1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Współorganizator Euromajdanu: „Jestem rozczarowany Europą” [WYWIAD]

Rozm. O. Indiukhova / przetł. Iwona D. Metzner 21 listopada 2014

"Nie mogliśmy pozostać pod wpływami Rosji i systemu rządów, do jakiego popychał nas prezydent Wiktor Janukowycz" - mówi w wywiadzie z okazji pierwszej rocznicy Euromajdanu Mustafa Najem*.

Mustafa Najem
Zdjęcie: picture alliance/Illin Sergey

DW: 21 listopada 2013 roku rząd Ukrainy niespodziewanie zrezygnował ze zbliżenia z Unią Europejską. Był Pan wtedy dziennikarzem. Jeszcze tego samego dnia wezwał Pan do spontanicznej manifestacji na Majdanie. Był to początek masowych protestów antyrządowych. Co skłoniło Pana do tego kroku?

Mustafa Najem: Na wiadomość, że rząd Ukrainy rezygnuje ze zbliżenia z Unią Europejską, szczególnie gwałtownie zareagowano na Facebooku. Początkowo myśleliśmy, że to żart. Mieliśmy nadzieję, że prezydent Wiktor Janukowycz jednak podpisze umowę stowarzyszeniową. Symboliczne było to, że pomarańczowa rewolucja rozpoczęła się dziesięć lat temu na Ukrainie również 21 listopada. Dlatego też nawoływałem na Facebooku do rozpoczęcia protestu na Majdanie. Podkreślam, był to protest, a nie wezwanie do rewolucji. Mój apel skierowałem do wszystkich, którzy są aktywni na Facebooku; do moich przyjaciół i kolegów. Nawiasem mówiąc politycy nie wierzyli, że ludzie w ogóle przyjdą. Pomylili się. Już o północy na Majdanie zebrało się ponad tysiąc osób.

Majdan zmobilizował ludzi, którzy chcieli coś zmienić

Usuwanie barykad na Majdanie Niepodległości. Kijów 9.08.2014Zdjęcie: REUTERS

DW: Jak by Pan podsumował tamte wydarzenia z perspektywy dnia dzisiejszego? Co się powiodło a co nie?

MN: Najważniejszą, choć niewielką zdobyczą jest to, że się wreszcie zdecydowaliśmy, jaki kurs powinien obrać nasz kraj. Ukraina nie będzie już podążać w innym kierunku. Jeszcze za wcześnie, by mówić o wszystkim. Niestety po protestach na Majdanie wybuchła wojna. To, co się teraz dzieje, jest raczej następstwem tej wojny. W moim przekonaniu Majdan zmobilizował ludzi, którzy chcieli coś zmienić. Teraz zajmują się polityką. Mam nadzieję, że będą dobrymi politykami. Ja ze swej strony zrobię wszystko, by energia, która się wyzwoliła w ubiegłym roku, nie została utracona.

DW: Ponadpartyjny ruch na Majdanie zażądał zmiany władzy na Ukrainie i to mu się powiodło. Niemniej jednak tysiące ludzi straciło życie. Czy nie zapłacono tu zbyt wysokiej ceny?

MN: Oczywiście, że żadne starcia nie są warte śmierci. Z drugiej strony dziś zdajemy sobie sprawę, że pod względem geopolitycznym nie mieliśmy innego wyboru jak ruszyć do walki, która pochłonęła tyle ofiar w ludziach. Nie mogliśmy pozostać pod wpływami Rosji i systemu rządów, do jakiego popychał nas prezydent Wiktor Janukowycz. To prawda, że część terytorium Ukrainy jest pod okupacją. Wydaje mi się jednak, że jest to stan przejściowy. Jeśli uda nam się zbudować atrakcyjny kraj myślę, że te tereny do nas wrócą. Co się zaś tyczy ludzi, którzy stracili życie, z ich powodu nie będziemy świętować tej rocznicy. Żałoba i wina wobec tych, którzy zginęli, musi nas motywować do parcia do przodu.

DW: Czy myślał Pan czasami o tym, że właściwie wezwał Pan ludzi do rewolucji?

MN: Nie tylko ja, bo to była decyzja nowego pokolenia. Chcemy wejść do Europy. Chcemy, żeby Ukrainą rządzono inaczej. Początkowo była to pokojowa akcja protestacyjna. Potem, nie z naszej winy, zaczęto strzelać do ludzi. Gdyby prezydent Janukowycz chciał to udaremnić, to by do tego wszystkiego nie doszło. Wina nie leży po stronie tych, którzy przyszli na pokojową demonstrację, żeby móc wypowiedzieć własne zdanie. W końcu Janukowycz prowadził Ukrainę oficjalnie do Europy przez trzy lata.

DW: Ukraina chce wejść do Europy, ale Unia zachowuje powściągliwość. Czy jest Pan rozczarowany reakcją UE na wydarzenia na Ukrainie?

MN: Unia Europejska ciągle jeszcze nie wierzy, że powinna fizycznie chronić Ukrainy; nie tylko werbalnie i za pomocą sankcji gospodarczych. Może to zabrzmi radykalnie, ale myślę, że sukcesów osiągniętych w walce nie zawdzięczamy Europie a ludziom we wschodniej Ukrainie, którzy gotowi są oddać życie za ojczyznę. Czy jestem rozczarowany reakcją UE? Zgadza się. Jestem rozczarowany.

DW: Jakiej pomocy oczekuje Pan od Niemiec?

MN: Chciałbym, żeby Niemcy zrozumiały, że ich obowiązkiem jest bronić Ukrainy, bo Unia ponosi współodpowiedzialność za to, co się obecnie dzieje na Ukrainie a także w Rosji, bo Bruksela dobrze wiedziała, że zarówno rosyjskie jak i ukraińskie elity przechowują aktywa w bankach w Europie. Unia potrzebowała wiele czasu, żeby ogłosić sankcje i nakazać bankom zamrozić wszelkie konta. W moim przekonaniu można to było zrobić znacznie wcześniej.

Rozm. Oleksandra Indiukhova

tł. Iwona D. Metzner

*Mustafa Najem (ur. w 1981 roku w Kabulu) jest ukraińskim dziennikarzem, blogerem i aktywistą. W wyniku wyborów parlamentarnych 26 października został deputowanym Rady Najwyższej z ramienia prezydenckiego Bloku Petra Poroszenki.

Pomiń następną sekcję Dowiedz się więcej