1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Wschodnie landy/opłaty za studia

Iwona D. Metzner1 lutego 2005
prasa niemiecka
prasa niemiecka

W ubiegłym roku komisja ekspertów pod kierownictwem byłego burmistrza Hamburga Klausa von Dohnanyiego zaleciła zmiany w promowaniu odbudowy wschodnich landów.

Dyskusja spełzła na niczym - ubolewa DIE WELT - a z propozycji byłego burmistrza nie pozostało dosłownie nic.

Wczoraj premierzy wschodnich landów, których gazeta nazywa książętami, plus minister budownictwa Manfred Stolpe, też z byłej NRD, zaproponowali korektę kursu, w której DIE WELT nie może się dopatrzeć niczego nowego.

W pierwszym rzędzie premierom chodzi o zabezpieczenie niepowstrzymanego napływu środków finansowych do ich landów, zżyma się berlińska gazeta dodając, że byliby oni zadowoleni, gdyby ten strumień dało się jeszcze pogłębić. W jaki sposób? A w taki, że federacja, czyli powiedzmy państwo, miałoby z własnej kiesy wysupływać na potrzeby wschodnich landów to, co z tytułu promowania odbudowy przez Unię odpadnie a że tego jeszcze za mało, miałoby przejąć miliardowe koszty z tytułu dodatkowego zaopatrzenia z czasów NRD.

O tym, w jaki sposób pieniądze te miałyby być wydatkowane, landy wschodnie chciałyby jednak same decydować.

Ponieważ nic sobie nie robią z propozycji von Dohnanyego, który radził, by skupili się na centrach rozwoju, środki pochodzące z podatku solidarnościowego i w przyszłości popłyną nie tylko na inwestycje przyszłości, lecz staną się również budżetową załatajdziurą. Tyle berlińska DIE WELT.

SUEDDEUTSCHE ZEITUNG przedstawia Niemcy wschodnie i zachodnie w postaci pary małżeńskiej, która przechodzi kryzys partnerstwa. Wielka miłość minęła. Po szampańskim weselu Niemcy wschodnie chcą przy pomocy intercyzy zabezpieczyć sobie swą dalszą egzystencję. Słowem chcą wyciągnąć od państwa, co się da.

Konkretnie chodzi o 51-den miliardów euro, które mają napływać jako część podatku solidarnościowego II.

Monachijska gazeta przypomina, że już raz premierzy wschodnich landów próbowali nakłonić do zawarowania paktu solidarnościowego w ustawie zasadniczej.

Sprowokowana przez Niemcy Zachodnie część rządu federalnego zarzuca tym landom, że roztrwoniły solidarnościowe miliardy. Koncepcję promocji gospodarczej, o którą rząd zmaga się ze wschodnimi premierami, SUEDDEUTSCHE ZEITUNG określa mydleniem oczu, ponieważ zamiast wyjść z propozycją rozwiązań, ogranicza się ona do wystosowywania apeli.

Tam gdzie się mówi o "opłacie za studia", natychmiast pojawiają się nawoływania do "socjalnego podejścia do sprawy" - pisze berlińska DIE WELT. Według rzeczników socjalnego podejścia opłaty nie powinny nikogo odstraszyć od studiowania na wyższej uczelni, również tych nie, którzy są zdolni, ale biedni.

DIE WELT przypomina, że taki system promowania biednych już dawno mamy w postaci Bafoegu, czyli nieoprocentowanych kredytów dla studentów.

Zamiar utrzymania czy też podwyższenia poziomu studiów przy pomocy mobilizowania tego typu utalentowanych rezerw w przekonaniu gazety nie wypalił, ponieważ opierał się wyłącznie na aspekcie socjalnym; że decydującą wielkością były dochody rodziców a nie talent ich dzieci.

zatem opłaty za studia są według DIE WELT szansą położenia kresu temu bezsensowi.