1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Wojna Putina. Co to oznacza dla Niemiec

1 marca 2022

Wojna na Ukrainie jest punktem zwrotnym w niemieckiej polityce. Wiele dotychczasowych dogmatów zostało obalonych. ANALIZA

Ukraine-Konflikt | Berlin | Demo gegen russischen Einmarsch in die Ukraine
Zdjęcie: Rolf Zoellner/epd/imago images

W Europie znów wybuchła wojna: Wielu ludzi w Niemczech było tym całkowicie zaskoczonych. Politycy nie myśleli już w kategoriach wojny i strategii wojskowych. Po inwazji Rosji na Ukrainę sytuacja uległa zmianie.

Zbrojenia

Przez dziesiątki lat samo słowo „zbrojenia”  miało w Niemczech raczej negatywne konotacje. Każdy, kto się zbroił, był szybko uznawany za podżegacza wojennego. W ciągu kilku dni to się zmieniło. Oficerowie Bundeswehry wielokrotnie skarżyli się na niedostateczne wyposażenie: helikoptery, które nie latają, czołgi, które nie jeżdżą, okręty, które nie pływają. W czasach pokoju ich skargi zwykle pozostawały bez echa. Najwyższy dowódca Bundeswehry, gen. Alfons Mais z pełną szczerością zauważył na początku wojny rosyjsko-ukraińskiej: „Bundeswehra jest mniej więcej goła”.

To ma się zmienić i to radykalnie. Siły zbrojne mają zostać unowocześnione dzięki „specjalnemu funduszowi dla Bundeswehry” wyposażonemu w sto miliardów euro. Olaf Scholz ogłosił to w oświadczeniu rządowym.

Reorientacja Bundeswehry

Nad tym, co dokładnie zostanie zakupione za te wszystkie pieniądze, zastanawiają się obecnie stratedzy. Na przykład rozważa się prace nad konstrukcją nowych czołgów i samolotów bojowych wspólnie z partnerami europejskimi, zwłaszcza z Francją.

Jest pewne, że Bundeswehra dokona reorientacji, bo wojny przenoszą się bliżej Niemiec. Dwadzieścia lat temu ówczesny minister obrony z ramienia SPD, Peter Struck, powiedział: „Bezpieczeństwo Republiki Federalnej Niemiec będzie bronione również w Hindukuszu”. Był to początek misji w Afganistanie, a Bundeswehra przenosiła się w coraz większe obszary operacyjne z dala od własnego terytorium.

Misja w Afganistanie od pół roku jest już zakończona, zbliża się również koniec misji w Mali - jednocześnie minister obrony Christine Lambrecht ostrzega: „Terytorium sojuszu NATO jest zagrożone i nie można przewidzieć, jak daleko Putin posunie się w swojej agresji”.

Wydatki na obronę

Sto miliardów euro na siły zbrojne to kwota jednorazowa. Jednak wydatki na obronę mają stale rosnąć. Od wielu lat NATO, a zwłaszcza państwo wiodące w Sojuszu - USA, nagabuje rząd w Berlinie do zwiększenia wydatków na obronność. Kraje NATO postawiły sobie za cel przeznaczanie na obronę co najmniej dwóch procent PKB.

Niemcy, których nakłady na obronność wynoszą około 1,5 procent PKB, są znacznie poniżej tej wartości, a przez długi czas było to nawet mniej. SPD, Zieloni, a w szczególności Partia Lewicy zawsze odrzucały wyższe nakłady na obronność. Nic na ten temat nie ma również w umowie koalicyjnej rządu koalicji SPD-Zieloni-FDP. Teraz kanclerz Olaf Scholz ogłosił, że nawet przekroczy limit 2 procent PKB. Niemcy będą „odtąd - rok po roku - inwestować ponad dwa procent produktu krajowego brutto w naszą obronność” - zapewnił Scholz.

Bundeswehra liczy na nowe uzbrojenie Zdjęcie: Philipp Schulze/dpa/picture alliance

Broń dla Ukrainy

Niemiecka broń w rejonach konfliktów - to był temat tabu, zwłaszcza dla Zielonych. To prawda, że Zieloni, którzy wywodzą się z ruchu pokojowego lat 80., od dawna wspierają misje pokojowe Bundeswehry. Zawsze jednak opowiadali się za bardzo restrykcyjną polityką eksportu broni. Jednak w ubiegłym roku polityk Zielonych i obecny minister gospodarki Robert Habeck zerwał z tą tradycją, gdy po wizycie na Ukrainie przedstawił pomysł zaopatrzenia tego kraju w broń defensywną, czym wzbudził niemałe poruszenie.

Jeszcze kilka dni temu oferta 5000 stalowych hełmów była najdalej idącą propozycją rządu niemieckiego. Teraz jednak na Ukrainę trafi broń, w tym 1000 sztuk broni przeciwpancernej i 500 rakiet przeciwlotniczych. „Nie może być innej odpowiedzi na agresję Putina” - powiedział kanclerz Scholz. Minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock (partia Zielonych) podkreśliła w Bundestagu, że mimo całej powściągliwości, jakiej nadal wymaga polityka eksportu broni, Ukraina „nie może pozostać bezbronna wobec agresora, który sprowadza na ten kraj śmierć i zniszczenie”.

Mniejsze uzależnienie od rosyjskiego gazu i ropy

Niemcy są znacznie bardziej zależne od rosyjskich dostaw energii, niż życzyłby sobie tego niemiecki rząd. Z Rosji pochodzi ponad połowa niemieckiego importu gazu ziemnego i ponad 40 procent importu ropy naftowej. Ta zależność ma zostać znacznie ograniczona. Ale to wymaga czasu. Mimo że rząd niemiecki i tak chce znacznie zwiększyć udział energii odnawialnej, to jednocześnie chce wycofać się z energetyki węglowej i jądrowej.

Problem w tym, że gdy nie wieje wiatr i nie świeci słońce, nowe elektrownie gazowe mają wypełnić lukę energetyczną. Aby nie stać się jeszcze bardziej zależnym od Rosji w zakresie dostaw gazu, planuje się budowę terminali do przeładunku gazu skroplonego, np. z USA.

Ponadto rząd rozważa umożliwienie dłuższej niż pierwotnie planowano eksploatacji wciąż działających elektrowni jądrowych i niektórych elektrowni węglowych. Jest to szczególnie gorzkie dla Zielonych, ponieważ chcą oni jak najszybciej wycofać się z energii jądrowej i węgla. Ale „nie ma tematów tabu dotyczących myślenia” - mówi minister gospodarki ekologicznej Robert Habeck.

Niemiecki rząd chce szybko uniezależnić się od rosyjskiego gazuZdjęcie: Jaap Arriens/NurPhoto/picture alliance

Więcej długów

Dozbrojenie, ale także reorganizacja polityki energetycznej kosztują  dużo pieniędzy - pieniędzy, których nie ma w budżecie federalnym. Dlatego niemiecki rząd chce zaciągać kolejne długi. Tymczasem Niemcy zaciągnęły już bardzo duże pożyczki na pokrycie strat gospodarczych spowodowanych walką z pandemią.

Za tą polityką opowiada się obecnie minister finansów Christian Lindner z FDP. Jako polityk opozycji zawsze nawoływał do prowadzenia rozsądnej polityki budżetowej - teraz nie widzi innej możliwości niż zaciąganie rekordowych kwot nowego zadłużenia.

Ukraińscy uchodźcy mile widziani

W Niemczech stosunkowo niewiele się zmieni, jeśli chodzi o przyjmowanie uchodźców. Przecież już w czasie silnych ruchów migracyjnych od 2015 r., zwłaszcza z ogarniętej wojną domową Syrii, Niemcy wyznaczyły standardy swojej hojności, choć wywołało to również duży opór w kraju i za granicą. Tym razem minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser porozumiała się ze swoimi odpowiednikami z całej UE w sprawie ułatwień w przyjmowaniu uchodźców z Ukrainy - do tej pory zawsze był to punkt sporny w UE: „Uchodźcy z Ukrainy nie muszą przechodzić procedury azylowej. Będą oni objęci ochroną w UE przez okres do trzech lat” - zapewniono.

Rosja atakuje. Protesty na całym świecie

01:37

This browser does not support the video element.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>