjczyków, dziś skład klientów stał się wyrównany – połowa Niemców i połowa Brytyjczyków. Nadal jednak utrzymują się między nimi pewne różnice.

– Niemcy dobrze wiedzą, jaki gatunek chleba chcą u nas kupić, a Brytyjczycy lubią dać się zaskoczyć, chociaż zdecydowanie częściej sięgają po jasny, pszenny chleb – mówi Helga Braun.

Także Tanja Gugger zauważyła, że Brytyjczycy zaczęli eksperymentować z jedzeniem. W odległości zaledwie dziesięciu minut piechotą od „Hansel & Pretzel” otworzyła swoją piekarnię „Swiss Bread”. Przed oboma lokalami ustawiają się długie kolejki. Ludzie stoją w nich nawet pomimo padającego deszczu i kiepskiej pogody. Łączy je jeszcze jedno: brexit obniżył ich zyski.

– Od chwili brexitu dostawy do Wielkiej Brytanii trwają trochę dłużej i dochodzą do tego wysokie cła – tłumaczy Tanja Gugger. W obu lokalach chleb wypieka się na miejscu, ale większość składników pochodzi z Niemiec i Szwajcarii.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>

Długie deklaracje celne

– Oczywiście staramy się pozyskiwać jak najwięcej składników z Anglii – mówi Petra Braun. W przypadku drożdży jest to możliwe, ale z mąką pszenną są już pewne problemy. Chodzi głównie o jej smak. – Sprzedawana w Wielkiej Brytanii mąka pszenna pochodzi często z Kanady i od niemieckiej różni się kleistością, jest po prostu trochę inna – wyjaśnia. Ale zatrudnieni przez nią piekarze pochodzący z Niemiec jakoś dają sobie z tym radę. – Najważniejsze jest to, żeby nasz chleb smakował tak samo, jak ten sprzedawany w Niemczech – mówi.

Sprowadzanie z Niemiec składników do pieczywa stało się po brexicie trudniejsze, ale w przypadku innych artykułów sprzedawanych w jej sklepie sprawa wygląda już nieco inaczej. Z jej oferty całkowicie wypadła kiełbasa metka i ser z gór Harzu, ze względu na żądane przez stronę brytyjską zaświadczenia o ich pochodzeniu.

Najwięcej kłopotów Petrze Braun obecnie przysparza biurokracja i związana z nią papierkowa robota. Najgorsze są wyczerpujące deklaracje celne. Ich wypełnianie zabiera wiele godzin, nie mówiąc o związanych z nimi kosztach. Mąka, na przykład, kosztuje teraz trzy razy więcej niż przed brexitem.

(ntv.de & dpa)